Nieoczekiwana zamiana miejsc
Po nieco rozczarowującej premierze ostatniego sezonu Mad Men twórcy zaserwowali nam w tym tygodniu znacznie ciekawszy odcinek, który przynosi wiele humoru, ale i dużo dramatyzmu. A rozczarowania tym razem przeżywają sami bohaterowie.
Po nieco rozczarowującej premierze ostatniego sezonu Mad Men twórcy zaserwowali nam w tym tygodniu znacznie ciekawszy odcinek, który przynosi wiele humoru, ale i dużo dramatyzmu. A rozczarowania tym razem przeżywają sami bohaterowie.
Akcja "A Day's Work" dzieje się w Walentynki. Odcinek nie ocieka jednak lukrem, miłością i serduszkami, choć pojawiają się kwiaty, które wiele namieszają. Peggy błędnie założyła, że kwiaty na biurku Shirley, jej sekretarki, to bukiet dla niej od pracującego teraz w Kalifornii Teda. Teda, z którym przecież Peggy nie chce mieć nic wspólnego, po tym jak się wobec niej zachował. Ale myśl, że kwiaty mogą być od niego, skrycie budzi w niej radość, która szybko ustępuje jednak złości. Peggy oddaje kwiaty sekretarce, a później każe je wyrzucić. Gdy Shirley wyjawia prawdę na ich temat, Peggy czuje się kompletnie zawstydzona i prosi Joan o inną sekretarkę. Serce Peggy jest złamane, ona sama jest w totalnej rozsypce (znów widzimy ją płaczącą za drzwiami), a my po raz pierwszy od dawna widzimy ją przede wszystkim jako kobietę, a nie jako copywritera. Jednak przyznać trzeba, że jej wątek w tym odcinku wypadł mimo wszystko całkiem zabawnie.
Problem z sekretarką ma także zajmujący miejsce Dona w agencji Lou Avery, który w tym odcinku jawi się jako jej najgorszy pracownik, przynajmniej w odczuciu widza. Ostatecznie Dawn, która swoje obowiązki dzieli między biurko sekretarki Avery’ego a informowanie o sprawach agencji Dona (i dbanie, by miał posprzątane mieszkanie), dostaje awans. Teraz to ona będzie szefową biura. Joan za przyzwoleniem Jima Cutlera rezygnuje z tej posady, by zająć się wyłącznie pozyskiwaniem klientów. Dostaje więc jedno z górnych biur, zarezerwowanych do tej pory dla mężczyzn. To jej kolejny krok do całkowitego uniezależnienia się od nich. Co warto podkreślić, biurowe szarady w swoim podtekście mają rasizm, co zostało ukazane w wymowny, ale subtelny sposób. Zabawna scena rozmowy Shirley z Dawn pokazuje, że mimo pozornej akceptacji dla czarnoskórych spotykają się one w biurze ze swego rodzaju lekceważeniem.
Obok wydarzeń biurowych otrzymujemy w tym odcinku także spotkanie Dona i Sally. Sally znowu przyłapuje Dona na kłamstwie, co - jak mówi - powinno być dla niego większym wstydem niż to, że ona sama skłamała wobec niego. Relacja Dona i Sally od zawsze budzi u mnie wielkie emocje i wywołuje zaciekawienie. Być może dlatego, że w gruncie rzeczy oboje są tacy sami, a choć dzieli ich wiek, są w stanie rozmawiać jak równy z równym. Sally zawsze coś w Donie porusza - i tak jest także tym razem. Po tym, jak córka przyłapała Dona na uprawianiu seksu z sąsiadką, ich stosunki są bardzo napięte. W tym odcinku obserwujemy ich drogę do zgody: od złości Sally, przez szczerość Dona na temat swojego czasowego odejścia z pracy, na "kocham cię" od Sally skończywszy. Czy Don w końcu zrozumie, że szczerość się opłaca?
[video-browser playlist="633715" suggest=""]
Na koniec wspomnijmy Pete’a, z którego twarzy zszedł już szeroki, radosny uśmiech, który oglądaliśmy w minionym odcinku. Był Pete, jakiego nie znamy, wrócił jednak stary, dobry (?) Pete - sfrustrowany i nerwowy. Praca w Kalifornii okazuje się być raczej zsyłką za karę niż szansą na rozwinięcie skrzydeł. Pete wciąż jest niedoceniany przez współpracowników i czuje się niezauważany (czego symbolem niech będzie szwankujące połączenie telefoniczne sprawiające, że partnerzy w Nowym Jorku go nie słyszą podczas rozmowy). Choć zdobył nowego klienta, dużą firmę motoryzacyjną, będzie się nim zajmował Bob Benson w Detroit. Może więc czas założyć własną agencję?
Tym, którzy zarzucają, że siódmy sezon Mad Men jest na razie nudny, przypominam, że serial Matthew Weinera zawsze mówił przede wszystkim o relacjach między bohaterami i ich wewnętrznych przeżyciach. I tego w tym odcinku nie brakowało, podobnie jak świetnych dialogów (zwłaszcza między Donem a Sally). To, co wyróżnia Mad Men, to duża nieprzewidywalność. Drugi odcinek nasuwa kilka przypuszczeń co do tego, co zobaczymy w następnych epizodach, ale równie dobrze scenariusz może nas bardzo zaskoczyć. Na pewno ten odcinek pobudza apetyt na kolejne i zostawia z nadzieją, że będzie tylko ciekawiej.
Poznaj recenzenta
Malwina SławińskaPoznaj recenzenta
Dawid RydzekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat