Kocha, lubi, szanuje
Data premiery w Polsce: 2 września 2011Temat relacji damsko-męskich nawiązujący do zbliżeń, czy mówiąc wprost, do tematu tabu, jakim jest seks, zawsze będzie przyciągał uwagę. Jeżeli dodamy kolejny smaczek w postaci komicznej historii - ubaw po pachy murowany. Film "Kocha, lubi, szanuje" wypada zaskakująco dobrze i już na wstępie zaznaczę, że wszystkie pary będą się na nim dobrze bawić.
Temat relacji damsko-męskich nawiązujący do zbliżeń, czy mówiąc wprost, do tematu tabu, jakim jest seks, zawsze będzie przyciągał uwagę. Jeżeli dodamy kolejny smaczek w postaci komicznej historii - ubaw po pachy murowany. Film "Kocha, lubi, szanuje" wypada zaskakująco dobrze i już na wstępie zaznaczę, że wszystkie pary będą się na nim dobrze bawić.
Parafrazując tytuł oryginalny, najnowszy film z udziałem Steve'a Carella to taka crazy, stupid comedy i co najlepsze, jest to ogromną zaletą tejże produkcji. Film, jak przystało na tego typu komedie, nie jest ambitny - to taka delikatna produkcja, która ku uciesze relaksuje w oczekiwany dla niej sposób. Steve Carell, ofiara głupkowatych ról, powraca z tą samą "powagą" komika, jaką mieliśmy okazję oglądać w "Dorwać Smarta" czy "40-letnim prawiczku". Ryan Gosling, z wyraźną postacią pełnoetatowego uwodziciela, prezentuje się obiecująco i co najlepsze, grana przez aktora postać Jacoba budzi o wiele większe zainteresowanie aniżeli rola w faworyzowanym "Drive". Wszystkie postacie w filmie, prędzej czy później, zaczynają odgrywać istotne dla fabuły role, co w efekcie daje kilka niezłych gagów, serię komicznych pomyłek i w rezultacie komedię, której osobiście wróżę dobre notowania, pomimo pewnych, standardowych dla tego typu rozrywki, banałów.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Produkcje spod znaku "komedii z wątkiem miłosnym" często mają to do siebie, że trzymają się utartego schematu. Powtarzalność sprawia, że równie dobrze wiele z nich może zaczekać na emisję w TV, gdyż nie ma potrzeby wychodzenia do kina, kiedy płytkość produkcji zasługuje co najwyżej na jej obejrzenie podczas niedzielnego, rodzinnego obiadu. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. Jest oczywiście schematyczne prowadzenie historii nieudacznika, który staje się ogierem i zaczyna walczyć o swoją żonę. Jest historia amanta, który poznaje Tę Jedyną. Jest jednak także wiele wątków pobocznych i garść naprawdę zabawnych dowcipów czy to słownych, czy sytuacyjnych. To wszystko sprawiło, że film, którego gatunek nie cieszy się w moim mniemaniu dużym uznaniem, zaskakuje mnie na tyle pozytywnie, aby wybrać się na niego ponownie, lecz tym razem z moją Drugą Połówką.
Przyznam, iż panowie Glenn Ficarra oraz John Requa odkuli się po niezbyt udanym "I Love You Phillip Morris" do tego stopnia, iż jestem w stanie uwierzyć w dobry poziom ich kolejnych produkcji (jeśli takowe oczywiście powstaną). Jednak w tym całym "och i ach" istnieje pewne "ale" - {{f|Kocha, lubi, szanuje|Kocha, lubi, szanuje}} jest bardzo słabo zareklamowane. Dowcipy, które padają w zapowiedziach, nie wzbudziły mojego zainteresowania do tego stopnia, że o mały włos nie pojawiłbym się na pokazie opisywanej produkcji. I teraz wiem, jak to mądry Polak po szkodzie, że straciłbym idealną pozycję dla par na weekendowy relaks wielkoformatowy. Dlatego oceniam film na, o dziwo, 7,5 w skali 10 i kiedy moja Druga Połówka poczuje nieodpartą pokusę sobotniego odprężenia w kinie, będę wiedział doskonale na jaki seans kupić bilety.
Ocena: 7,5/10
Premiera w polskich kinach odbędzie się 2 września.
Poznaj recenzenta
Adrian ZawadaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat