„Jutro, jutro i znów jutro” – recenzja
Data premiery w Polsce: 8 kwietnia 2015"Jutro, jutro i znów jutro" - debiutancka powieść Thomasa Sweterlitscha - to książka, którą można sklasyfikować i jako fantastykę cyberpunkową, i jako dystopię, a przy odrobinie uporu jako klasyczny thriller... ale niekoniecznie wychodzi jej to na dobre.
"Jutro, jutro i znów jutro" - debiutancka powieść Thomasa Sweterlitscha - to książka, którą można sklasyfikować i jako fantastykę cyberpunkową, i jako dystopię, a przy odrobinie uporu jako klasyczny thriller... ale niekoniecznie wychodzi jej to na dobre.
Pomysł, na którym opiera się przedstawiony w powieści świat, jest interesujący. Oto Pittsburgh – a raczej jego ruiny. Miasto zostało unicestwione w tajemniczym ataku nuklearnym dziesięć lat wcześniej. John Dominik Blaxton stracił wtedy żonę i nienarodzone dziecko, nadal żyje w ciągłej żałobie i głębokiej depresji. Poza tym jest uzależniony od narkotyków. Pracuje jako swego rodzaju detektyw badający zgony osób ubezpieczonych. Czyni to za pośrednictwem wirtualnej rzeczywistości - Archiwum, w którym zrekonstruowany został za pomocą publicznych i prywatnych materiałów cyfrowych Pittsburgh sprzed wybuchu. To tam po raz kolejny przeżywa najlepsze dni z żoną, odwiedza swój stary dom i udaje sam przed sobą, że jest tym, kim był kiedyś. Ta bardzo problematyczna sielanka zmienia się, kiedy zlecenie prowadzi go do ciała młodej kobiety, porzuconego na brzegu błotnistej rzeki.
"Tomorrow and Tomorrow" to książka „niezdecydowana”. Z jednej strony mamy typową historię seryjnego mordercy, inteligentnego i przebiegłego maniakalnego psychopaty, a z drugiej - cały cyberpunkowy sztafaż i dziwnego głównego bohatera, z którym momentami trudno sympatyzować. Powieść jest napisana bardzo gęstym językiem, przypominającym nieco styl, jakim charakteryzują się powieści China Mielville’a, co wielu czytelników może zniechęcić, zwłaszcza że pierwsze kilkadziesiąt stron przynosi mnóstwo informacji, które trzeba spokojnie uporządkować. Jednak po przebrnięciu przez pierwszą (tę nieco męczącą) część opowieść przyspiesza i jest bardziej akceptowalna, mimo że nadal sprawia wrażenie, jakby autor chciał upchnąć w niej na siłę kilka pomysłów na raz i nie bardzo wiedział w pewnym momencie, na który się w końcu zdecydować. Razi banalność czarnych charakterów, postacie są kalkami wielu podobnych, czasem znacznie lepiej opisanych bohaterów negatywnych z setek thrillerów. Najlepszą postacią, niezależnie od tego, jak oceniać jej postępowanie, jest Dominik. Jego pokręcona, chora od wspomnień dusza i maniakalny upór w powrotach do przeszłości oraz w rozwiązaniu sprawy są tym, co napędza tę powieść i sprawia, że nie rzucamy jej w kąt po godzinie lektury.
Najlepiej wychodzi Sweterlitschowi opisanie świata, w którym rozgrywa się akcja powieści. Świata pogrążonego w dekadencji, gdzie nie ma świętości, media głównego nurtu pokazują nieocenzurowane porno, prezydent Stanów Zjednoczonych jest maszynką do podpisywania wyroków śmierci transmitowanych na żywo, a ludzie uciekają w wymyślony świat, podłączając swoje umysły bezpośrednio do wirtualnej rzeczywistości za pomocą wszczepów.
Czytaj również: „W sieci” – kryminał Pynchona o 11 września
"Tomorrow and Tomorrow" to książka nierówna, w której tkwi mnóstwo niewykorzystanego potencjału. Znakomita, dystopiczna wizja przyszłości i zapadające w pamięć opisy zniszczonego wybuchem Pittsburgha, degeneracji więzi społecznych i szaleństwa tzw. social media zdecydowanie zachęcają do sięgnięcia po powieść. Z drugiej strony trzeba być przygotowanym na dość nużącą i w sumie prostą zagadkę kryminalną, rozwiązania rodem z thrillerów z przeceny i dość banalne zakończenie. Mimo to polecam tę książkę, bo warto zapisać sobie w pamięci nazwisko autora i czekać na jego następną, oby bardziej dojrzałą powieść.
Poznaj recenzenta
Beata ZawadzkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat