„Sex&Drugs&Rock&Roll”: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 25 listopada 2024Stacja FX reklamuje "Sex&Drugs&Rock&Roll" jako komedię. Ale to jest serial Denisa Leary'ego – dlatego czasem bywa śmiesznie, czasem bezczelnie chamsko, a czasami jest to niczym niezłagodzona, szczera prawda. Czy to się dobrze ogląda? Owszem. I jak to bywa z produkcjami których scenarzystą i gwiazdą jest Leary, niekiedy człowiek ma ochotę przywalić głównemu bohaterowi. Mocno.
Stacja FX reklamuje "Sex&Drugs&Rock&Roll" jako komedię. Ale to jest serial Denisa Leary'ego – dlatego czasem bywa śmiesznie, czasem bezczelnie chamsko, a czasami jest to niczym niezłagodzona, szczera prawda. Czy to się dobrze ogląda? Owszem. I jak to bywa z produkcjami których scenarzystą i gwiazdą jest Leary, niekiedy człowiek ma ochotę przywalić głównemu bohaterowi. Mocno.
Gdyby istniał konkurs na dupka roku, Johnny Rock (Denis Leary) wygrywałby go w cuglach przez ostatnie 25 lat. W serialu "Sex&Drugs&Rock&Roll" jest on nieznośnym, egoistycznym, zadufanym w sobie i wiecznie zaćpanym palantem, a jednocześnie może ostatnim facetem na świecie, który wie co to jest rock and roll. Albo wydaje mu się, że wie. Tkwi niczym żywa skamielina w świecie facebooków, twitterów i youtubów, czy fajerwerków w staniku Katy Perry i ballad Radiohead. Ignoruje kompletnie otoczenie i zanurzony jest po uszy w tym co uważa za treść życia – wódzia, trawka, koka, prochy i seks.
Niestety z rockiem u Rocka jest już gorzej, bo jego kapela rozleciała się w 1990 roku, dokładnie w noc wydania ich debiutanckiej (znakomitej zresztą) płyty. Przyjaciele są nim zmęczeni, pieniędzy jak nie było tak nie ma, a menadżer ma go zwyczajnie dość. I wtedy okazuje się, że ma dorosłą córkę, która na dodatek ma pieniądze i bardzo chce śpiewać.
Denis Leary zawsze dobrze się czuł w rolach facetów steranych życiem (wystarczy wspomnieć rolę w Rescue Me), nie stronił tez od pisania scenariuszy i reżyserowania. Nowy serial to jego autorski projekt i widać w nim charakterystyczny dla aktora ton – prześmiewczy, krytyczny, a czasem mocno kontrowersyjny. Niektóre teksty wygłaszane przez Johny'ego Rocka zyskają pewnie waszą pełną aprobatę (scena z paparazzi), na kilka zareagujecie skrzywieniem, a przynajmniej jeden uznacie za ewidentne przegięcie. Postać grana przez Leary'ego jest mocno przerysowana, poczynając od stroju i fryzury (a'la wczesny David Bowie) a skończywszy na języku i potępianiu w czambuł wszystkiego co koliduje z jego widzeniem świata. Facet wkurza, ale widocznie ma w sobie coś, skoro mimo wszystko jest kilka osób, które chcą dla niego jak najlepiej. Zwłaszcza od pewnego momentu.
[video-browser playlist="733132" suggest=""]
Osoby z otoczenia głównego bohatera to też ciekawa galeria typów. Członkowie jego dawnego zespołu borykają się z własnymi demonami, walcząc z nimi za pomocą jogi i fast foodu (Bam Bam) i przepisanych przez lekarza proszków ( Rehab). Na dodatek czują się niedoceniani, lekceważeni i tak dalej. Jedyna osoba z całego towarzystwa, która ma pieniądze i zrobiła jakąś karierę to Flash (John Corbett). Oczywiście pod warunkiem, że za karierę uzna się bycie muzykiem sesyjnym i gitarzystą Lady Gagi. Flash jest też dumnym posiadaczem twitterowego konta @gagaleadguitar i jedynym ogarniętym facetem w tym gronie. Nienawidzą się z Johnnym serdecznie, a interakcje między nimi zapowiadają się całkiem interesująco. Ava z kolei określa sama siebie jako najstarszą groupie świata. Co ją trzyma przy Rocku? Tego jeszcze nie wiemy. Pozostaje oczywiście jeszcze Gigi – cudownie objawiona córka, utalentowana (ku wielkiemu żalowi ojca), piękna i sprytna dziewczyna grana przez Elizabeth Gillies. Wie czego chce i dąży do celu konsekwentnie, denerwując przy tym tatusia i chyba znakomicie się bawiąc.
Pierwszy odcinek wprowadza widzów w historię Johnny'ego Rocka, jego dawnego zespołu i jego – dość marnej - teraźniejszości. Opowiedziane to wszystko jest ciekawie, kilka naprawdę dobrych dialogów przeplata się z dość rynsztokowymi gagami, ale w całości epizod, jako coś co ma zachęcić widza do oglądania serialu, sprawdza się bardzo dobrze. Cudna jest scena, w której panowie wymyślają nazwy dla pewnych części kobiecego ciała – przyznam, że nie przypuszczałam, ze mężczyźni mają aż tak rozwinięte słownictwo.
Odcinek drugi jest długaśnym skeczem o tym, ze Johnny nie potrafi pisać bez „dopingu”. Jest momentami śmieszne, chwilami straszno, a raz chciałam aktorowi i scenarzyście w jednej osobie ukręcić łeb. Odcinek gorszy od poprzednika, ale mam nadzieję, ze to chwilowy spadek formy.
Generalnie Sex&Drugs&Rock&Roll jest ciekawą propozycją dla tych, którzy nie szukają typowych sitcomów i niekoniecznie lubią rechotać przy każdej okazji. Trochę w serialu za dużo stereotypowego wyobrażenia o rockandrollowym życiu, ale aktorsko broni się on znakomicie, a Elizabeth Gillies ma prawdziwie rockowe zacięcie. A muzyka? No cóż. Rock jest wiecznie żywy.
Poznaj recenzenta
Beata ZawadzkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat