Pamiętniki Wampirów: sezon 8, odcinek 7 (finał midseason) – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Pamiętniki Wampirów żegnają widzów w tym roku przyzwoitym odcinkiem, oczywiście jak na standardy serialu. Udało się zgrabnie przemycić świąteczne akcenty do epizodu, które zwiastować mogły słaby rozdział wampirzej historii. Twórcy jednak wychodzą obronną ręką z tej sytuacji, skupiając się na popychaniu fabuły do przodu oraz rozwoju bohaterów. Jak już na standardy serialu przystało, nie obyło się bez pewnych potknięć, które raziły podczas seansu. Oceniamy finał midseasonu.
Pamiętniki Wampirów żegnają widzów w tym roku przyzwoitym odcinkiem, oczywiście jak na standardy serialu. Udało się zgrabnie przemycić świąteczne akcenty do epizodu, które zwiastować mogły słaby rozdział wampirzej historii. Twórcy jednak wychodzą obronną ręką z tej sytuacji, skupiając się na popychaniu fabuły do przodu oraz rozwoju bohaterów. Jak już na standardy serialu przystało, nie obyło się bez pewnych potknięć, które raziły podczas seansu. Oceniamy finał midseasonu.
Siódmy odcinek oferuje umiarkowaną akcję i choć nie obfituje w szokujące oraz nieprzewidywane wydarzenia to ogląda się go przyjemnie, z odpowiednim zainteresowaniem przez większość czasu. Udało się w taki sposób poprowadzić epizod, że nie odczuwamy znudzenia. Główna w tym zasługa Damona i Sybil, którzy na ekranie tworzą świetny duet, przykuwający uwagę widza. Chemia między aktorami jest wyraźnie odczuwalna, a to sprawia, iż śledzi się ich poczynania z zaciekawieniem, szczególnie, że prawdziwe intencje jednej z syren nadal nie zostały ujawnione. Można założyć, że śmierć Sybil z rąk starszego z braci Salvatore nie będzie wiążąca, ponieważ jest ona nieśmiertelna, ale z drugiej strony nigdy nie dostaliśmy odpowiedzi na to jak działa wyrwanie serca na nieśmiertelne jednostki w tym uniwersum.
Jeżeli chodzi o samą postać Damona, to w tym odcinku prezentował się on jeszcze lepiej niż ostatnio. Powróciła do niego charyzma, zgubiona gdzieś na przestrzeni początku sezonu. Ponownie wstąpił on na właściwe tory, serwując to, co najlepsze w tej postaci, a mianowicie dialogi przepełnione sarkazmem oraz działania pozbawione limitów, czy wyrzutów sumienia. Intrygująco wypada również zakończenie odcinka, które nie objawia się szokującym cliffhangerem, ale pomimo tego potrafi zaciekawić i zaognić oczekiwanie na kolejne odcinki. Ponowne połączenie braci Salvatore, ale tym razem po tej złej stronie, może okazać się bardzo dobrym motywem na przyszłe odcinki, o ile zostanie dobrze poprowadzone, a to, jak dobrze wiemy, często stanowi problem dla scenarzystów.
W tym odcinku więcej czasu poświęcono również na ukazanie „diabła we własnej osobie”. Mowa oczywiście o Cadzie, który postanowił wezwać Stefana do siebie na pewnego rodzaju rozmowę kwalifikacyjną. Ich dialog został rozpisany w ciekawy sposób, a od samego najwyższego złego bije charyzma i potrafi on przykuć uwagę. Z dotychczasowych informacji wynika, że jest on zły tak po prostu, bez większego powodu i zbiera dusze ludzi, którzy popełniają najgorsze czyny za życia. Zazwyczaj jest to słabe zagranie, jednak w tym przypadku się sprawdza, przynajmniej na razie. Aktor, Wolé Parks, na ekranie spisuje się póki co bardzo dobrze, nadając swemu bohaterowi odpowiedniej dostojności oraz tajemnicy. Jednak z głębszą analizą musimy wstrzymać się do czasu rozwinięcia jego roli. Wątek ten niestety uwypukla także pewien mankament, otóż jak się okazuje, podczas swojego życia Stefan spotykał na swojej drodze wiele nowo wprowadzanych do serialu postaci. Posiada to odpowiednie uzupełnienie fabularne, ale wydaje się to mocno naciągane i razi brakiem pomysłu.
Najgorzej tym razem wypadł wątek Bonnie oraz Enzo. O ile poprzednim razem zostało to ukazane w odpowiedni sposób, zachowując proporcję dramaturgii oraz romansu, tak teraz zaserwowano nam same ckliwe chwile, które nie pasowały do pozostałej części epizodu. Podobnie zapowiadała się sytuacja Caroline i Stefana, jednak Damon bardzo szybko zażegnał te obawy. Jeżeli chodzi o blond wampirzycę to w tym odcinku nie irytowała ona tak, jak zawsze, mimo sporej ilości czasu ekranowego. Dobrze oglądało się również Seline, której skrucha jest dość wiarygodna, a jej dobre intencje zostały należycie ukazane. Alaric jak zwykle nie za wiele działa i całkiem możliwe, że po wyjeździe z dziećmi nie ujrzymy go przez kilka najbliższych odcinków. Matt stanowi zaledwie tło dla wszystkiego nie oferując kompletnie nic i nie wzbudzając ani krzty zainteresowania.
Pamiętniki Wampirów notują w ostatnich dwóch odcinkach wzrost formy. Naturalnie w obrębie tej produkcji, bo w porównaniu z innymi serialami, nadal mają bardzo mało do zaoferowania. Jednak dla fanów, którzy przedarli się przez poprzednie sezony, które sięgnęły dna, serial stanowi dobrą rozrywkę. Skupienie się na fabule oraz rozwoju bohaterów sprawia, że finał midseasonu ogląda się przyjemnie, bez zażenowania poziomem produkcji. Pamiętniki żegnają się w dobrym stylu przed miesięczną przerwą, podsycając oczekiwanie ciekawą końcówką. Miejmy nadzieję, że ten wzrost formy zostanie zachowany również w drugiej części finałowego sezonu.
Źródło: zdjęcie główne: The CW
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat