Mr. Mercedes: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Na ekranach telewizorów widzowie mogą podziwiać już kolejną adaptację powieści Stephena Kinga. Tym razem twórcy sięgnęli po dzieło reprezentujące niecodzienny dla autora gatunek kryminału. Czy pilotowy odcinek Mr. Mercedesa prezentuje dobry poziom? Sprawdźmy.
Na ekranach telewizorów widzowie mogą podziwiać już kolejną adaptację powieści Stephena Kinga. Tym razem twórcy sięgnęli po dzieło reprezentujące niecodzienny dla autora gatunek kryminału. Czy pilotowy odcinek Mr. Mercedesa prezentuje dobry poziom? Sprawdźmy.
Zdesperowani ludzie czekają w ogromnej kolejce na otwarcie targów pracy. Jednak nie będzie im dane uzyskać zatrudnienia. Przed budynek podjeżdża srebrny Mercedes i wtedy zaczyna się piekło. Człowiek za kierownicą samochodu tratuje ludzi w kolejce, zabijając 16 osób. Śledztwo w sprawie prowadzi detektyw Bill Hodges. Następnie przenosimy się dwa lata do przodu. Hodges cieszy się (choć to za dużo powiedziane) emeryturą. Jednak sprawca, nazywany Panem Mercedesem, wkrótce przypomina o sobie. Rozpoczyna się gra z mordercą.
Przede wszystkim w swojej recenzji skupię się na tym serialu jako na autonomicznym tworze i nie będę porównywał go do dzieła Stephen King. Pilotowy odcinek serialu Mr. Mercedes ma za zadanie wprowadzić nas w historię i przedstawić w pewien sposób zawiłe życiorysy głównych bohaterów opowieści. Dostajemy zatem to, co zwykle w pierwszych odcinkach nowych produkcji telewizyjnych. Jednak twórcy zadbali, żeby ta opowieść była podana w niezwykle klimatyczny sposób. Reżyser epizodu nie ugrzecznia materiału źródłowego. Daje nam pełen wyraz makabrycznego tańca już na samym początku. To powoduje, że widz od razu znajduje się w samym środku historii, co wzmacnia całe spektrum odbioru. Twórcy szokują i zmuszają obserwatora wydarzeń do dążenia za odpowiedzią i pogoni za tajemnicami, jakie kryją się w zaprezentowanej nam układance. Za to spory plus.
Wielką zaletą tego serialu, co już widać w pilotowym epizodzie, jest dobór aktorów do głównych ról. Brendan Gleeson doskonale sprawdza się jako policjant, który przeżył już bardzo wiele i wszelkie porażki życiowe zdają się siedzieć w jego psychice i zżerać ją od środka. Doskonale jest to ukazane w scenie, w której bohater Gleesona, Hodges, siedzi w samochodzie mordercy i przeżywa swoją nierozwiązaną sprawę. Aktor świetnie balansuje wielką siłę i niezłomność swojej postaci z jej wszelkimi ułomnościami i obsesją. Po drugiej stronie barykady mamy natomiast Harry Treadaway wcielającego się w głównego antagonistę produkcji, czyli Brady'ego Hartsfielda. Aktor bardzo dobrze odnalazł się w tej roli. Mimo swojego niepozornego wyglądu potrafi wzbudzić w widzu autentyczny strach. Aktor w interesujący sposób przedstawia demonizm swojej postaci, kryjący się pod płaszczykiem uprzejmego młodego mężczyzny z problemami. Twórcy także starają się budować ciekawą genezę zachowań obydwu głównych bohaterów, co działa znakomicie na ekranie i pozwala znaleźć w tej opowieści drugie dno.
Mimo że dwaj oponenci nie pojawiają się razem na ekranie w pierwszym odcinku, to twórcy w bardzo zgrabny sposób budują pewnego rodzaju więź i napięcie pomiędzy tymi bohaterami. Hodges i Hartsfield, którzy są swoimi zupełnymi przeciwieństwami, poprzez czyny kreują nam zalążek całego śledztwa, które odbyło się dwa lata wcześniej, i konsekwencji jakie ono przyniosło. To bardzo dobry zabieg. Przez cały czas widz znajduje się w sferze domysłów i czeka na starcie dwóch godnych siebie przeciwników, swoistą potyczkę dobra ze złem. Jednak twórcy stopniują powoli napięcie, by na końcu dać nam bardzo ciekawy cliffhanger, który powoduje, że będziecie czekać na kolejny epizod tego serialu. Mimo że od początku wiemy, kto zabił w danej historii, to podchody czynione przez scenarzystów tworzą rodzaj kontrolowanego chaosu, który ogląda się z przyjemnością.
Mr. Mercedes to bardzo ciekawy nowy obiekt na serialowej mapie. Pilotowy odcinek przedstawia nam naprawdę wciągającą historię opowiadaną z interesującej perspektywy. Twórcy bardzo dobrze dawkują napięcie, przy okazji balansując między wywieraniem szoku na widzu, a pozostawianiem go w sferze domysłów. Pierwszy epizod potwierdza, że być może doczekaliśmy się kolejnego telewizyjnego hitu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1978, kończy 46 lat