

To właśnie w tej powieści poznajemy bliżej Śmierć – nie jako ponurą kostuchę, lecz jako postać zaskakująco ludzką, pełną ciekawości i melancholii, a momentami… pasji kulinarnych. Bo czyż nie jest ujmujące, gdy uosobienie kresu wszystkiego próbuje zostać kucharzem?
Fabuła rozpoczyna się, gdy młody, niezdarny chłopak Mortimer, zwany po prostu Mortem, zostaje wybrany na ucznia Śmierci. Trafia do jego niezwykłej domeny, gdzie czas stoi w miejscu, a rzeczywistość pachnie wiecznością. Tam poznaje Alberta, najlepszego maga w dziejach, który od setek lat ukrywa się w świecie Śmierci, oraz Ysabel, przybraną córkę swego nowego mistrza. To właśnie w tym miejscu Mort uczy się nie tylko fachu, ale i tego, że każde życie ma znaczenie, nawet jeśli kończy się zgodnie z przeznaczeniem.
Kiedy jednak przychodzi chwila próby, Mort popełnia błąd – kierując się sercem, postanawia ocalić księżniczkę Keli przed zabójstwem. To gest piękny, ale i niebezpieczny, bo narusza samą strukturę rzeczywistości. Świat, w którym Keli nadal żyje, zaczyna się rozwarstwiać i blaknąć, a młody uczeń musi zmierzyć się z konsekwencjami własnej empatii. To opowieść o dojrzewaniu, o odpowiedzialności za wybory i o tym, że nawet w świecie, gdzie istnieje Śmierć, można mówić o miłości, odwadze i sensie istnienia.

Jednym z zabawniejszych fragmentów książki jest rozmowa Morta z Albertem:
Mort się zastanowił.
– Nie – powiedział w końcu – a co?
Zapadła cisza. Po chwili starzec się wyprostował.
– Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie uzyskują odpowiedzi i mają za swoje.
Właśnie w takich chwilach Terry Pratchett pokazuje całą swoją mądrość. Łączy humor z refleksją, a śmiech z melancholią. Śmierć nie jest już tylko końcem, ale punktem wyjścia do rozmowy o życiu. To powieść o granicach losu, o próbie zrozumienia świata, o tym, jak łatwo zachwiać równowagę między przeznaczeniem a ludzką wolą.
Nie ma tu tylu mitologicznych odniesień, co w Eryku, ale Pratchett nie potrzebuje klasycznych aluzji. Tworzy własną mitologię, w której Śmierć ma czarny ogród, przybraną córkę i pragnienie, by poczuć coś więcej niż obowiązek. Jego świat jest pełen ironii, ale też ciepła.
Mort to jedna z najważniejszych powieści ze Świata Dysku. Jest mądra, zabawna i wzruszająca. Pokazuje, że nawet Śmierć może tęsknić, a młody chłopak może nauczyć się, że każda decyzja, nawet ta wbrew zasadom, czyni nas naprawdę żywymi.
Poznaj recenzenta
Serafina Knych
