Pomsta - recenzja audiobooka
Data premiery w Polsce: 4 października 2024Pomsta to pierwszy kryminał z komisarzem Robertem Foksem spod pióra Macieja Kaźmierczaka, który zaczynał literacką przygodę od grozy i weird fiction, by przejść na łono bardziej popularnej (a zapewne również dochodowej) konwencji.
Pomsta to pierwszy kryminał z komisarzem Robertem Foksem spod pióra Macieja Kaźmierczaka, który zaczynał literacką przygodę od grozy i weird fiction, by przejść na łono bardziej popularnej (a zapewne również dochodowej) konwencji.
Nie oszukujmy się, kryminał w Polsce święci triumfy, przynajmniej w ostatnich latach. Przybywa autorów piszących w tej konwencji – być może ze względu na wzmożone zainteresowanie wydawców. Nie zmienia to faktu, że Maciej Kaźmierczak dobrze się w kryminale czuje. Może jeszcze nie ściga się w liczbie publikacji z rynkowymi tuzami, ale jednak nowe tytuły serwuje regularnie. Dla mnie również nie jest to pierwsze spotkanie z autorem. Mocno zapadło mi w pamięć jeszcze weirdowe, bardzo oniryczne, ale językowo znakomite Polowanie na kaczki, intrygujący Wszechmocny czy obrazoburcze opowiadania serwowane w antologiach z serii Sny umarłych. Przyznaję, że do gustu przypadł mi też Martwy ptak, jego drugi literacki kryminał – dzięki warsztatowej sprawności i mrocznemu, zawiesistemu klimatowi, eksplorującemu ponurą stronę rzeczywistości i biorącemu na warsztat coraz wyraźniejszą społeczną fascynację makabrą niczym w ponurym thrillerze Oxide Pank Chuna Zdjęcie śmierci. Pomsta to kolejna już kryminalna historia, zarazem otwierająca nowy autorski cykl z dość sztampowym komisarzem Robertem Foksem.
Sam bohater to postać z gruntu tendencyjna, bo ileż już kryminalna literatura widziała zmęczonych życiem policjantów, nieradzących sobie w relacjach małżeńskich, uciekających w zamiłowanie do alkoholu, dającego tylko chwilową ulgę od zawodowych traum? Ilu było śledczych składających rodzinne i osobiste szczęście na ołtarzu obowiązków i bezwzględnego dążenia do prawdy?
Foks właśnie taki jest. Pomimo wyświechtanego sztafażu… to działa. To facet, który dokonał wyboru i pogodził się z jego konsekwencjami. Alkohol zwyczajnie lubi, więc pije go dużo. Nawet nie dlatego, że ucieka od zawodowych i osobistych traum, a bardziej dlatego, że tylko to pozwala mu jakoś znieść ten świat. Pesymizmu i zgryźliwości Foksowi nie brakuje. A jeśli ktoś miał okazję obserwować instagramowy profil autora – Lepiej nie będzie – to łatwo dojdzie do wniosku, że kreacja Foksa, z tym zaszytym podskórnie fatalizmem, stanowi pewnego rodzaju alter ego samego Kaźmierczaka. Być może zamierzenie, może nieświadomie. Trudno ocenić.
Sama historia zaczyna się – jak to w kryminale – od makabrycznej zbrodni, kiedy młoda dziewczyna – z tzw. dobrego domu, co ma dla fabuły niebagatelne znaczenie – ginie pchnięta nożem w samym centrum Złotych Tarasów. Co gorsza, jej śmierć okazuje się jedną z pierwszych w serii, w ramach której sprawca zdaje się „karać” ofiary wg sobie tylko znanego klucza.
Foks oczywiście bierze się za sprawę, ale wszystko utrudnia fakt, że sam jest na cenzurowanym u zwierzchników. Poza tym morderca wkłada bardzo wiele wysiłku we wrobienie go w zbrodnię… Na to zaś nakłada się tajemnicze zniknięcie córki byłego partnera Foksa. Pętla zdaje się zaciskać, wyścig z czasem rozpędzać ponad miarę, a w sukurs przyjdzie komisarzowi nietypowa pomocnica – zagadkowa młoda Ukrainka, której ojciec jest właścicielem pewnego warszawskiego hotelu…
Coś, co z grubsza tchnie sztampą, na równi z samą kreacją głównego bohatera, zaskakująco dobrze radzi sobie w samej fabularnej konstrukcji. Mimo pewnych tendencyjnych chwytów, koniecznych dla typowej kryminalnej opowieści, Kaźmierczak stara się budować szerszy, niekoniecznie pozytywny obraz naszego współczesnego społeczeństwa. Obrywa się zwłaszcza nastolatkom – znudzonym, rozkapryszonym. Przesyconym nadmiernym konsumpcjonizmem i swobodą, poszukującym coraz bardziej skrajnych, ekstremalnych i niemoralnych wrażeń. I niby nie jest to odkrycie nowe, nie jest to obraz przesadnie zaskakujący, jednak to, co się Kaźmierczakowi udało, to bardzo realistyczne jego ukazanie. Bez łagodzenia, bez ubarwień, z wręcz nadmiernie prostolinijną szczerością. Nie z jakąś moralną oceną, z moralizatorskim zacięciem, a bardziej z brutalnie szczerą relacyjnością, która nie pozostawia zbyt wiele przestrzeni na usprawiedliwiające interpretacje.
Im bliżej finału, tym robi się goręcej, sprawa plącze się coraz bardziej, na jaw wychodzą kolejne, coraz brudniejsze sekrety, a ścieżka zdaje się prowadzić coraz wyżej i wyżej w społecznej hierarchii warszawskiego (pół)światka. Finał – odpowiednio wybuchowy i spektakularny, że aż prosiłby się o ekranizację – wypada nieco sztampowo (i to chyba mój najpoważniejszy zarzut). Obrywa się polskiej prawicy, chętnie i gęsto moralizującej społeczeństwo, kiedy sama ma za uszami niejedno. I niby to oczywistość – co wychodzi samo w sobie wiarygodnie – ale jednak trochę pozbawia pożądanego elementu zaskoczenia.
Nie wszystkim pewnie przypadnie do gustu wulgarność. Osobiście uważam jednak, że to zasadne i konieczne dla zobrazowania takich, a nie innych środowisk. Albo pragniemy przerysowanego, „pluszowego” kryminału, albo realizmu kreacyjnego. Kaźmierczak stawia na to drugie, jednak bez nadmiernej brutalizacji. Trzyma opowieść w ryzach, bez nadmiernego łagodzenia, ale też bez przesadnego uwypuklania makabry, dla samego jej pokazania. Autor przyjął pewną zasadę w swojej kryminalnej twórczości i konsekwentnie się jej trzyma przez kolejne powieści – chce pokazać „brudną” stronę świata. Otwarcie cyklu z komisarzem Robertem Foksem z pewnością to potwierdza. Pesymizm autora wyraźnie rezonuje w jego dziełach i uwypukla „ciemną stronę”, która przecież istnieje, choć lubimy o tym nie pamiętać. Kaźmierczak zapomnieć nie daje, może do przesady się na niej skupiając. Ale może właśnie on bierze na siebie ten ciężar zajrzenia pod lukrowaną fasadę świata, byśmy my mogli – z bezpiecznego dystansu – dowiedzieć się, co tam zobaczył? Bez potrzeby zanurzania się w bagno w realu?
Pomstę miałem okazję poznać w formie audiobooka. Muszę przyznać, że materiał wypadł naprawdę dobrze. Lektor, Sebastian Misiuk, zgrabnie oddaje klimat powieści i potrafi wpasować się w pewną nonszalancką manierę Foksa, w jego sposób bycia, co dobrze współgra z historią. To mój drugi audiobook w odsłuchu – zdecydowanie preferowałem papierowe książki. Wcześniej wysłuchałem jedynie moje własne Ballady morderców od Nine Realms (czytane przez Mariusza Bonaszewskiego). I muszę przyznać, że taka forma poznania lektury okazała się całkiem przyjemna. Nie było problemu ze skupieniem, zainteresowaniem opowieścią, wyłapaniem kluczowych jej elementów, zapamiętaniem kolejnych wydarzeń czy zrozumieniem linii fabularnej – o co miałem z początku obawy. Słowem, audiobook jest interesującą formą obcowania z literaturą, do której z pewnością w nieodległej przyszłości powrócę. Choćby Initium ma w swojej ofercie pokaźną kolekcję kryminalnych historii. Od kolejnego tomu serii z Foksem po pozycje od Michała Larka czy Artura Żurka.
Polecam Pomstę tym, którzy szukają chwytliwego, ale też realistycznego w kreacji kryminału. Nieprzesadzającego z makabrą, ale też nie nazbyt ułagodzonego. Ot, takiego pokazującego mroczniejszą stronę naszej rzeczywistości, której zazwyczaj nie chcemy dostrzegać. A czasem powinniśmy, dla naszego własnego dobra.
Poznaj recenzenta
Mariusz WojteczeknaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1964, kończy 61 lat