Nikita – 02×01
Gdy jeden z sezonów kończy się na względnie wysokim poziomie, przeciętny widz oczekuje, że kolejna seria wystartuje z podobnego pułapu. Gdy dzieje się inaczej, pojawia się rozczarowanie. A to nie wróży nic dobrego dla tej produkcji. Tak też jest z Nikitą.
Gdy jeden z sezonów kończy się na względnie wysokim poziomie, przeciętny widz oczekuje, że kolejna seria wystartuje z podobnego pułapu. Gdy dzieje się inaczej, pojawia się rozczarowanie. A to nie wróży nic dobrego dla tej produkcji. Tak też jest z Nikitą.
Nikita to serial, który musiał sobie zapracować na moją dobrą opinię. Na początku czułem się zniechęcony mnogością uproszczeń, na które pozwolili sobie jego twórcy. Jednak wraz z rozwojem historii, każdy z kolejnych odcinków zdawał się wznosić na kolejny poziom. Ostatecznie, po obejrzeniu finału, aż chciało się krzyknąć "więcej!". No i dostaliśmy więcej, tylko czy tego właśnie oczekiwaliśmy?
Odcinek oscylował na wyjątkowo przeciętnym poziomie. Kilka pierwszych minut, upływających wśród westchnień zakochanej pary, uśpiłoby najbardziej podekscytowanego premierą widza. Właściwa akcja nastąpiła dopiero gdzieś w połowie odcinka. Wtedy było już jednak trochę za późno. Pomimo kilku niezłych zwrotów akcji... całość i tak wypadła blado.
[image-browser playlist="607844" suggest=""]©2011 Warner Bros. Entertainment Inc.
W odcinku zabrakło motywu przewodniego. Nie bardzo wiadomo, o co ma teraz w tym serialu chodzić. Wcześniej historię napędzała walka przeciwko złej Sekcji. Obecnie każdy zdaje się walczyć z każdym. Pojawiło się kilka wątków, z których na dobrą sprawę każdy mógłby stanowić główną oś nowego sezonu. W ten sposób to nie kto inny jak Amanda, próbuje uratować Sekcję przed wypadnięciem z gry. Przebiegły Percy już szykuje broń do zemsty na swojej dawnej podwładnej. Z drugiej strony Nikita rozpoczyna nieprzyjemną walkę z Alex, a jakby tego było mało, we wszystkim tym pośredniczy Michael z Birkhoffem (obydwaj od finału zaciekle unikali fryzjera). Nad całym tym cyrkiem zapanować stara się tajemniczy Nadzór.
Być może twórcy Nikity uznali, że widzowie oczekują czegoś więcej, niż kontynuacji krucjaty głównej bohaterki. Dzięki wprowadzeniu kilku dodatkowych wątków, otworzyli sobie furtki, do ewentualnego poprowadzenia serialu w trochę inną stronę, niż moglibyśmy się tego spodziewać. Nie podlega jednak żadnym wątpliwościom, że jeśli przez następne dziesięć odcinków będziemy musieli słuchać o czarnych skrzynkach, to oglądalność serialu spadnie wprost proporcjonalnie do oceny premiery drugiego sezonu, względem finału pierwszego.
[image-browser playlist="607845" suggest=""]©2011 Warner Bros. Entertainment Inc.
Nie twierdzę, że serial jest już skazany na porażkę. Być może ów natłok wątków uda się jakoś stopniowo rozładować, dzięki czemu będzie można pozbyć się wrażenia chaosu, który pozostawił po sobie premierowy odcinek. Wydaje się, że twórcy serialu ustawili swoich bohaterów na szachownicy, a potem każdego z nich przestawili na zupełnie inne pole, po przeciwnej stronie.
Gorąco kibicuje Nikicie, chociaż muszę przyznać, nie będę płakał, gdy zostanie uśmiercona. Chcąc czy nie chcąc, taką premierą serial aż prosi się o snucie spekulacji, co do realnych szans na jego przetrwanie w serialowej dziczy.
Ocena: 4/10
Poznaj recenzenta
Marcin MoszykKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat