Podżegacze - recenzja filmu
Podżegacze to nowy film platformy Apple TV+, który dobrze się zapowiadał. Ma znakomitą obsadę i niezłego reżysera. Co więc poszło nie tak?
Podżegacze to nowy film platformy Apple TV+, który dobrze się zapowiadał. Ma znakomitą obsadę i niezłego reżysera. Co więc poszło nie tak?
Podżegacze zapowiadali się na jakąś wariację Ocean's 13. Doszła do tego świetna obsada (z Mattem Damonem i Casneyem Affleckiem), a za kamerą stanął Doug Liman (Na skraju jutra, Road House). Wszystkie elementy składowe wpływające na dobry film były na swoim miejscu. Dziwne więc, że nic z tego nie zadziałało. Coś, co powinno bawić i dawać poczucie dobrze spędzonego czasu, staje się dla nas obojętne. To kompletny przeciętniak.
Skojarzenia z Ocean's 13 włączyło mi się już po zwiastunie. W końcu obserwujemy skok mający na celu obrabowanie skorumpowanego burmistrza. Szybko okazuje się, że na tym ogólnym pomyśle twórcy przystanęli, bo nie mieli nic kreatywnego do zaproponowania. Początkowo jeszcze jest nieźle – podczas napadu wszystko idzie nie tak. Później akcja zwalnia, traci swoją siłę, energię i sens. Nie ma w tej fabule niczego angażującego, a całość staje się przewidywalna i banalnie prosta. Nie ma ani jednego twistu, który mógłby nadać jej jakiś charakter. Nie mam nic przeciw prostocie, ale tutaj Doug Limian jako osoba opowiadająca historię sprawia wrażenie kogoś znudzonego. Chyba nie wiedział, jak to pokazać, by widz mógł zaangażować się w opowieść.
Ten film jest jednym z najbardziej irytujących przypadków do oceny. Nie jest to coś, czego nie da się obejrzeć, ale nie jest też dobrze. Na czym polega problem Podżegaczy? Aktorzy nie mają tu zbyt wiele do roboty, brakuje scen akcji (jedynie pościg ze zwiastuna pozostawia dobre wrażenie), jest nudny czarny charakter, a wydarzenia łatwo przewidzieć. Króluje tu fabularna i realizatorska przeciętność. Dostajemy trochę dłużyzn, czasem dziwne zachowania postaci (sprzeczne z tym, kim są), a także nieudane sceny komediowe oraz rozczarowującą kulminację, której prostota aż boli.
Te wszystkie wady wpłynęły na aktorów – nie tylko na Matta Damona i Caseya Afflecka. Ron Perlman, Alfred Molina, Ving Rhames, Michael Stuhlbarg oraz Hong Chau ratują Podżegaczy tylko tym, że pojawiają się na ekranie. To wywołuje dość dziwne wrażenie, bo wiemy, na co ich stać. Niestety nie dostali możliwości wyjścia poza schemat. Szczególnie dziwią mnie bohaterowie Damona i Afflecka – to ludzie, którym w życiu nie wyszło, dlatego zdecydowali się na napad. Potencjał na ciekawą historię był ogromny, ale wraz z rozwojem fabuły pomysł powoli się rozmywa i traci na znaczeniu. Nie udała się także ich relacja, bo nie czuć, by pojawiła się między nimi jakaś więź czy sympatia.
Podżegacze to bardzo rozczarowujący film. Nie jest w stanie wciągnąć widza, ale też nie daje poczucia marnowania czasu. Przeciętniak, który pozostawia z obojętnością, a może też – w zależności od oczekiwań widza – ze świadomością, że to powinno być coś o wiele lepszego.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat