Nieobecni: sezon 1, odcinek 10 (finał sezonu) - recenzja
Historia Gajdów dobiega końca. Poznajemy ostateczne rozstrzygnięcia. Niestety, nie ma tu zbyt wielu zaskoczeń i finał powinniśmy potraktować jako rozczarowanie.
Historia Gajdów dobiega końca. Poznajemy ostateczne rozstrzygnięcia. Niestety, nie ma tu zbyt wielu zaskoczeń i finał powinniśmy potraktować jako rozczarowanie.
Nieobecni mogą rozczarować tych widzów, którzy nastawiali się na wielopiętrową intrygę zaginionych osób połączoną z dramatami głównych postaci. Ostateczne rozstrzygnięcia nie dają nam jednak satysfakcji. Okazało się, że pomniejsze historie - związane nie ze sprawą, a życiem prywatnym, jak w przypadku Filipa Zachary (Piotr Głowacki) - były raczej wypełnieniem opowieści i tylko delikatnie wpływały na rozwój postaci. Początkowe zaangażowanie nie znajdzie wynagrodzenia po finale pierwszego sezonu.
Jedynym pozytywnym zaskoczeniem fabularnym jest poruszenie sprawy z molestowaniem seksualnym. Ciekawie poprowadzona została historia profesjonalnego piłkarza, Kuby Olechnowicza, który musiał pokonać demony przeszłości i zdecydować się na wzięcie udziału w sprawie w roli świadka. To nie było tak oczywiste i zostało dobrze ograne przez scenarzystów, jak i odtwórcę roli sportowca, Tomasza Włosoka. Nie ma poczucia, że motyw pedofilii został wykorzystany przez twórców wyłącznie dla uatrakcyjnienia opowieści. Faktycznie był na to pomysł i w sposób stosowny został przedstawiony na ekranie.
O dramatyzm finału zadbano także przy okazji konfrontacji Mili Gajdy (Justyna Wasilewska) ze swoim ojcem. Nagle bohaterka musiała spojrzeć zupełnie inaczej na mężczyznę, który zawsze był dla niej oparciem, a okazał się być zwyrodnialcem. Są to ciekawe tematy i zostały przyzwoicie pokazane na ekranie, jednak Nieobecni tracą przez rozwleczenie finału. Pomijając wybory scenariuszowe, ostateczne rozstrzygnięcia pozbawione są stawki, bo my już spodziewamy się zakończenia. Nie chodzi o wywoływanie taniego szoku, ale podkręcenie atmosfery i sprawienie, że będziemy siedzieć na skraju fotela. Tego tutaj zabrakło.
Dlatego choć finał sprawnie domyka wszystkie wątki, to jednak był bardzo przeciętny, jeśli chodzi o poziom atrakcji. Mamy moment, w którym Dorota Gajda decyduje się sama wymierzyć sprawiedliwość mężowi, co może nawet znajduje uzasadnienie fabularne, ponieważ i tak groziła jej odsiadka za usiłowanie zabójstwa. Szkoda, że przy oglądaniu tego wątku nie towarzyszyły nam emocje, a raczej uczucie politowania.
Beznamiętna była też rozprawa sądowa, podczas której wyjaśniono nam wcześniejsze poszlaki i nietypowe zdarzenia, jak tajemnicza korespondencja anonimowego internauty z Olkiem. Wszystko to jednak pozbawione było pazura. Ostatecznie możemy mówić o rozczarowaniu. Szkoda, bo początek był obiecujący i mogliśmy z zainteresowaniem śledzić wydarzenia serwowane przez scenarzystów.
Nieobecni na początku zapowiadali się na ciekawy serial kryminalny, który wykorzysta dramatyczną liczbę zaginięć w Polsce do opowiedzenia ciekawej intrygi, w której oglądać będziemy zabójczo skuteczne śledztwo Zachary i dramat kobiety, która w jeden dzień straciła całą rodzinę. Ostatecznie większość z tych perspektyw upadła już w połowie sezonu. Po finale mamy lekkie rozczarowanie, bo jednak już od ósmego odcinka było wiadomo, w jaką stronę pójdą fabularne rozwiązania.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat