Powrót do telewizji
Michael J. Fox powracał już do przyszłości, a tym razem z powodzeniem powraca do telewizji. Od trzynastu lat aktor pojawiał się na małym ekranie tylko gościnnie, a The Michael J. Fox Show to jego pierwsza regularna fucha od czasu opuszczenia ekipy Spin City w 2000 roku. O pierwszych dwóch odcinkach można mówić praktycznie w samych superlatywach.
Michael J. Fox powracał już do przyszłości, a tym razem z powodzeniem powraca do telewizji. Od trzynastu lat aktor pojawiał się na małym ekranie tylko gościnnie, a The Michael J. Fox Show to jego pierwsza regularna fucha od czasu opuszczenia ekipy Spin City w 2000 roku. O pierwszych dwóch odcinkach można mówić praktycznie w samych superlatywach.
Fox wciela się w Mike’a Henry'ego, byłego reportera NBC, który opuścił pracę w telewizji z powodu postępującej choroby Parkinsona. Teraz Mike cały swój czas poświęca najbliższym, którzy nie do końca cieszą się z takiego stanu rzeczy. Rodzinna konspiracja ma wymusić na nim powrót do zawodu dziennikarza.
Obsada jest świetnie skomponowana, a rodzinna chemia stworzona przez aktorów - wyśmienita. Bardzo miłym zaskoczeniem jest Betsy Brandt w roli żony Henry'ego. Nie da się nie zauważyć drastycznej metamorfozy w porównaniu z postacią Marie, w którą przez ostatnie pięć lat wcielała się w Breaking Bad. Młodzi aktorzy także spełniają najważniejsze kryterium, jakiego wymaga się po serialowych dzieciach – nie irytują. Tutaj dostajemy nawet nieco więcej, ponieważ córka i najstarszy syn Henrych to niezłe ziółka, a sceny z ich udziałem ogląda się z niemałą przyjemnością. Nie do końca komponuje się w tym wszystkim mająca kompleksy na punkcie wieku zwariowana ciotka, ale ogólny obraz rodziny, jaki otrzymujemy w serialu, jest bardzo pozytywny; wciąż istnieje też potencjał, aby było jeszcze lepiej.
[video-browser playlist="634900" suggest=""]
Nie jest to jednak zwyczajny familijny sitcom. Do tej pory dowcipy o chorobie Parkinsona mogliśmy usłyszeć jedynie w niepoprawnych i kontrowersyjnych animacjach stacji FOX, a tutaj również jest ich bez liku. Ale kto ma żartować z tego zaburzenia, jeśli nie Michael J. Fox? Nie dość, że robi to nienachlanie i w sposób wyjątkowo zabawny, to gagi te służą nie tylko celom rozrywkowym. Niosą ze sobą również walory edukacyjne i starają się zwrócić uwagę publiki na ten problem. Fox jak zwykle świetne wypada przed kamerą. Nie stracił uczucia lekkości i charyzmy, jaką prezentował w Family Ties, Spin City i oczywiście trylogii Powrotu do przyszłości.
Dostało się także NBC i obecnej kondycji telewizji w ogóle. Mike to rasowy i rzetelny dziennikarz. Od kiedy odszedł, jego timeslot został poświęcony na relacjonowanie wydarzeń o wyjątkowo niskim ciężarze gatunkowym. Kłania się era infotanment. Dodatkowo, NBC regularnie przegrywa z konkurencyjną stacją emitującą hitowy program pt. Color Splash, który - w słowach jednej z postaci - polega dosłownie na patrzeniu się, jak schnie farba. Swoją drogą, Wendell Pierce (wcielający się w rolę Harrisa, najlepszego przyjaciela Mike’a) raczy nas jeszcze wieloma prześmiesznymi perełkami w trakcie pierwszych dwóch odcinków. Przypomina się jego genialna rola Bunka w Prawie ulicy, w której również rzucał rozkładającymi na łopatki one-linerami.
The Michael J. Fox Show to bardzo dobra komedia, która wprowadza dużo świeżości do ramówki NBC ze względu na postać głównego bohatera i jakość scenariusza. Wyniki oglądalności premiery były bardzo obiecujące i miejmy nadzieję, że na tym pułapie się utrzymają. Prawda jest taka, że stacji bardzo trudno będzie skasować ten sitcom. Nie dość, że prezentuje wysoki poziom, to przecież wszyscy kochają Michaela J. Foxa.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat