Tak, to już finał historii, która rozgrywa się przed Opowieściami rodu Otori. Aż chciałoby się kiedyś ujrzeć te ostatnie wydane ponownie, tym razem przez wydawnictwo MAG – w podobnie orientalnej stylistyce i twardej okładce oraz z wyróżniającymi się brzegami kartek (w Lord of the Darkwood są czarne). Jednak wracając do recenzowanej powieści – znajdziemy w niej prawie wszystko, co doświadczyliśmy w Emperor of the Eight Islands. Lian Hearn stawia na fascynujący obraz świata, w którym fantastyka miesza się z brutalną rzeczywistością wypełnioną intrygami i walką o władzę. Magia, niebezpieczna, wpływająca na posługującego się nią, odgrywa istotną rolę, bo za jej pomocą można manipulować wydarzeniami. W akcji udział biorą również mityczne istoty – tengu, które mają tajemnicze cele. Czasy bliskie średniowieczu są doskonałe, jeśli lubi się tradycyjne fantasy, a wsparte japońską kulturą okazują się pewną nowością wśród innych fantastycznych tytułów. Nad powieścią unosi się także atmosfera baśniowości, wynikająca nie tylko z nadnaturalnych elementów, ale i szlachetności czynów niektórych postaci oraz motywu przywracania należytej równowagi. Podobnie jak w pierwszym tomie zło wcale nie przybiera jednoznacznej twarzy. Negatywni bohaterowie zazwyczaj zachowują się niewłaściwie, ponieważ tak ukształtowało ich życie. Możliwość zrozumienia tego, dlaczego postępują w ten sposób, sprawia, że rozdziały poświęcone każdej postaci wywołują zainteresowanie – w żadnym razie frustrację. A gdy akcja się komplikuje i sytuacja staje się nieciekawa dla naszych ulubieńców, po prostu czytamy książkę w większym napięciu. Niemniej też nie aż tak mocnym, ponieważ podskórnie czuje się, do jakiego zakończenia dąży Lian Hearn. Ciekawi natomiast pytanie, jak do niego dojdzie – i tu pojawiają się zaskoczenia, gdyż fabuła jest odpowiednio zagmatwana.
fot. MAG
W Panu Ciemnego Lasu zdarzają się duże przeskoki w czasie – bywa, że autorka streszcza, jak postacie spędziły całe lata. Jednak nie rzutuje to na rozwój bohaterów, który pozostaje wiarygodny i naturalny. Z kilkoma osobami można zresztą sympatyzować, dzięki czemu bardziej angażuje się w historię. Mimo wszystko lektura nie jest tak emocjonująca jak wcześniej, ponieważ wiele puzzli w fabularnej układance tak łatwo wchodzi na swoje miejsce, że sam finał nie ma szans zaskoczyć (o czym wyżej wspominałem). Drugą niedoskonałość książki stanowi brak listy postaci. W azjatyckich imionach można się pogubić, dlatego byłaby przydatna. Niestety jedynym rozwiązaniem jest sięganie do listy z pierwszego tomu. Nic nie zmieniło się w relacjach między bohaterami – są na tyle zawiłe, że mogą przyprawić o ból głowy. Jednak takie rzeczy, jak kto tu jest kim dla kogo, budzą też ekscytację – jak w przypadku każdego spotkania znanych postaci, na które dość długo się czekało. Poza tym akcja jest szybka. Na około 350 stronach autorka zamieściła wiele zdarzeń, wątków i różnych kreacji. Wydawałoby się, że one na tym stracą, ale nic bardziej mylnego. Opisy miejsc, szczególnie otoczonych magią, oraz przyrody (przez którą bogowie wyrażają swój gniew) również nie zawodzą, budując przyciągający klimat. Zakończenie serii nie jest przejmujące, ale na pewno zadowalające, bo nie pozostawia wątpliwości co do dalszych losów Shikanoko i reszty. Zresztą pasuje to do treści, która nieraz krótko przedstawiała, co się działo z postaciami w długim odstępie czasu. Ogólnie Pan Ciemnego Lasu godnie zamyka Opowieść o Shikanoko, okazując się niewiele mniej wciągającą powieścią od Cesarza Ośmiu Wysp. Jeśli szukacie fantasy wyjątkowej pod względem świata i atmosfery, to powinniście sięgnąć po książki Lian Hearn.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj