Ori and the Will of the Wisps – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 11 marca 2020Ori and the Will of the Wisps to bardzo udany sequel, którego gameplay sprawia mnóstwo frajdy, a oprawa zachwyca.
Ori and the Will of the Wisps to bardzo udany sequel, którego gameplay sprawia mnóstwo frajdy, a oprawa zachwyca.
Historia Ori and the Will of the Wisps to bezpośrednia kontynuacja opowieści przedstawionej w pierwszej części z 2015 roku. Tytułowy bohater i jego przyjaciele opiekują się sówką o imieniu Ku, będącą potomstwem Kuro. Podczas nauki latania Ori i jego pierzasty towarzysz trafiają w sam środek burzy i zostają rozdzieleni w obcym i pełnym niebezpieczeństw miejscu. Graczom nie pozostaje więc nic innego, jak tylko wyruszyć w kolejną podróż w celu uratowania uroczego ptaka, a przy tym też przywrócenia dawnego blasku krainie, którą spowił mrok i zepsucie.
Wzorem poprzedniej części fabuła jest tu stosunkowo prosta, ale twórcy postanowili podejść do narracji w zdecydowanie inny sposób. Tym razem mamy znacznie więcej postaci, dialogów i opisów, które budują ten świat i tym samym pozwalają lepiej go zrozumieć. Ponownie świetnie wypada też aspekt emocjonalny – Will of the Wisps to gra, która potrafi solidnie wzruszyć i nawet antagoniści są tutaj bardzo niejednoznaczni, zachęcający do refleksji i zastanowienia się nad ich losem.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że rozgrywka jest kalką poprzedniej części. Wrażenie to jest jednak zwodnicze, bo po zaledwie kilkunastu minutach zaczynamy odkrywać kolejne nowe mechanizmy, które znacznie odbiegają od tego, co można było zobaczyć w Ori and the Blind Forest. Największą zmianą jest tutaj rezygnacja z ręcznego rozstawiania punktów kontrolnych i wprowadzenie zamiast tego klasycznego autozapisu. Muszę przyznać, że to bardzo przypadło mi do gustu, bo w poprzedniczce regularnie zdarzało mi się tracić kilkanaście minut gry przez to, że zapomniałem stworzyć checkpoint.
Zupełnie inaczej wygląda tutaj też rozwój głównego bohatera. W „jedynce” mieliśmy trzy drzewka z talentami, wśród których przeważały pasywne, niezbyt ekscytujące bonusy. Tym razem w ręce graczy oddano dwa rodzaje ulepszeń. Podczas gry zbieramy kamienie, które wpływają na rozgrywkę w różny sposób – np. zwiększając zadawane i odnoszone obrażenia lub modyfikując nasze umiejętności, a także mamy możliwość zdobycia różnych broni w postaci np. miecza, włóczni lub potężnego i powolnego młota.
Zarówno kamienie, jak i wykorzystywaną broń możemy zmienić w dowolnym momencie, co pozwala na eksperymentowanie i stosowanie różnych taktyk. Jeśli nie jesteśmy sobie w stanie poradzić z przeciwnikami, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zaaplikować sobie kamień zmniejszający odnoszone obrażenia i próbować atakować oponentów z dystansu przy pomocy łuku lub magicznych pocisków. Można też inaczej – postawić w stu procentach na ofensywę i starać się pozbyć wrogów, zanim oni będą mieli szansę nas skrzywdzić. Możliwości jest naprawdę sporo.
W Ori and the Will of the Wisps świetnie wypada też konstrukcja poziomów. Świat nie jest tutaj przesadnie duży i składa się z kilku połączonych ze sobą lokacji. Te jednak, wzorem innych metroidvanii, pełne są sekretów i ścieżek, które odblokowujemy wraz z czasem i zdobywaniem kolejnych zdolności ułatwiających i rozwijających eksplorację. Nie ma tutaj sztucznych ścian i ograniczeń – jeśli gdzieś się zatrzymamy na dłużej, to wynika to z tego, że nie mamy odpowiedniej umiejętności lub… nie odkryliśmy sposobu na przejście dalej. Deweloperzy zadbali o to, by w ich grze znalazły się zarówno ciekawe zagadki środowiskowe, jak i fragmenty wymagające zręczności i odpowiedniego wyczucia czasu - czasami do osiągnięcia sukcesu konieczne jest niemal perfekcyjne wykonanie odpowiedniej sekwencji ruchów.
I chociaż zdarzają się tu momenty stosunkowo trudne i kilkukrotnie byłem bliski rzucenia padem, to jednak odniosłem wrażenie, że nowa gra Moon Studios jest zauważalnie prostsza od ich poprzedniego dzieła. Mniej tutaj fragmentów, w których o sukcesie lub porażce decydują milimetry lub milisekundy, a i sekwencje ucieczek, które najbardziej dały mi się we znaki w Blind Forest, są tutaj jakby bardziej przystępne i mniej karzą za błędy… Nie ukrywam jednak, że do takiego wrażenia może przyczynić się wspomniany wcześniej system ulepszeń, który daje dużo większą swobodę w dostosowywaniu rozgrywki do własnych potrzeb i oczekiwań, a także doświadczenia wyniesione z poprzedniczki.
Całość nie jest przesadnie długa – sam ukończyłem grę w nieco ponad 9 godzin, ale zostało mi trochę rzeczy do roboty: wyczyszczenie całej mapy ze znajdziek, zakup wszystkich ulepszeń i wykonanie pobocznych zadań. Podejrzewam, że zrobienie wszystkiego na sto procent wymagać będzie od graczy około 20-25 godzin, co jest naprawdę przyzwoitym wynikiem, szczególnie jak na produkcję dostępną w cenie znacznie niższej od wielu premierowych tytułów.
Pod względem oprawy audiowizualnej produkcja deweloperów z Moon Studios jest zachwycająca – to słowo, które najlepiej oddaje wrażenia towarzyszące oglądaniu wyczynów sympatycznego duszka w akcji. Ręcznie malowana grafika jest przepiękna, a zwiedzane przez nas lokacje niezwykle zróżnicowane, bo znajdziemy tu zarówno lasy, jak i pustynie i pokryte białym puchem górskie szczyty. Świetnie wypadają też animacje, które dodają płynności całej zabawie, dzięki czemu łączenie ze sobą podwójnych lub nawet potrójnych skoków, szybkich susów i biegania po ścianach wypada bardzo naturalnie i efektownie.
Do tego dochodzi muzyka autorstwa Garetha Cockera, który przygotował też ścieżkę dźwiękową do poprzedniej części. Brytyjski kompozytor raz jeszcze zadbał o to, aby utwory, które słyszymy, były czymś więcej niż jedynie tłem – są istotną częścią historii i znacznie potęgują emocjonalny wydźwięk pewnych jej fragmentów.
Deweloperom nie udało się jednak całkowicie przygotować swojego dzieła na premierę i nie brak w niej mniej lub bardziej irytujących błędów. Grając na PC, zmagałem się z irytującym buczeniem z głośników, które ustało dopiero po przeniesieniu gry na dysk SSD, a dwukrotnie… zniknęły mi liny, które były konieczne do kontynuowania rozgrywki i musiałem posiłkować się resetem.
Ori and the Will of the Wisps to wzorcowy i niemal idealny sequel. Większy, bardziej rozbudowany i (choć trudno w to uwierzyć) jeszcze ładniejszy. Mam nadzieję, że zdecydowana większość błędów zostanie usunięta w aktualizacjach.
Plusy:
+ przepiękna oprawa graficzna;
+ muzyka Garetha Cockera;
+ satysfakcjonująca i wciągającą rozgrywka;
+ duża swoboda przy ulepszaniu postaci;
+ pełna emocji i wzruszeń historia.
Minusy:
- drobne problemy techniczne.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat