Riverdale: sezon 3, odcinek 10 – recenzja
Riverdale powraca z nowym odcinkiem, w którym Archie również powraca do rodzinnego miasteczka. Czy jednak wyszło to serialowi na dobre? Oceniam.
Riverdale powraca z nowym odcinkiem, w którym Archie również powraca do rodzinnego miasteczka. Czy jednak wyszło to serialowi na dobre? Oceniam.
Archie powraca do Riverdale, ponieważ nie chce uciekać do końca życia przed Hiramem. Wkrótce mają odbyć się szkolne egzaminy, jednak Andrews przez całą sprawę z oskarżeniem o morderstwo ma ogromne zaległości. Przyjaciele zobowiązują się pomóc mu w nauce. Alice przekazuje pieniądze przeznaczone na studia Betty na konto Farmy podrabiając podpis Hala. Dziewczyna jest zmuszona spotkać się z tatą mordercą, aby wyjaśnić sprawę. Fangs infiltruje Gang Gargulców. Wkrótce ma się spotkać z Królem Gargulców. Węże chcą wykorzystać tę sytuację do zdemaskowania Hirama.
Cała przemiana Archiego, którą można było zobaczyć w tym odcinku, w ogóle mnie nie przekonuje. Scenarzyści za bardzo na siłę pragnęli wprowadzić jednego z głównych bohaterów na złą ścieżkę charakteru. Końcowy efekt jednak staje się po prostu śmieszny i przegięty w złą stronę. Robienie z Archiego złego chłopca nie ma tutaj żadnych znamion mroku i przede wszystkim głębi. Trauma, na której twórcy starają się budować nowe emploi bohatera została już tak przerobiona na wszystkie strony w tym sezonie, że ten najnowszy zabieg po prostu męczy. Dostajemy zatem Archiego, który groźnie spogląda w lustro, ma przebłyski, które wywołują u niego niepokój czy przemeblowuje pokój na spartański styl. To niestety nie pozwala nam poczuć tej mentalnej metamorfozy. To, że scenarzyści pokażą Andrewsa w jednej ze scen jak pije whisky i uderza w worek treningowy, to nie znaczy od razu, że stał się zły i mroczny. Najlepiej oddaje to sekwencja, w której Archie wybiega z sali egzaminacyjnej, a tak naprawdę nie wiadomo dlaczego, jego motywacje kompletnie nie zostają wyjaśnione. Bardzo słaby wątek.
Aspekt fabuły odcinka dotyczący postaci Betty muszę pochwalić za klimat, który twórcy starali się wprowadzić, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem, ale ten mrok cały czas był gdzieś obecny. Plus należy się również za nawiązanie w wątku spotkania Cooper z ojcem do The Silence of the Lambs. To nie było nawet nawiązanie, ale odwzorowanie po części słynnych spotkań Clarice Sterling z Hannibalem Lecterem. Za to plus, chociaż, gdy już postać Betty wychodziła z tej strefy mroku, którą roztaczał jej morderczy tata jej historia wchodziła na manowce. Mówię tutaj o o elemencie dotyczącym pieniędzy bohaterki, które zostały jej ukradzione przez Alice i przeznaczone na Farmę. Ta obsesja bliskich Betty dotycząca tego kultu jak dla mnie jest jednym z najgorszych wątków w tym sezonie. Twórcy starają się budować wokół tej historii swoistą aurę tajemnicy, jednak jak do tej pory nic w tej opowieści nie trzyma się kupy, sam element fabularny zupełnie nie zapada w pamięć. Mam nadzieję, że scenarzyści popchną wątek Betty w rejony jej współpracy z psychopatycznym ojcem, bo tylko w tym aspekcie widzę jakiś potencjał.
Nie przekonuje mnie również trójkąt miłosny pomiędzy Archiem, Veroniką i Reggiem, który starali się nam nakreślić twórcy. Jednak według mnie zrobili to bardzo nieudolnie. Nie czuć było żadnego napięcia pomiędzy tymi bohaterami, stawka emocjonalna sytuacji była znikoma, zupełnie nie zależało mi na tej relacji. Scenarzyści ograniczają się do kilku łzawych dialogów lub kadrów z użalaniem się postaci nad sobą. Dobrze oddaje to scena, w której Archie ucieka ze swojej imprezy powitalnej, jednak ten aspekt potem zupełnie znika i nie ma żadnych emocjonalnych konsekwencji. Nie pomógł nawet element związany z postrzeleniem Hirama przez tajemniczego sprawcę. Cały fundament tego miłosnego trójkąta rozłaził się w posadach. Podobnie słabo nakreślono wątek Węży. Jeszcze sytuacja z działaniem Fangsa pod przykrywką działała do pewnego momentu, jednak w połowie epizodu ten element zaczął się psuć z kulminacją w postaci przewidywalnej do bólu sytuacji z próbą zdemaskowania Hirama. A już pomysł na to, aby były kryminalista FP Jones został nowym szeryfem, jest według mnie za bardzo odklejony od rzeczywistości.
Nowy odcinek Riverdale pełen jest fabularnych głupot i słabych wątków. Broni się kilkoma elementami, choćby częścią aspektu historii związanego z Betty, jednak to za mało by mieć frajdę z oglądania tego epizodu.
Źródło: zdjęcie główne: The CW
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat