Pamiętniki Wampirów: sezon 8, odcinek 12 – recenzja
Pamiętniki Wampirów nadal trzymają równy, satysfakcjonujący poziom ustanowiony kilka odcinków wcześniej. Choć pojawiają się mniejsze i większe nielogiczności w scenariuszu, to nie stoi to na przeszkodzie, by czerpać przyjemność z seansu.
Pamiętniki Wampirów nadal trzymają równy, satysfakcjonujący poziom ustanowiony kilka odcinków wcześniej. Choć pojawiają się mniejsze i większe nielogiczności w scenariuszu, to nie stoi to na przeszkodzie, by czerpać przyjemność z seansu.
W najnowszym odcinku dużą rolę odgrywają emocje. Tak jak skupianie się na uczuciowej stronie serialu zazwyczaj wychodziło słabo i twórcy nie potrafili ukazać tego w odpowiedni sposób, tak tym razem nie mają z tym problemu. Zachowują balans, nie popadają w skrajności. Nie doświadczymy tutaj zbytniego patosu czy z drugiej strony nadmiernej ckliwości. Całość została wyważona w odpowiednich proporcjach, a to daje dobry efekt końcowy.
Bonnie po wydarzeniach z poprzedniego odcinka, po śmierci Enzo, popada w wielką żałobę. Kat Graham bardzo dobrze radzi sobie na ekranie i bez problemu ukazuje odczucia i emocje swojej bohaterki, nadając jej wiarygodności i głębi. Droga, którą przebyła ta bohaterka, była niezwykle trudna, a nawet w finalnym sezonie jej szczęście nie trwa zbyt długo. Oczywiście istnieje jeszcze szansa na szczęśliwe zakończenie dla niej, zwłaszcza iż zostało potwierdzone, że Lorenzo powróci w ostatnim odcinku. Wątek pani Bennett w tym odcinku jest ukazany w interesujący sposób i doprowadza do kolejnego powrotu. Tym razem jest to jej matka, która pojawia się, by pomóc córce w tym ciężkim okresie.
W What Are You? dalej rozwijany jest również wątek Matta. Dostajemy ciekawe informacje oraz odpowiednie prowadzenie fabuły. Cieszy powrót Alarica po dłuższej nieobecności. Wraz z jego pojawieniem się, wątek młodego Donovana nabiera rumieńców. Ponownie przedstawione zostają nam retrospekcje związane z dzwonem i syrenami. W interesujący i całkiem spójny sposób zawiązano obecną historię i połączono ją z okolicznościami zabicia stu czarownic, których moc swego czasu pochłonęła Bonnie. Tworzy to zgrabne dopełnienie tej historii i nie jest pozbawione logiki. Sam Matt w tym odcinku nie irytuje, więc zwiększenie jego roli można zaliczyć na plus.
Stefan został człowiekiem, po tym jak Bonnie wstrzyknęła mu Lekarstwo. Tutaj o dziwo twórcy również nie polegli. Całość została poprowadzona w frapujący sposób, bez zbędnej ckliwości i przedłużeń. Nadano odpowiedniego wydźwięku działaniom młodszego z braci Salvatore, kiedy pozbawiony był człowieczeństwa. Szczególnie wymowna jest scena z małą dziewczynką. Paul Wesley nadal świetnie sprawdza się na ekranie nadając autentyczności odczuciom swego bohatera. W tym wszystkim bardzo dobrze wypada również Caroline, która próbuje dotrzeć do swojego ukochanego. Wątek ten kończy się dość niespodziewanym cliffhangerem.
Jednak zachodzi w tym odcinku pewna nieścisłość. Już wcześniej pojawił się ten problem – w momencie, kiedy Bonnie zaproponowała Enzo przyjęcie lekarstwa, a ten ot tak się zgodził. Jeżeli sięgnąć pamięcią wstecz, to skutkiem starcia Eleny z Katherine w szkole, w finale czwartego sezonu, było zażycie przez tę drugą Lekarstwa. W piątym sezonie objawiało się to tym, że pani Petrova była „doganiana” przez swoje przeżyte lata jako wampir i po prostu umierała. Twórcy widocznie zapomnieli o tym, albo mieli nadzieję, że widzowie nie pamiętają takich zamierzchłych czasów, jakimi była piąta seria. Oczywiście w przypadku Stefana to wszystko może mieć jeszcze miejsce, ale raczej jest to wątpliwe. Nie wpływa to jednak zbytnio na odbiór całości, ponieważ wiele już razy przymykaliśmy oko na nielogiczności serwowane ze strony scenarzystów.
The Vampire Diaries bez wątpienia starają się z całych sił pożegnać się z widzami w jak najlepszy sposób. Początkowo nie wychodziło to najlepiej, ale od kilku epizodów wszystko jest na właściwej ścieżce, by dostarczyć godne zakończenie. Dwunasty odcinek potwierdza to niemal w każdym aspekcie. Umiejętnie operuje emocjami, sprawnie wykorzystuje wszystkich bohaterów, w interesujący sposób łączy fabułę z poprzednich sezonów z obecną historią, a to wszystko dostarcza rozrywki na wysokim poziomie. W końcowych minutach odcinka uraczeni zostaliśmy kolejnym powrotem dawno niewidzianej postaci. Pozostały trzy odcinki przed wielkim finałem i wszystko jest na właściwej drodze, ale jak wiemy, dla twórców Pamiętników wystarczy jeden epizod, by wszystko zepsuć.
Tytułowe słowa „Who Are You?” padają w ostatnich sekundach piątego odcinka pierwszej serii z ust Eleny, która dowiaduje się, kim jest Stefan.
Źródło: fot. Erika Doss/The CW
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat