„Król życia”: Czas na uśmiech – recenzja
Data premiery w Polsce: 25 września 2015Wydaje się, że polskie filmy wchodzą w okres renesansu. Nie dość, że można je oglądać bez obrzydzenia, nie martwić się o stracony czas lub pieniądze, to jeszcze pojawia się różnorodność. Żegnajcie, wulgarne komedie i filmy oderwane od rzeczywistości. Nadszedł nowy król - "Król życia"!
Wydaje się, że polskie filmy wchodzą w okres renesansu. Nie dość, że można je oglądać bez obrzydzenia, nie martwić się o stracony czas lub pieniądze, to jeszcze pojawia się różnorodność. Żegnajcie, wulgarne komedie i filmy oderwane od rzeczywistości. Nadszedł nowy król - "Król życia"!
225Król, którym najpewniej niedługo zostanie Robert Więckiewicz. Jednak już bez pisania z przymrużeniem oka – trzeba przyznać, że nazwisko aktora stało się marką, która zapewnia, iż film będzie co najmniej niezły. I tym razem również nie zawodzi.
„Król życia” to historia wiecznie wkurzonego Edwarda, pracującego w jednej z większych firm i narzekającego na szefa-psychopatę. Nie ma czasu dla córki ani ojca i jest uszczypliwy dla żony - aż pewnego dnia zdarza mu się wypadek, który zmienia wszystko.
Nawet bez spoilerowania wszyscy chyba wiedzą, jak potoczy się akcja – i cóż, mają rację. „Król życia” to następny przykład filmu, który autorka recenzji określa sobie jako „dla uśmiechu” – trochę dramy, trochę więcej śmiechu, a na koniec widz wychodzi z kina lekki jak piórko i wydaje mu się, że życie jest naprawdę takie piękne. Obraz ten spełnia swoje zadanie – obserwując poczynania Edwarda, widz nieraz pokiwa ze zrozumieniem głową, widząc znajome sytuacje, czy uśmieje się, słysząc pewne one-linery. Może nie wyjdzie z seansu z bolącym brzuchem, ale będzie na pewno weselszy.
[video-browser playlist="739123" suggest=""]
Nie udałoby się to bez scenariusza Fadiego Chakkoura. Scenarzyście udało się to, na czym potknęło się już tylu przed nim – uchwycił naturalną rozmowę, dzięki czemu żadne słowo w produkcji nie brzmi sztucznie. Co więcej, Chakkour potrafi odpowiednio zrównoważyć sceny i niczym szef kuchni miesza sielankowość oraz ckliwość z ironią, dzięki czemu mamy w kinach produkt przyjemny, nie tak naiwny, jak często zdarza się temu gatunkowi. Dodając do tego ciekawe role, jakie stworzył dla aktorów, możemy obserwować nową perłę wśród rodzimych scenarzystów.
Jednak to, co wyróżnia "Króla życia", to oczywiście, reżyser – Jerzy Zieliński, debiutant na tym stanowisku, z wielkim i nagradzanym doświadczeniem operatora. Wyraźnie widać w tym dziele to doświadczenie, w pięknych i pomysłowych ujęciach. Ten film to uczta dla oczu.
Nie trzeba już więc wspominać o samym Robercie Więckiewiczu, bo po tylu rolach każdy widz ma już swoją opinię. Dla mnie Więckiewicz, jak zwykle, nie zawodzi, odpowiednio pokazując przemianę Edwarda, jednocześnie nie wchodząc w groteskę, a obnażając zmiany w granej przez siebie postaci niuansami. Jednak nie tylko on zachwyca w tym filmie – Bartłomiej Topa, choć na drugim planie, również staje na wysokości zadania, dobrze pokazując zarówno lepsze, jak i gorsze dni swojego bohatera. Jerzy Trela jest uroczy, a Katarzyna Dąbrowska - odpowiednio wyegzaltowana. Jednakże największe brawa należą się Krzysztofowi Czeczotowi, który zagrał szefa Edwarda. Psychopatyczny, ironiczny, władczy – jego rola jest niesamowita, komiczna i szkoda, że ten aktor tak rzadko ma możliwość pokazania swoich umiejętności. Niestety przy tym wszystkim blaknie Magdalena Popławska jako żona głównego bohatera. Aktorka wydaje się być nie na swoim miejscu; trudno stwierdzić, czy to z powodu roli czy innych rzeczy.
„Król życia” nie jest może filmem wybitnym, jednak nie został stworzony po to, by takim być. Jego zadaniem było pokolorować świat widza chociaż na te półtorej godziny – i wywiązał się z tego z nawiązką. Do polecenia, zwłaszcza na tę naszą smutną, zimną jesień.
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat