SEAL Team: sezon 2 odcinek 2 i 3 – recenzja
Czy udany powrót SEAL Team na ekrany telewizorów to tylko przypadek, czy serial rzeczywiście zyskał nowe życie? Przekonacie się o tym w naszej recenzji.
Czy udany powrót SEAL Team na ekrany telewizorów to tylko przypadek, czy serial rzeczywiście zyskał nowe życie? Przekonacie się o tym w naszej recenzji.
Kolejne odcinki SEAL Team tylko potwierdzają, że serial zalicza naprawdę mocny powrót z drugim sezonem, zaś twórcy przemyśleli błędy z poprzedniego i zrobili wiele, żeby je naprawić. Tak jak pisząc recenzję pierwszego odcinka cieszyłem się z powrotu Raya i Sonny'ego oraz tego, jak trzymają formę, tak tym razem uśmiech na mojej twarzy wywołał powrót Dity, zwanej Włochatym Pociskiem. Tak, ta sunia Owczarka Belgijskiego (lub Malinois, w zależności którego związku kynologicznego systematyką się posługujemy) jest dla mnie tak samo integralną częścią zespołu - i zarazem tego serialu - jak cała dwunożna reszta.
Moja sierściasta faworytka ma swoje 5 minut w pierwszym z omawianych odcinków, który skupia się na akcji odbicia rezerwuaru wody w Arabii Saudyjskiej z rąk ekstremistów grożących zatruciem go wąglikiem. Większość tego odcinka to czysta akcja, którą bardzo przyjemnie się ogląda, ale ciężko powiedzieć o niej coś wyjątkowego. Realizacja jest po prostu poprawna, bez fajerwerków czy też szczególnego rozwoju postaci i wnoszenia czegoś głębszego do fabuły. Nie oznacza to jednak, że odcinek nie ma swoich momentów. Zarówno wizyta Jasona i jego córki w potencjalnej wyższej uczelni, jak i spotkanie Claya z przyszłymi teściami, pokazują, jak bardzo wydarzenia z poprzedniego sezonu odmieniły te postacie. Ciężko mi nawet powiedzieć którego bardziej, ale wydaje mi się, że Claya, los bowiem nie skończył jeszcze igrać z Jasonem.
Kolejny odcinek jest dużo wolniejszy, cięższy i poważniejszy. I choć nie brakuje w nim akcji, to jednak nie ona jest tu najważniejsza. Oto bowiem żona Jasona ginie w wypadku z udziałem pijanego kierowcy. Przyznam się szczerze, że już sama odwaga twórców do zrobienia czegoś takiego, zwłaszcza w takim, a nie innym momencie życia obu tych postaci, jest czymś niesamowitym, a jeszcze realizacja tego... Po prostu zmiotło mnie to z nóg i nawet fakt, że 90% tego odcinka jest przegadana, nie przeszkadzał mi. To jest to coś, co anulowany już Six chciał pokazać, tyle że podniesione do potęgi n-tej.
Waga tego wydarzenia, którą biorą na barki nie tylko członkowie drużyny Bravo, ale także i jej przyjaciele oraz rodzina Jasona ,jest niesamowita, zaś twórcy w pełni zdają sobie z tego sprawę i traktują to z odpowiednią powagą. To jest coś co ma potencjał na zmianę tego serialu i tej jednostki na zawsze. I zdaje się, że tak własnie będzie. Już mamy pierwsze tego dowody w postaci Jasona zrzekającego się dowództwa nad drużyną i ściągającego do niej z powrotem Raya.
Fenomen tego odcinka nie polega tylko na scenariuszu, ale też na tym, jak został on zagrany. David Boreanaz definitywnie dojrzał od czasu, kiedy grał Angela, a nawet agenta Bootha, co pokazuje tutaj w pełni. Nie spodziewałem się, że ten aktor jest zdolny zagrać takiego Jasona Hayesa, jakiego widzimy w tym odcinku. Reszta obsady nie pozostaje daleko w tyle, jednak to on gra tutaj pierwsze skrzypce.
Teraz pozostaje tylko czekać, jak rozwinie się sytuacja w Bombaju, gdzie pod koniec epizodu zostaje wysłana drużyna Bravo ze swoim nowym dowódcą. Jedno jest natomiast pewne, nowy sezon SEAL Team to nowa, odważna jakość tego serialu i coraz bardziej wierzę, że status quo się utrzyma.
Źródło: fot. CBS
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat