Podboje #01: Horda żywych – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 12 kwietnia 2017W kolejnej serii komiksowej scenarzysta Sylvain Runberg przenosi czytelników do starożytności, na Bliski Wschód.
W kolejnej serii komiksowej scenarzysta Sylvain Runberg przenosi czytelników do starożytności, na Bliski Wschód.
Belgijski scenarzysta Sylvain Runberg jest dobrze znany czytelnikom w Polsce. Na koncie ma między innymi serię SF pt. Orbital, komiksową wersję Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, tom 1, a także opowieść fantasy, której akcja dzieje się w średniowieczu – Konungar 1. Invasions. Jego nowa na naszym rynku seria – Podboje – uderza w jeszcze inne, historyczne klimaty. Pokazuje to, jak zróżnicowana tematyka pobudza wyobraźnię tego twórcy.
Wypada w tym momencie zaznaczyć, że Podboje to tak naprawdę opowieść osadzona w realiach historycznych, ale niestroniąca od elementów – "fantastycznych" to być może za mocne słowo, ale na pewno – nadnaturalnych oraz takich, które zrodziły się w wyobraźni autora, a nie zostały odtworzone z kart opracowań historycznych. Runberg nie trzyma się sztywno ram czasowych; raczej twórczo wykorzystuje fakty i łączy je z dużą dawką fikcji.
Pierwszy tom serii, Reconquetes 1. La horde des Vivants, przenosi czytelników na Bliski Wschód, ponad 1500 lat przed naszą erą. Właśnie trwa najazd Hetytów, którzy krok po kroku zbliżają się do Babilonu. Na ich drodze stoją jedynie trzy plemiona koczowniczych Scytów, które niedawno osiadły i założyły swoją stolicę. Jednakże nie zapomnieli oni jeszcze, jak walczyć, i znów ruszają Hordą żywych – potężną armią składającą się z wojowników, czarowników, domów i fortec na kołach, a także potężnych bestii – by stawić czoła zagrożeniu.
Niestety mimo dość interesującego zawiązania akcji, sama historia nie należy do porywających. Runberg bardziej koncentruje się na przedstawieniu kluczowych postaci, charakterystyki poszczególnych plemion i ich obrzędów, a także nakreślenia pierwszych intryg. Każdy z tych elementów w odosobnieniu jest nawet interesujący, ale całość się nie spina w zajmującą opowieść. Zbyt wiele wątków na raz odbija się na scenariuszu i płynności opowieści.
Na wyższym poziomie stoi strona graficzna Podbojów. Aczkolwiek nie jestem fanem stylu, który prezentuje Francois Miville-Deschenes, to należy docenić jego pracę. Artysta koncentruje się przede wszystkim na postaciach, z nieco mniejszą atencją traktując tło – choć i tu na poniektórych kadrach można dostrzec wiele szczegółów.
Jednakże grafika interesują przede wszystkim postacie ludzkie: twarze, a także całe ciała (zresztą ma pole do popisu, bo nagość jest integralnym elementem kultury przedstawianych ludów – wydaje się jednak, że zostaje to uwypuklone aż do przesady). Robi to z dużą dokładnością, miejscami wręcz nasuwają się skojarzenia z czymś pomiędzy fotografią a malarstwem. Zwraca uwagę na cienie, zmarszczki i inne elementy charakterystyczne. Przy czym czasem pogoń za jak najlepszym efektem odbija się nieco na rozpoznawalności; szczególnie w przypadku drugoplanowych postaci.
Horda żywych wypada więc dość przeciętnie. Jest gdzie zawiesić oko, a niektóre wątki wydają się dość interesujące. Jednak ich nagromadzenie i chaotyczny sposób prowadzenia opowieści sprawiają, że całość budzi ambiwalentne odczucia. Pozostaje mieć nadzieję, że konieczne zawiązania akcji i przedstawienie postaci mamy już za sobą i kolejne tomy czteroczęściowej serii będą stały na wyższym poziomie.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat