Sex Education: sezon 1 – recenzja
Sex Education to nowy serial Netflixa wyprodukowany w Wielkiej Brytanii. Czy warto obejrzeć? Oceniam bez spoilerów.
Sex Education to nowy serial Netflixa wyprodukowany w Wielkiej Brytanii. Czy warto obejrzeć? Oceniam bez spoilerów.
Sex Education to przykład, jak świetnie można powiązać komedię z dramatem. Cały serial jest utrzymany w tonie pozytywnym, lekkim i przyjemnym, ale twórcy z zaskakująco dobrym wyczuciem czasu wiedzą, kiedy to uciąć z chirurgiczną precyzją i wręcz walnąć widza obuchem w głowę. Taka równowaga w tym serialu stanowi o dobrze przemyślanym koncepcie, który pozwala mówić o czymś ważnym w rozrywkowy sposób. A historia jest budowana mądrze, więc jeśli dzięki takiej formie zmusi kogoś do zastanowienia się nad pewnymi kwestiami, można mówić o sukcesie. A tego typu konwencja jest idealna do tego, by uczyć i zarazem bawić.
Fabularnie mamy historię bardzo prostą. Otis jest synem uznanej terapeutki seksualnej, której praca ma zdecydowanie na niego wpływ. Maeve natomiast to ładna dziewczyna, która jest w szkole społecznym wyrzutkiem, ale jest szalenie inteligentna, więc z uwagi na swoją sytuację finansową, umie kombinować. Pomysł na to, by osoby z kompletnie skrajnego spektrum społecznych podziałów zaczęły współpracować przy nielegalnej klinice seksu to doskonały pretekst do poruszenia wielu problemów nastolatków natury seksualnej oraz emocjonalnej. Twórcy poruszają się w rozmaitych kierunkach, nie zamykają się na różne dziwności, ale też pokazują zwyczajne rzeczy, z którymi niewątpliwie widzowie będą mogli się utożsamiać. Obok tematyki czysto seksualnej mamy dużo kwestii problemów emocjonalnych, komunikacji międzyludzkiej (np. wątek dziewczyny, która nie chce uprawiać seksu przy zapalonym świetle), rodzinnych czy nawet społecznych. W tych 8 odcinkach wzięto na warsztat wiele poważnych i mocnych rzeczy, które zdecydowanej większości trafiają w punkt, wywołują duże emocji i świetnie napędza rozwój fabuły.
Jednak najważniejszą zaletą Sex Education jest cały klimat tego serialu. Przez większość czasu odnosiłem wrażenie, że równie dobrze wydarzenia mogłyby rozgrywać się w latach 80. Ma on bowiem taki sznyt dość charakterystyczny dla seriali osadzonych w tym okresie. Szczególnie, że kwestie technologii są wykorzystywane bardzo rzadko w tej historii. Zwłaszcza na początku, a to też pozwala odetchnąć bohaterom. Całość jednak utrzymana jest w atmosferze historii lekkiej, angażującej i wzbudzającej emocje. Złapałem się na tym, że bohaterów polubiłem wręcz natychmiast, ale kolejne odcinki pozwoliły ich bardziej zrozumieć. A to zawsze jest najważniejsze, gdy chcemy poznawać dalsze losy postaci, które wzbudzają nasze emocje i ciekawość.
Tak naprawdę to najmniej interesujący wydaje mi się wątek dr Jean granej przez Gillian Anderson. Tak jak wszystkie wydarzenia w szkole są ciekawe, rozwijają historię w dobrym tempie, tak ona wydaje się czasem zbytecznym zapychaczem. Sprawdza się jako humorystyczny dodatek, gdy ze złym wyczuciem czasu mówi o seksie, ale już jej wątek romantyczny pozostawia wiele do życzenia. Tak samo zresztą kwestia relacji z Otisem, która powinna stanowić o emocjonalnej sile Sex Education, jest trochę zbyt powierzchowny. I tym samym nie ma tego wydźwięku i znaczenia, jaki powinien mieć. Przez cały sezon bardziej mnie interesowało, co tam nowego wydarzy się w życiu Otisa w szkole, czy co zrobi Maeve, niż w jej perypetiach.
Końcówka sezonu obniża trochę loty. Przez większość odcinków mamy znakomicie budowane gagi oparte na humorze sytuacyjnym. Głównie związanym z różnymi często niezręcznymi zdarzeniami wynikającymi z tematu seksu. Nie raz perypetie Otisa mogą rozbawić do łez. Jednak na końcu to wszystko ustępuje miejsca jego zawirowaniom miłosnym. I takim sposobem przyjemny i przekomiczny serial zmienia się zbyt drastycznie w sztampowy dramat o nastolatkach za mocno oparty na kliszach gatunkowych (szczególnie ostatnia scena przed domem Otisa...). Przez to też pozostaje trochę niesmak i chyba niedosyt, bo finał zbyt wiele rzeczy pozostawia nierozwiązanych i przerzuconych na kolejny sezon. Tyczy się to też wątków Erica i Adama, którzy zmierzyli się z różnymi problemami w trakcie sezonu.
Patrząc na historię Maeve, Otisa i spółki, trudno nie dostrzec pewnego spójnego elementu i przesłania, które towarzyszy całemu Sex Education. Mowa tu bowiem o tolerancji na różnych poziomach i z różnych perspektyw. Takiej, która trafia do widza i może go zmusić do myślenia. Twórcy nie stawiają bowiem żadnej oceny zachowań czy postaw społecznych. Dają jednak do zrozumienia, że w różnych sprawach, nawet tych złych, wszyscy jesteśmy ludźmi. Bynajmniej nie chodzi tutaj o propagowanie jakiejś poprawności czy określonych postaw, ale o tolerancję w ujęciu bardziej ogólnym. Tak po prostu po ludzku.
Sex Education to przede wszystkim serial szalenie wciągający i zanim się obejrzymy, osiem odcinków minie jak w oka mgnieniu. Jest ciekawie, zabawnie, pomysłowo i często też emocjonalnie i dramatycznie. Dojrzałe spojrzenie na różne ludzkie problemy ukazane tak, że zapadną w pamięć i zmuszą do myślenia. A przede wszystkim przez rozrywkowy charakter serialu łatwiej trafią do widza.
Sprawdź, gdzie obejrzeć ten i inne seriale w VOD na stronie vod.naekranie.pl
Źródło: zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat