Pierwsza połowa finałowego odcinka 2. sezonu Niezwyciężonego była niezwykle intensywna. Angstrom Levy wziął na zakładników Debbie i Olivera, aby zemścić się na Marku za to, co według niego mu zrobił. Wysyłał go do różnych wymiarów, aby tam drżał o los rodziny. To było bardzo ciekawe. Najpierw Invincible trafił do świata zdominowanego przez gadające dinozaury oraz do świata pewnej wersji Spider-Mana (nazwano go tu Agent Spider, a zdubbingował go Josh Keaton, mający już okazję użyczać głosu tytułowemu bohaterowi w The Spectacular Spider-Man). Mark znalazł się również w świecie zombie, Omnipotusa, Batmana, a także w świecie podobnym do Mad Maxa. Dostaliśmy cały przegląd franczyz, co dostarczyło rozrywki. A w międzyczasie napięcie rosło! Co ciekawe, takie przeskoki między wymiarami były bardziej pomysłowe niż to, co oglądamy w kinach.
Więcej emocji odczuwaliśmy pomiędzy tymi przeskokami, gdy Angstrom pozostawał sam na sam z Debbie i Oliverem. Z jednej strony robił z siebie ofiarę, gdy niesłusznie oskarżał naszego Marka o zniszczenie mu życia. Miał też momenty, gdy zaczynał się wahać, a także przypominał sobie o tym, jak złe wersje Invincible'a z innych światów zabijały niewinnych ludzi, jego bliskich i przyjaciół. Nie były to przyjemne obrazki – pełne przemocy, krwi i cierpienia. Z drugiej strony Angstrom wciąż zachowywał się okrutnie w stosunku do Debbie i Olivera. Twórcy dobrze nakreślili jego motywacje oraz niestabilny stan umysłowy. Stworzyli wielowymiarową postać. Sytuacja Marka stawała się coraz bardziej napięta, a emocje wzrastały. Główny bohater nie potrafił powstrzymać Angstroma przed skrzywdzeniem jego rodziny. Gdy już w końcu udało mu się go dopaść, to wpadł w szał, który doprowadził do zamienienia złoczyńcy dosłownie w krwawą miazgę. Aż można było zaniemówić z wrażenia, bo Mark był cały pokryty nieswoją krwią. "Myślałem, że jesteś silniejszy" – powiedział. To jedna z najbardziej pamiętnych kwestii z komiksu, która w serialu też odpowiednio wybrzmiała.  Warto pochwalić aktorów głosowych, którzy wykonali wspaniałą robotę w tym odcinku. To oni sprawili, że te sceny trzymały w napięciu oraz wciskały w fotel. Sterling K. Brown jako Angstrom był fantastyczny, gdy jego postacią targały wątpliwości, a potem zaczynał szaleć. Z kolei Steven Yeun dał z siebie wszystko, aby przekazać głosem złość i ogromne wyrzuty sumienia Marka. Dzięki niemu te sceny stały się emocjonalne i głębokie, a widzowie mogli mu szczerze współczuć. 
fot. Prime Video
Aż prosiło się, aby zakończyć sezon tymi makabrycznymi obrazkami. Twórcy jednak – podobnie jak w zakończeniu poprzedniej serii, gdy Nolan pobił na kwaśne jabłko swojego syna – postanowili dać nam czas na ochłonięcie i skupili się na pozostałych postaciach w dalszej części odcinka. Dlatego zobaczyliśmy scenę z Robotem, który wciąż nie radzi sobie w relacjach międzyludzkich. Monster Girl powiedziała, by nie traktował jej jak zepsutego gadżetu, który musi naprawić. Ostatecznie znowu się między nimi poprawiło. Może nie był to zbyt istotny wątek, ale między postaciami jest fajna chemia, więc to nie przeszkadza, że zostali uwzględnieni w fabule finałowego odcinka. Ponadto twórcy postanowili wyjawić, że Dupli-Kate jednak żyje, bo ukryła jednego klona w razie swojej śmierci. Ten wątek również wywołał pozytywne emocje za sprawą radości Immortala. Z kolei trochę humoru wprowadziła historia archeolożek, których nie chciała opętać seksistowska mumia z grobowca. Mimo wszystko wydaje się to wciśnięte nieco na siłę, aby zapełnić czas odcinka (choć jest poniekąd zgodne z komiksem). U spostrzegawczych widzów drobne rozbawienie może również wywołać fakt, że obrażenia Graysonów były dokładnie takie same.  Jednak to nie zmieniło ponurej atmosfery w historii Marka. Ostatecznie superbohater został uratowany przez swoich przyjaciół pochodzących z przyszłości. Wbrew zaleceniom starsza Atom Eve wyznała miłość Graysonowi i poprosiła go, aby powiedział jej młodszej wersji, co do niej czuje. Ciekawe, czy ten moment szczerości przyniesie jakieś konsekwencje w przyszłości. 
fot. Prime Video
Powrót do swojego świata był bolesny dla Marka, którego próbowali pocieszać Debbie i Cecil. Chłopak zadręczał się tym, że przekroczył granice, dając się ponieść wściekłości – ponieką poszedł w ślady ojca, czego tak bardzo się bał przez cały 2. sezon. To tragiczny zwrot akcji. W końcu bohater tak bardzo chciał udowodnić wszystkim, że nie jest jak Viltrumici i Nolan. Mark postanowił zrezygnować ze studiów, aby nauczyć się kontroli i stać się lepszym superbohaterem. To bardzo dojrzała decyzja. Wziął odpowiedzialność za swoje czyny – jest świadomy swojej siły i przyszłych zagrożeń. Jego kręgosłup moralny pozostał nienaruszony. Jesteśmy z niego dumni i jeszcze bardziej go lubimy. Mogłoby się stać inaczej, gdyby Mark jednak próbował wyznać miłość Samancie, ale zdecydowanie to nie był dobry moment na to. Twórcy postanowili zakończyć sezon w refleksyjno-melancholijny sposób, bez dodatkowych fabularnych przewrotów. Co prawda dostaliśmy jeszcze scenę po napisach z Nolanem i Allenem, ale ona też miała podobny charakter. Wąsaty Grayson w dalszym ciągu odczuwa wyrzuty sumienia i uważa, że zasługuje na śmierć. Przyznał również, że tęskni za swoją żoną. Czy to oznacza, że mamy spodziewać się ich zejścia w kolejnym sezonie? To ciekawi, ale nie będzie spędza snu z powiek. 
fot. Prime Video
+22 więcej
Finał sezonu Niezwyciężonego momentami zapierał dech w piersiach dzięki rosnącemu napięciu oraz makabrycznym scenom. Starcie z Angstromem dostarczyło wielu emocji, ale mimo wszystko nie wciskało w fotel jak pojedynek Nolana z Markiem. Odczuwam pewien niedosyt po tym starciu, ale może dlatego, że to komiksowe zrobiło na mnie tak duże wrażenie. Spadek emocji w drugiej połowie odcinka ze względu na "wyciszenie" akcji i skupienie się na dramacie tytułowego bohatera nie pozwalało poczuć, że mamy do czynienia z ostatnim odcinkiem sezonu. Zabrakło czegoś, co zapowiedziałoby ekscytujący rozwój wydarzeń w kolejnej serii, bo jednak Nolan tęskniący za Debbie to za mało.  Mimo wszystko warto docenić wielowątkowość, kompleksowość i pomysłowość historii 2. sezonu. Chyba tylko w Niezwyciężonym mogliśmy oglądać w jednym odcinku motywy podróży w czasie, multiwersum i kosmosu, a także nawiązania do innych dzieł popkultury. I to wszystko w poważnym, ale też nieco rozrywkowym tonie. Najważniejsze, że twórcy w przemyślany sposób prowadzą fabułę i mądrze rozwijają swoich bohaterów. Nie zapominają również o dynamicznej akcji i względnej wierność materiałowi źródłowemu. Ponadto pod względem animacji też nie zawodzą. Nie musimy się martwić o przyszłość tego serialu, bo udanie adaptuje komiks Roberta Kirkmana. Jeszcze wiele przed nami!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj