Local Man. Tom 2 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 25 czerwca 2025W najnowszym tomie Local Mana wracamy do prowincjonalnego miasteczka Farmington, które ponownie staje się areną międzywymiarowego chaosu i superbohaterskich porachunków.
W najnowszym tomie Local Mana wracamy do prowincjonalnego miasteczka Farmington, które ponownie staje się areną międzywymiarowego chaosu i superbohaterskich porachunków.

W centrum wydarzeń stoi Jack Xavier, znany również jako Crossjack, a lokalnie – jako tytułowy Local Man. Choć z pozoru przypomina klasycznego herosa w „białej zbroi”, w rzeczywistości to bohater pełen sprzeczności. Jack jest egocentrykiem, moralnie wątpliwym leniem, którego trudno uznać za wzór dla młodzieży. A jednak, gdy sytuacja tego wymaga, potrafi zdobyć się na prawdziwe bohaterstwo – okazuje odwagę, poświęcenie i nawet odrobinę miłosierdzia. To złożona, niejednoznaczna postać, która doskonale sprawdza się jako protagonista w dekonstrukcyjnej historii o superbohaterach.
Local Man to komiks autorstwa Tima Seeley’a i Tony’ego Fleecsa, wydany przez Image Comics. Twórcy stworzyli oryginalne superbohaterskie uniwersum, czerpiąc garściami z estetyki Marvela lat 90., ale łącząc ją z brutalnością, satyrą i emocjonalną głębią znaną z takich serii jak The Boys czy Niezwyciężony. Taki miks spotkał się z uznaniem krytyków, dlatego nic dziwnego, że autorzy postanowili dalej rozwijać ten świat. W drugim tomie ponownie trafiamy do prowincjonalnego Farmington, gdzie główna oś fabularna nadal utrzymuje kameralny, lokalny charakter. Tym razem miasteczko zostaje zaatakowane przez tzw. Bezimienną Hordę – tajemniczą siłę, która przejmuje kontrolę nad umysłami mieszkańców i nastawia ich przeciwko garstce buntowników, z tytułowym bohaterem na czele. W drugiej historii tomu dochodzi do konfrontacji dwóch pokoleń drużyn superbohaterów, co pozwala autorom na pogłębienie świata i jego mitologii. Ważną rolę odgrywa również Inga – postać, która w poprzednim tomie mocno dała się we znaki Jackowi. Teraz jej wątek zostaje domknięty.

Local Man to opowieść złożona i prowadzona na kilku płaszczyznach czasowych, pełna postaci, wątków i narracyjnych niuansów. Komiks jest bardzo treściwy – dialogów jest tu dużo, a bohaterowie często odnoszą się do wydarzeń z przeszłości, które nie zostały bezpośrednio ukazane w serii, co wymaga od czytelnika dużej uwagi i zaangażowania. To ambitne podejście, ale też narracyjne wyzwanie, z którego autorzy nie zawsze wychodzą zwycięsko. Local Man potrafi być momentami chaotyczny, a liczne retrospekcje pojawiają się niespodziewanie i nie zawsze wiadomo, do czego się odnoszą. Dodatkowo, w fabule pojawiają się dłuższe dygresje poświęcone postaciom drugiego, a nawet trzeciego planu, które mogą wybijać z rytmu głównej opowieści. W efekcie lektura bywa rwana i mało płynna, co może zniechęcić mniej cierpliwych odbiorców.
Dla tych, którzy cenią sobie złożone narracje i nielinearne konstrukcje fabularne, Local Man może okazać się lekturą nie tylko satysfakcjonującą, ale i wyjątkową. Duża w tym zasługa głównego bohatera – Jacka Xaviera – który dzięki swoim licznym niedoskonałościom staje się jednym z najbardziej ludzkich superbohaterów, jakich widzieliśmy w tym gatunku.
Drugi tom udanie pogłębia jego portret psychologiczny, poświęcając sporo uwagi jego relacjom z matką oraz kobietami, które odegrały ważną rolę w jego życiu. Na wyróżnienie zasługują również inne postacie – każda z nich została napisana z wyczuciem i niejednoznacznością, co z pewnością przypadnie do gustu fanom mniej oczywistych opowieści. Wszyscy bohaterowie noszą w sobie sprzeczności – łączą dobro ze złem, słabość z siłą. Nawet antagonistka Bezimiennej Hordy, mimo brutalności i okrucieństwa, zyskuje ludzkie oblicze, które wzbudza współczucie. To właśnie dla tych niedoskonałych, poranionych przez życie postaci warto sięgnąć po Local Mana.
Kolejnym atutem komiksu pozostaje oprawa graficzna, którą chwaliliśmy już przy okazji pierwszego tomu. Fani estetyki lat 90., a szczególnie stylu Jima Lee, poczują się w Farmington jak w domu. Tim Seeley bawi się konwencją tamtego okresu – miejscami ją celebruje, a miejscami z pełną świadomością parodiuje. Świetnym przykładem jest krótka, absurdalna scena gry w siatkówkę plażową, podczas której bohaterowie prezentują swoje umięśnione torsy i skąpe stroje kąpielowe, niczym żywcem wyjęci z kart komiksów o X-Men z lat 90. To satyryczne mrugnięcie okiem do czytelnika, ale jednocześnie nostalgiczny hołd wobec epoki, w której hiperestetyczne ciało dominowało nad fabułą. Seeley świetnie wyczuwa balans. Zarówno krytykuje przesadę tamtych lat, jak i docenia ich niepowtarzalny styl. Dzięki temu wizualna warstwa Local Mana nie tylko przyciąga wzrok, ale też w subtelny sposób komentuje historię samego medium.
Drugi tom Local Mana kontynuuje złożoną opowieść o Jacku Xavierze, wciąż operując stylistyką komiksowych lat 90. i bawiąc się nią z dużą świadomością. Na pierwszy rzut oka może przypominać klasyczną, podszytą nostalgią superbohaterską historię, ale w rzeczywistości oferuje czytelnikowi znacznie więcej. To nie jest tytuł dla każdego – zawiła narracja, liczne retrospekcje i mnogość wątków mogą sprawić trudność nawet wprawionym odbiorcom. Nie zmienia to jednak faktu, że Local Man pozostaje jednym z najbardziej oryginalnych i bezkompromisowych komiksów na współczesnej scenie wydawniczej.
Poznaj recenzenta
Wiktor Fisz



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1945, kończy 80 lat
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1964, kończy 61 lat

