Rehabilitacja Rosomaka
Data premiery w Polsce: 26 lipca 2013Wolverine powraca w zupełnie nowym filmie, w zupełnie nowej lokalizacji.
Wolverine powraca w zupełnie nowym filmie, w zupełnie nowej lokalizacji.
To już szósty film z cyklu o X-Menach oraz drugi poświęcony tylko i wyłącznie bohaterowi z mutacją genu X, który obdarzył go nadludzką siłą i zdolnością regeneracji. Wolverine (zwany również Rosomakiem), czyli James "Logan" Howlett, trafia tym razem do Japonii, kraju samurajów, kodeksu honorowego i zaawansowanej technologii. Widać, że twórcy chcieli wykorzystać w filmie elementy kultury japońskiej i to na jej podstawie zbudować atmosferę filmu, ale efekt końcowy wskazuje na to, że ich źródłem nie była encyklopedia, ale co najwyżej Szybcy i wściekli: Tokio Drift. Zresztą jedna znajoma twarz nawet z tego filmu w The Wolverine się przewija. Niestety kilkukrotne pokazanie samuraja w pełnym stroju i trwająca kilkadziesiąt sekund opowieści o Roninach nie buduje klimatu prawdziwej Japonii.
W Kraju Kwitnącej Wiśni ulubieńcowi profesora Xaviera przyjdzie się zmierzyć ze swoim odwiecznym wrogiem - nieśmiertelnością. Po wydarzeniach z Ostatniego bastionu, kiedy to musiał unicestwić Feniksa, który zaczął opanowywać ciało Jean Grey, Logan nie może dojść do siebie i ukrywa się gdzieś na Alasce. Podobnie jak Clark Kent z Człowieka ze stali, oddaje się tułaczce i unika kontaktu z ludźmi. Odnajduje go w końcu wysłanniczka pana Yashidy, którego w czasie ataku na Hiroshimę uratował nasz bohater. Stary przyjaciel, niespłacony dług wdzięczności, niespodziewana oferta rozwiązania udręki Logana – The Wolverine wydawał się mieć potencjał, by zatrzeć złe wrażenie po Genezie z 2009 roku i zrehabilitować postać graną na ekranie przez Hugh Jackmana. Kto jak kto, ale Wolverine zna się na regeneracji.
Jednak tuż po wylądowaniu samolotu z Loganem na pokładzie wszystkie elementy fabuły rozsypują się jak domek z kart, a gdyby stał za nimi Gambit, z pewnością uległyby też samodestrukcji. Prawdopodobnie ten ostatni mutant musiał wykorzystać również jako broń scenariusz The Wolverine, bo ewidentnie zabrakło go na planie zdjęciowym. Jestem zdumiony, jak z całego uniwersum Marvela można było wybrać tak nieciekawą i nie wnoszącą nic nowego historię oraz zrobić z tego prawie dwugodzinny film. Jako fan Marvela znam zeszyty Franka Millera i Chrisa Claremonta, ale niestety opowieść o Loganie w Japonii nie sprawdza się w kinie ani przez chwilę. Przeciwnicy, z jakimi przychodzi mu się zmierzyć, są bezbarwni i nie wiadomo nawet, jakie są motywy ich działania. Chcą zabić mutanta, ale dlaczego? Kto im kazał i jaki ma to cel? Ostatecznie co prawda wszystko się wyjaśnia, ale po chwili zastanowienia wciąż nie ma to większego sensu. Oczywiście poszukiwanie głębi fabularnej w filmach o mutantach i superbohaterach może mijać się z celem, ale jednak X-Men: Pierwsza klasa pokazało, że można wymagać czegoś więcej.
Akcja filmu jak na blockbuster jest dość monotonna i rzuca nas po Japonii bez większego celu. Nasz Rosomak biega i walczy z kilkoma różnymi przeciwnikami. Raz jest w pełni sił, raz z nich szybciej niż zwykle opada. Sekwencje walk po wszystkich innych filmach z bohaterami Marvela niczym specjalnym nie zaskakują - są poprawnie wykonane i mają niezłą choreografię. I tyle.
Sam Hugh Jackman bardzo lubi swoją rolę jako Wolverine. Lubi również utrzymywać dobrą tężyznę fizyczną i często ją pokazuje w formie swojego doskonale wyrzeźbionego torsu. Wszystkie panie, które chcą obejrzeć rozbudowaną klatkę piersiową australijskiego aktora w trójwymiarze, będą jednak chyba nieco rozczarowane. Wolverine bez koszulki jest tylko w kilku scenach, a biorąc pod uwagę całą resztę, wydaje się, że nawet dla nich nie warto do kina się wybrać. To, co z kolei warto zobaczyć, znajduje się dopiero po napisach. Ale na pełną wersję sceny końcowej musimy jeszcze chwilę poczekać.
The Wolverine autorstwa Jamesa Mangolda miał naprawić szkody wyrządzone uniwersum X-Menów przez Genezę, ale produkcja ostatecznie okazuje się zawodem nawet dla fanów komiksów i superbohaterów. The Wolverine brakuje tego genu X, który czyni wszystko wyjątkowym.
Poznaj recenzenta
KupsztolPoznaj recenzenta
Dawid RydzekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat