Profesor Iglesias: sezon 2 - recenzja
Profesor Iglesias był całkiem pozytywnym zaskoczeniem, bo serial w konwencji klasycznego sitcomu naprawdę potrafił bawić. Jak wypada 2. sezon?
Profesor Iglesias był całkiem pozytywnym zaskoczeniem, bo serial w konwencji klasycznego sitcomu naprawdę potrafił bawić. Jak wypada 2. sezon?
Bardzo szybko można dostrzec przywary 2. sezonu serialu Profesor Iglesias. Jest on strasznie odtwórczy i powtarzalny. Nie oferuje praktycznie nic nowego poza miałkim odtworzeniem gagów z pierwszej serii, które tym razem tylko okazjonalnie bawią. Trudno powiedzieć, jaka jest tego przyczyna, ale nawet jest mniej wtrąceń Gabe'a, który praktycznie śmiał się z wszystkiego i wszystkich. Tego tutaj nie ma, a Gabe staje się dziwnie powtarzalny i mało kreatywny. Jego wstawki, zabawa głosem i przytyki bawiły w pierwszym sezonie, teraz ma jedynie sporadycznie trafne puenty.
Największy problem jest z wałkowaniem ciągle tego samego. W pierwszym sezonie mieliśmy początek gagu będącego fundamentem relacji Abby z Tonym. Było to dziwne, ale miało swoje momenty. Drugi sezon pokazuje brak pomysłu, bo przestaje być zabawna, a wszelkie próby Tony'ego stają się niesmaczne i przesadzone. Zresztą to samo można powiedzieć o dyrektorce i jej próżności, która zostaje podkręcona z negatywnym skutkiem dla humoru.
Jedynym atutem staje się wątek Carlosa, który zamiast być irytującym i wyśmiewaniem sztywniakiem, pokazuje nowe oblicze. Osadzenie go w roli nauczyciela kółka aktorskiego to pomysł trafny i momentami nawet zabawny. Zwłaszcza że pod względem emocjonalnym zostaje doskonale wykorzystany, by rozbudzić sympatię widza do Mikey'ego i jego wielkiej miłości do Marisol. Gdy ostatecznie w finale oglądamy ich pocałunek, jest to taki finał bajkowej opowieści, która wypada pozytywnie i ma potencjał na przemianę obu młodych postaci.
Poza tym z jakichś przyczyn sezon wałkuje do znudzenia trzy wątki. Pierwszy jest ekologiczny, czyli walka Marisol o uratowanie planety. Ani to mądre, ani ciekawe, ani zabawne. Tak jak kwestie społeczne w pierwszym sezonie wypadały całkiem niegłupio, tak teraz pozostawiają wiele do życzenia. I to można dostrzec również w ataku Marisol na Boba z Filipin, który sprzedaje taco, a to rzecz tylko meksykańska. Walka o uszanowanie kultury danej grupy etnicznej to ciekawy wątek, ale zostaje potraktowany po macoszemu, zamiast z humorem i z dobrą puentą. A na koniec jeszcze pomysł łączenia Gabe'a w parę z nową pracowniczką. I jak wątek ma potencjał w przyszłości, tak obecnie nie ma ani emocjonalnej wagi (jak choćby historia z pierwszego sezonu o jego uzależnieniu), ani humoru.
2. sezon Profesora Iglesiasa jest krótki i strasznie przeciętny. Wręcz rozczarowujący, bo Gabriel "Fluffy" Iglesias to komik o wielkim talencie, który w 2. sezonie zostaje dziwnie zmarnowany. Odtwórczo, bez pomysłu i z totalnym brakiem rozwoju konceptu. To, co bawiło w pierwszym sezonie, w drugim powraca tylko sporadycznie. Szkoda.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat