„Pamiętniki wampirów”: sezon 6, odcinek 7 i 8 – recenzja
Pamiętniki wampirów w 6. sezonie trzymają równy, przeciętny poziom, nie zbliżając się do dna, które zostało osiągnięte w poprzedniej serii.
Pamiętniki wampirów w 6. sezonie trzymają równy, przeciętny poziom, nie zbliżając się do dna, które zostało osiągnięte w poprzedniej serii.
Pamiętniki wampirów ("The Vampire Diaries") w dużej mierze skupiają się na związku Damona (Ian Somerhalder) i Eleny (Nina Dobrev). I to jest dla mnie dość zastanawiające, bo ostatnio wszelkie tego typu wątki były prowadzone tragicznie - wspomnijmy tylko, jak Elena zmieniła Stefana na Damona czy cały motyw z Silasem, który tak bardzo osłabił jakość poprzedniej serii. To, co teraz prezentują Pamiętniki wampirów, stoi na co najmniej poprawnym poziomie - nikt tutaj się nie spieszy, reakcje obojga są wiarygodne, w miarę naturalne i przekonujące. Wydaje się, że gdyby wykorzystać sposób tworzenia poprzednich 2 sezonów, Elena odzyskałaby pamięć w 5 minut i byłoby po sprawie, a tak - idzie to w inną stronę. Jest to banalne, infantylne, ale da się oglądać - jakoś nic w tym wątku szczególnie nie działa mi na nerwy. No, może jedna rzecz: nadal brakuje mi twardego, bezuczuciowego Damona z 1. sezonu.
7. odcinek pokazał widzom, że twórcy nie wiedzą, kiedy mają w rękawie jakiegoś asa. Wrażenie tego tworzył Colin Ferguson w roli łowcy wampirów z Mystic Falls. Aktor jakoś wpasował się w konwencję, kreując postać ciekawszą niż wiele mdłych i niewyrazistych antagonistów z poprzednich sezonów. Dlaczego więc zdecydowano się go zabić? Fajnie, że Enzo przejmuje rolę starego Damona, ale pozbycie się Fergusona nie jest korzystne dla Pamiętników wampirów.
[video-browser playlist="632758" suggest=""]
Kiedy 8. odcinek wyjawia widzom całą prawdę o Kaiu i reszcie osób z Gemini, razi straszliwy brak kreatywności i wtórność. Szaleniec, wyrzutek gnębiony przez złego ojca, do tego pragnący władzy i niesympatyczny dla rodzeństwa? Widzimy tutaj bardzo nieudane odtwarzanie schematu rodziny Pierwotnych z przeniesieniem na rodzinę czarowników. Problem w tym, że poza samym brakiem świeżych pomysłów nie powtarza się tutaj dobry casting, który stał za sukcesem rodziny wampirów. Kai jest mdły, irytujący i nie ma charyzmy Klausa, a Jocelyn sprawia wrażenie, jakby była z kompletnie innej bajki. Wciśnięcie jeszcze do tego cierpiętniczej miny Bonnie i dziwacznego motywu z porzuceniem magii (skoro to takie naturalne dla każdego, czemu kilka sezonów temu Bonnie nie skorzystała, gdy miała problem z kontrolą? Brak konsekwencji i przemyślenia) sprawia, że to wszystko przywdziewa szaty absurdu i nieumyślnego komizmu. Nie zapominajmy też o tym, że oczywiście znów wszystkie nowe postacie musiały ujawnić swoje rodzinne koneksje, bo w Pamiętnikach wampirów nie może być inaczej. Gdyby to przemyślano, dopracowano i przede wszystkim dobrze przygotowano, może wrażenie byłoby lepsze, a tak mogę zareagować na to jedynie obojętnym wzruszeniem ramionami.
Najgorszy w tym wszystkim jest wątek Caroline i Stefana. Byli przyjaciółmi i powinni nimi pozostać. Dlaczego scenarzyści uparli się, żeby wcisnąć tutaj uczucie, na które nie powinno znaleźć się miejsce? Chociaż na razie Stefan broni się zażarcie, raczej możemy być pewni, że w końcu bohaterowie będą razem. Jak tak dalej pójdzie, to na romans ze Stefanem lub Damonem może czekać jeszcze Bonnie, ewentualnie Matt.
Czytaj także: Paul Wesley w filmie science fiction
Nie przeczę, że 6. sezon Pamiętników wampirów ogląda się przyjemnie, bo potrafi nie nudzić, a nawet rozbawić (choć czasem niezamierzenie...), więc jakaś frajda jest. Jednak poziom raczej już nigdy nie wzrośnie, a niektóre pomysły (lub ich brak, jak w przypadku Kaia i rodziny) wołają o pomstę do nieba. Chyba czas pomyśleć o zakończeniu tej opowieści.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat