Rozłam w rodzinie
O ile poprzednie odcinki The Originals sprawiały bardzo pozytywne wrażenie, tak siódmy epizod wywołuje u mnie mieszane odczucia.
O ile poprzednie odcinki The Originals sprawiały bardzo pozytywne wrażenie, tak siódmy epizod wywołuje u mnie mieszane odczucia.
Pojawienie się Tylera nie jest tak dobre, jak się spodziewałem. Jego zachowanie nie do końca mnie przekonuje, bo przechodzi w pewną skrajność, która nie pasuje mi do tego bohatera oraz do tego, co sobą prezentował w Pamiętnikach wampirów. W pewien sposób przemawia za tym jego długa nieobecność, fakt, że mogła go zmienić, a także emocjonalne podejścia do zemsty na Klausie. Wszystkie te argumenty są jak najbardziej prawidłowe, ale powinno to być bardziej oparte na równowadze w osobowości postaci, a nie na tak dramatycznej skrajności. Przyznaję, że Tyler w pewnych momentach zaczyna mnie mocno denerwować. Dlatego też, gdy dochodzi do starcia Klausa z Tylerem, staje się to emocjonujące, bo prawdopodobnie nigdy wcześniej tak nie kibicowałem antybohaterowi, by ubił swojego przeciwnika. Szkoda, że wszystko kończy się sztampowo i przewidywalnie, bo raczej każdy mógł się domyśleć, że oszczędzenie Tylera to błąd, więc końcowa scena nie zaskakuje.
W końcu mamy wyraźniejsze potwierdzenie uczucia, jakim Elijah darzy Hayley. Ufa jej i wierzy w każde jej słowo bez względu na to, gdzie leży prawda. Nie do końca mi się to podoba, bo Elijah, którego znam i jakiego nam pokazywano w kilku poprzednich odcinkach, nie uwierzyłby tak łatwo w nikczemny cel Klausa. Reakcja Klausa wyraźnie nam udowadnia, że nie miał on pojęcia o magicznych właściwościach swojego potomka, bo skąd miał to wiedzieć? Do tego dochodzi fakt, że hybrydy nie będą pod władzą centralnego bohatera, gdyż wyraźnie jest to pokazane, że w tej chwili nad nowym przedstawicielem gatunku panuje Hayley, a w przyszłości - najpewniej jej dziecko. Chociaż jestem pewien, że Klaus koniec końców by to wykorzystał, to rozłam pomiędzy nim a Elijah nie jest najlepszym motywem. Jedność rodziny wampirów sprawiała, że robiło się ciekawie, bo relacja braci szczególnie dodawała wrażeń.
[video-browser playlist="633833" suggest=""]
Zgodnie z oczekiwaniami Marcel i Rebekah mają się ku sobie. Nic tutaj nie zaskakuje i nie emocjonuje, gdyż twórcy powielają tu typowe schematy romansów tego uniwersum. Intrygująco jednak robi się, gdy Marcel chce zawrzeć sojusz z siostrą Klausa. Nie wiemy, jaka jest jej ostateczna decyzja, ale sam fakt, że rozważa propozycję, może zaowocować czymś interesującym w dalszych odcinkach. Klaus przez swoje zbyt impulsywne zachowanie odpycha od siebie jedynych ludzi, którzy mogą mu pomóc w jego krucjacie - jest to błąd, który może go sporo kosztować.
Największym nieporozumieniem tego odcinka jest wątek Daviny i pozbywania się wpływu Klausa na młodego wampira. Nie mam nic przeciwko umieszczaniu wątków homoseksualnych w serialach, gdy ma to jakiś sensowny wpływ na fabułę. To, co zaprezentowano w The Originals, niestety nie ma żadnego, bo twórcy skorzystali z najstarszego, sztampowego schematu w historii kina - najlepszy przyjaciel-gej dla dziewczyny. Czegoś takiego ten serial nie potrzebuje, bo można było tego typu zabieg rozwiązać na wiele innych sposobów, które byłyby przekonujące i nie aż tak banalne.
"Bloodletting" jest odcinkiem zdecydowanie poniżej poziomu, jaki dotychczas prezentowało The Originals, ponieważ wywołuje wiele mieszanych odczuć fabularnymi zabiegami, które nie potrafią mnie przekonać. Jeśli crossovery z Pamiętnikami wampirów mają sprawiać, że jakością seriale będą się zbliżać do siebie, to ja wolałbym, aby do nich nie dochodziło.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat