O mnie się nie martw nie ma ani odkrywczej historii, ani zwrotów akcji, ani nawet poważnego tonu. Serial ten, choć pierwotnie porównywałem go trochę do TVN-owskich produkcji, powoli znajduje własną tożsamość. Nadal jest to historia pozytywna, lekka i zabawna, ale mniej bajkowa niż chociażby Prawo Agaty. Wszystko dzięki głównej bohaterce, która jest zwyczajną kobietą mającą można by rzec normalne problemy. Dlatego też wydarzenia sprawiają inne wrażenie, mają ciekawszy wydźwięk, a przede wszystkim - skoro już porównujemy - są mniej ckliwe.
3. odcinek skupia się w większości na poczynaniach Kaszuby (Stefan Pawłowski), który zostaje oskarżony o romans z Igą (Joanna Kulig). To doprowadza do kilku zabawnych sytuacji, ale także tych irytujących. Zachowanie dziewczynek pod opieką Kaszuby jest przesadą, która robi negatywne wrażenie. Ja rozumiem, że scena miała być humorystyczna, ale wszystko ma swoje granice. Na plus jednak wypada w tym zachowanie Aśki, dziewczyny Kaszuby, która choć na chwilę przestaje być stereotypowo kochająca i idealna. To również doprowadza do kilku śmiesznych, acz odrobinę banalnych i sztampowych sytuacji.
Najlepiej jednak wygląda odcinek 4., który wyraźnie udowadnia, że twórcy O mnie się nie martw się rozkręcają. Humorystycznych momentów jest więcej i naprawdę potrafią one rozbawić. Nawet, kiedy są oparte na tak ogranych kliszach, jak sytuacja z chorym Marcinem, który zachowuje się, jakby wypił za dużo. W tym przypadku schemat jest wykorzystany bardzo umiejętnie, a niektóre gagi działają dobrze.
Czytaj również: Serial "O mnie się nie martw" zyskuje widzów w piątki
Problem O mnie się nie martw związany jest z kilkoma postaciami. Kompletnie nie podoba mi się mąż Igi grany przez Pawła Domagałę, który gra identycznie jak w przerażająco słabym filmie Wkręceni. Postać jest głupia, irytująca i bynajmniej nie zabawna. Niewiele dobrego zresztą mogę powiedzieć o prawniczce Katarzyny Zielińskiej - nijaka, mdła i pozbawiona czegoś interesującego. Temu serialowi przydadzą się ciekawsze postacie mające w założeniu być czarnymi charakterami.
O mnie się nie martw rozkręca się bardzo solidnie, a koncepcja zaczyna przekonywać. Jest lekko i przyjemnie, więc czemu nie? Czas nadrobić resztę odcinków.