L.A.'s Finest: sezon 1, odcinek 1 i 2 - recenzja
L.A.'s Finest to serial będący spin-offem kinowej serii Bad Boys. Czy warto obejrzeć? Oceniam pierwsze odcinki.
L.A.'s Finest to serial będący spin-offem kinowej serii Bad Boys. Czy warto obejrzeć? Oceniam pierwsze odcinki.
L.A.’s Finest to spin-off serii Bad Boys, który z jakichś nieznanych przyczyn chce być jak najdalej od oryginału. Twórcy kompletnie nie wykorzystują potencjału powiązania z czymś tak popularnym o określonej konwencji. W pierwszych dwóch odcinka poza faktem, że obserwujemy znaną nam postać Syd, są jakieś drobne nawiązania z jej przeszłości. Wspomnienie o Mike'u i Marcusie w kilku słowach i tyle. Gdyby nie świadomość, że ten związek istnieje, można by to potraktować jako totalnie oddzielną produkcję, a tym samym staje się to niesmaczne, bo gdy tworzy się spin-off czegoś popularnego, ten fakt przyciąga do serialu. Brak większej spójności nawet od niego odciąga.
Mówiono, że pilot był najdroższym w sezonie 2018/2019. Kosztował 12 mln dolarów, ale prawdę mówiąc, trudno to dostrzec na ekranie. Jest trochę akcji, pościgów i strzelanin, ale wszystko utrzymane na poziomie typowym, przeciętnym. Nie wychodzi to ponad standardy telewizyjnej rozrywki. W żadnym momencie nawet nie podjęto próby utrzymania akcji na poziomie filmów serii. Problem polega na tym, że świat Bad Boys determinuje efektowna akcja. Jeśli jest ta świadomość gdzieś z tyłu głowy, to jest też oczekiwanie tego typu rozwiązań w serialu. Drugi odcinek pokazuje wyraźnie, że twórców najzwyczajniej na to nie stać. Nie mają też wizji na wykorzystanie środków, więc jest nijako, często przeciętnie i bez werwy.
Problemem jest prowadzenie całej opowieści. W pilocie można odnieść wrażenie, że odpalamy odcinek ze środka sezonu jakiegoś serialu, gdzie wszyscy się dobrze znają, a my nie wiemy, kto jest kim. Twórcy, budując historię, wrzucili nas w środek akcji, zapominając o jakiejkolwiek ekspozycji, przedstawieniu postaci i ich relacji. Mamy uwierzyć, że Syd i McKenna są partnerkami i mają jakąś tam bliższą relację, bo tak. Przez to też wrażenie wchodzenia w nową historię jest dość specyficzne, bo niedopracowane i bez wstępu, który w nowych serialach jest konieczny. Tu nawet nie ma mowy o jakimś uniwersalnym luzie kryminałów typu Zabójcze umysły, gdzie włączamy odcinek z środka sezonu, możemy śmiało oglądać i nic więcej nie jest ważne. W L.A.'s Finest towarzyszy uczucie, że zabrakło czegoś, co by wprowadziło widza w opowieść.
Fabularnie dostajemy bardzo przeciętny kryminał ze zwyczajnymi sprawami rozpisanymi na odcinek oraz większą historię sezonu. Okazuje się, że to nie jest typowy procedural, bo w obu odcinkach przewija się większy wątek związany z przeszłością Syd, który jest zaledwie poprawny. To właśnie jest problem L.A.'s Finest, bo nie oferuje sobą nic atrakcyjnego - sztampowe rozwiązania, często słabe dialogi i interakcje postaci, w które trudno uwierzyć i im sympatyzować. Przeciętne pomysły na poziomie kiepskich odcinków seriali pokroju Agenci NCIS czy Hawaii 5.0. Jessica Alba i Gabrielle Union starają się nadać temu sens i zbudować emocje. Zwłaszcza w tej bardziej rozbudowanej historii, która pozwala nam poznawać bohaterki, ale nie mogą wyciągnąć zbyt wiele ze scenariusza opartego na banałach i prostocie. Tworzenie historii po linii najmniejszego oporu mogłoby być w porządku, gdy twórcy zaoferowali coś obok. Tak jak z Bad Boys - tam fabuła jest w miarę prosta, ale sensowna i spójna. To postacie i efekciarska akcja są priorytetem. W tym przypadku nic z tym aspektów nie wychodzi ponad przeciętność, która pozostawia jedynie z obojętnością.
L.A.’s Finest to nie jest dobry serial. To jest pokaz tego, jak z dobrego pomysłu zrobić coś po linii najmniejszego oporu. Nie powiedziałbym, że to problem budżetu, bo wiele seriali potrafi wykorzystywać środki do kształtowania dobrej historii z elementami sensownie nakręconej akcji. To marnowanie powiązania z serią Bad Boys, która zasługuje na coś więcej niż ten serial. Zwłaszcza że ani stylem, ani fabułą ten związek nie jest mocno akcentowany i można go śmiało traktować jako poboczną ciekawostkę. Problem w tym, że gdyby nie kwestia Bad Boys, ten sezon pewnie nigdy by nie powstał. Szkoda.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat