Alison w niemal każdej scenie utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to chyba "najfajniejszy" klon. Jej nieprzewidywalność potrafi solidnie rozbawić i zapewnić masę pozytywnych emocji, nawet jeśli w gruncie rzeczy nie są zabawne. Tym razem postanawia uciec od problemów i poukładać sobie życie poprzez... rozwód z Donniem. W międzyczasie w tym wszystkim pojawia się jednak nasza ulubiona sąsiadka Aynsley (podejrzewana o bycie monitorem, podobnie jak Donnie) i zaczyna się komedia. Po nieudanym werbalnym i zdecydowanie jednoznacznym przekonywaniu, żeby się od niej odczepiła, "mamuśka" ostatecznie postanawia odegrać się na niej za wścibskość. "Zalicza" jej męża, a wisienką na torcie babskiej zawisłości jest bójka na drodze i pijacki szturm na mieszkanie Felixa. Jej pierwsze spotkanie z Panią S także wyszło komicznie, w czym na pewno pomogły procenty. Jak tu nie lubić tej bohaterki?

Ciekawie wygląda również przemiana Sarah. Z zagubionej i przytłoczonej dziewczyny staje się głównym filarem jako takiego spokoju i opanowania. Zamiast chować głowę w piasek, odważnie próbuje panować nad sytuacją, która komplikuje się coraz bardziej, ponieważ Art ze swoją nową partnerką odkrywają wygląd martwych klonów, a razem z nim – nazwiska. Wprawdzie Pani S podczas rozmowy z detektywami (jako prawna opiekunka Manning) udowadnia lojalność i skutecznie kryje główną bohaterkę, a Bell na razie nie chce rozdmuchiwać tej wyjątkowo nietypowej sprawy, ale pętla się zaciska. Sarah w końcu decyduje się przestać go unikać i udaje się na posterunek. Świetnie wyszło jej udawanie, że nie ma pojęcia, o co chodzi.

[image-browser playlist="590919" suggest=""]
©2013 BBC America

Nie mniej interesująco wypadła tym razem Helena. Coraz bardziej traci rozum i zaczyna wątpić we wszystko, co do tej pory jej wpajano, w tym w swoją "oryginalność". Ostateczną burzę emocji wywołuje w niej krótki pobyt z porwaną Kirą, córką Sarah. Dziecięca niewinność i prostota rozumowania zupełnie niszczy psychikę fanatycznej zabójczyni. Aż mi jej teraz szkoda, mimo że z początku raczej mnie irytowała. Ta (być może permanentna) przemiana może dodać kolejną dawkę pikanterii, a wrażenia w całej końcówce odcinka spotęgowała scena wypadku, chociaż nie jestem do końca przekonany, czy była ona potrzebna.

Los Oliviera był z góry przesądzony, więc tutaj brak jakichkolwiek niespodzianek, podobnie jak w przypadku Delphine. Monitorka Cosimy przekazała doktorowi Leekie listę nazwisk klonów poznanych przez Duval i – co również niespecjalnie zaskoczyło – postać grana przez Matta Frewera zainteresowała się akurat jednym – Sarah Manning.

Do końca pierwszego sezonu Orphan Black pozostały jeszcze dwa odcinki, ale już teraz mogę śmiało powiedzieć, że to jedna z ciekawszych pozycji, jakie miałem przyjemność ostatnio oglądać. Oby finał nie zawiódł.

PS Niniejszym chciałbym podziękować twórcom za wyjaśnienie tytułu produkcji w tym odcinku. Mój ciekawski umysł w końcu może przestać się nad tym zastanawiać.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj