Shadowhunters: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Trzeci odcinek Shadowhunters podobnie jak dwa poprzednie dostarcza rozrywki na satysfakcjonującym poziomie. Jest w nim miejsce na sporo akcji, ale także na emocjonalne sceny, a to połączenie daje dobry efekt końcowy.
Trzeci odcinek Shadowhunters podobnie jak dwa poprzednie dostarcza rozrywki na satysfakcjonującym poziomie. Jest w nim miejsce na sporo akcji, ale także na emocjonalne sceny, a to połączenie daje dobry efekt końcowy.
Cały epizod skupia się właściwie na jednym wątku, a mianowicie na uratowaniu Aleca. Początkowo niemal wszystkie postaci są zaangażowani w sprawę i obserwujemy ten motyw z wielu perspektyw. Jest to prowadzone w odpowiedni sposób z umiejętnie wplecionymi sprawami łączącymi bohaterów z historią przewodnią. Gdzieś na drugim planie obserwować możemy także wątek Simona, który radzi sobie nie najgorzej. Wzrost jakości w opowiadaniu fabuły jest widoczny niemal w każdej scenie, co znacząco przekłada się na lepszy odbiór produkcji.
W tym epizodzie na pierwszy plan przeniesiono Isabelle, która w poprzednich odcinkach stała z boku, będąc jedynie tłem dla pozostałych bohaterów. Tym razem, gdy w sprawę wchodzi życie jej brata, jest ona gotowa posunąć się naprawdę daleko. Cieszy większa eksploatacja tej bohaterki, ponieważ stanowi ona jedną z ciekawszych sylwetek w całym panteonie postaci, jaki możemy obserwować na ekranie. Emeraude Toubia portretująca Izzy objawia się sporą charyzmą i lekkością w swej grze, co pozytywnie wpływa na odbiór jej historii. Interesująco wypadają także jej interakcje zarówno z Magnusem, jak i z nowym szefem Instytutu, Victorem.
Dobrze przedstawia się również wątek Jace’a. Zawarto w nim sporo scen akcji, które nie biją już po oczach sztucznością i niedopracowaniem. Dominic Sherwood też radzi sobie dużo lepiej pod względem aktorskim. Jest w stanie ukazać emocje swego bohatera, tym samym zwiększając zainteresowanie jego osobą. Dzięki jego historii możliwe było ukazanie postaci z dalszego planu w większej roli, na przykład Maii. Sprawne prowadzenie tego motywu przekłada się na większe zaciekawienie u widza. Całość prowadzi do emocjonującej końcówki, która została bardzo ładnie zaprezentowana.
Choć cały odcinek został skoncentrowany wokół osoby Aleca, to nie brał on czynnego udziału w wydarzeniach. To jednak stworzyło okazję do ukazania przeszłości młodego Lightwooda oraz Waylanda. Retrospekcje skumulowane w głowie umierającego Nocnego Łowcy zostały atrakcyjnie zrealizowane. Zobrazowano nam drogę, jaką przebyli oboje od samego początku, jak zacieśniała się ich więź, jak doszło do zainicjowania relacji Parabatai. Jest to interesujące rozbudowanie historii pomiędzy tymi dwoma postaciami. Nadaje innego wydźwięku ich interakcjom. Bardzo dobrze poradzili sobie młodzi aktorzy: Dale Whibley oraz Alex Eling, którzy wcielili się odpowiednio w Jace’a i Aleca. Młoda Isabelle portretowana przez Romy Weltman również wypadła przyzwoicie, oferując coś więcej niż przeciętność.
Słabo wypada z kolei wątek Jocelyn. Ewidentnie twórcy nie mają zbytnio pomysłu na wprowadzenie tej postaci do grona aktywnych bohaterów, przez co miota się ona pomiędzy nimi bez większego celu. Jak na osobę posiadającą dużą wiedzę na temat całego świata związanego z Nocnymi Łowcami, przedstawia się ona bardzo słabo. Postać ta nie wzbudza żadnego zainteresowania, jest bezbarwna i płytka. Maxim Roy na ekranie prezentuje zaledwie scenariuszowe normy, nie starając się tchnąć odrobiny energii i życia w swoją bohaterkę. Na razie stanowi to największy mankament drugiego sezonu, jednakże zajmuje mało czasu ekranowego, więc nie wpływa aż tak bardzo na odbiór całości.
Podobnie jak w poprzednich odcinkach, tak i tutaj widać zwiększony budżet produkcji, objawiający się w technicznej stronie. Choreografie walk w końcu wyglądają w miarę dynamicznie i postarano się ograniczyć również występującą w nich sztuczność. Oczywiście daleko im jeszcze do poziomu topowych seriali, ale w porównaniu do tego, co oglądać mogliśmy wcześniej, jest naprawdę dobrze. Efekty specjalne także jawią się o wiele lepiej. Chociażby magiczne sztuczki Magnusa Bane’a ogląda się z przyjemnością. Ścieżka dźwiękowa jak zawsze daje radę, oferując dobre dopasowanie do tego, co dzieje się na ekranie.
Shadowhunters w drugiej serii zalicza ewidentny wzrost poziomu. Serial dostarcza rozrywki na satysfakcjonującym poziomie, potrafi zaciekawić fabułą, obfituje w dobrze zrealizowane sceny akcji, a dodatkowo znajduje czas na rozbudowanie bohaterów czy emocjonujące chwile. Całość rozwija się w interesującym kierunku, dobrze wróżąc na przyszłość. Oczywiście nadal doświadczyć możemy w serialu mało logicznych zachowań bohaterów, ale są to drobne potknięcia, które z czasem zostaną, miejmy nadzieję, wyeliminowane.
Źródło: fot. Freeform/John Medland
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat