Sakamoto Days - odcinek 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 11 stycznia 2025Sakamoto Days jest w fazie kształtowana fundamentów fabuły. Robi to tak dobrze, że zabawa jest coraz lepsza.
Sakamoto Days jest w fazie kształtowana fundamentów fabuły. Robi to tak dobrze, że zabawa jest coraz lepsza.
Serial Sakamoto Days jest w fazie kształtowania tego, co będzie podstawą produkcji. Twórcy określają zasady gry, pokazują postacie i powoli formują potencjalne zagrożenie. Po tym, jak Shin dołączył do rodziny Sakamoto, scenarzyści idą krok dalej i rozbudowują wesołą dynamikę codziennego życia bohaterów. To jest o tyle fajne, że nic nie sugerowało w tym odcinku, że pójdą właśnie w takim kierunku. A ustawienie dziewczyny z mafijnej rodziny jako nowej pracowniczki i najpewniej kolejnej członkini rodziny, wydaje się strzałem w dziesiątkę. Dobrze wypada relacja pomiędzy nią a Shinem, bo opiera się na sympatii–antypatii. To może stereotypowe, ale nie ma w tym nic złego, ponieważ twórcy bardzo świadomie bawią się konceptem. Na razie sprawdza się to wyśmienicie.
Jesteśmy na etapie poznawania bohaterów i ich motywacji. Co prawda, już w pierwszym odcinku zasugerowano, że Taro Sakamoto nie zabija, a ten epizod pogłębił wątek i dobrze to umotywował. To, jak składał obietnicę żonie, zostało pokazane w specyficznym stylu serialu, czyli w przerysowanej stylistyce anime. Sekwencja była podkręcona, ckliwa i mało realna, ale nie miało to znaczenia. Ważne, że nie oglądaliśmy tego w formie tradycyjnej retrospekcji, a wspomnienia Taro zostały przefiltrowane przez jego miłość, która widzi Shin za sprawą telepatii. Dlatego taka forma się sprawdza i staje się mocną zaletą Sakamoto Days.
Spotkanie Lu, którą goniły zbiry z gangu, jest jedynie pretekstem do zmiany wspomnianych relacji w sklepie i zaprezentowania akcji. W tym odcinku Sakamoto Days klarownie kształtuje konwencję i jej zasady w walce z dwoma wybitnymi mordercami, którzy przedstawili się widzom z przytupem. Ich starcie z panem Sakamoto wypada kapitalnie. Bohater, mimo widocznej nadwagi, prezentuje się jak perfekcyjny wojownik. Dzięki swojemu doświadczeniu i wyjątkowym umiejętnościom walczy z pewnymi siebie zakapiorami. Traktuje ich przy tym jak dzieci, które trzeba usadzić do kąta. To starcie jest podkręcone i ma w sobie nutkę wesołej specyfiki anime. Pokazuje też dystans twórców i sugeruje, byśmy nie traktowali na serio tego, co się dzieje. Gdy nadchodzi cios lodówką z podpisem zdradzającym nazwę uderzenia, trudno nie kryć podziwu i uśmiechu pojawiającego się na twarzy. Ten serial zapewnia naprawdę przyjemną rozrywkę.
Drugi odcinek dał trochę emocji, pozwolił poznać bohaterów i tak dobrze rozwinął relacje, że nie potrzebuję więcej, by zaangażować się w ten serial i świetnie się bawić. To mieszanka humoru i dużego dystansu z akcją godną Johna Wicka – takiego na sterydach! Jest lepiej, ciekawiej i śmieszniej niż w pierwszym epizodzie. Produkcja Sakamoto Days pokazała pazur.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1955, kończy 70 lat
ur. 1962, kończy 63 lat
ur. 1953, kończy 72 lat
ur. 1970, kończy 55 lat