Skazany na śmierć: Sequel: odcinek 4 – recenzja
Wreszcie dostaliśmy odcinek, który choć trochę przypomina jakość z najlepszego okresu Prison Break.
Wreszcie dostaliśmy odcinek, który choć trochę przypomina jakość z najlepszego okresu Prison Break.
Poprzednie odcinki nowego Prison Break miały do zaoferowania tylko malownicze kadry, dłużyzny i niezliczoną liczbę niedorzeczności. W The Prisoner's Dilemma mamy wszystko to, za co fani na całym świecie pokochali ten serial. Wysoką stawkę, ciągłe zagrożenie i rozwój bohaterów. W tym sezonie tak dobrze i ciekawie jeszcze nie było, co daje nadzieję na to, że poziom będzie sukcesywnie rósł.
Do akcji wkracza wreszcie T-Bag, który z polecenia Sary próbuje dowiedzieć się kilku istotnych rzeczy od Kellermana. W tym samym czasie, Michael wraz ze swoją grupą trafia do izolatki po nieudanej próbie ucieczki z więzienia. W identycznej sytuacji znalazł się Abu Ramal, który nie potrafi wybaczyć Michaelowi, że ten wystawił go w najważniejszym momencie i zamiast cieszyć się wolnością, siedzą w ciasnych pomieszczeniach więzienia, które w każdej chwili może zostać zbombardowane. To właśnie ten rodzaj napięcia wyróżniał zawsze Prison Break na tle innych serialowych produkcji. Nie zabrakło tego i tym razem, a oglądanie bohaterów walczących z czasem jest wystarczająco absorbującym doznaniem, które przypomina chwile spędzone przy pierwszym sezonie tego serialu. Dodatkowo, by uciec, muszą nawiązać współpracę z człowiekiem, który życzy im jedynie śmierci.
Zanim jednak Michael i jego grupa tego dokonają, w obawie o własne życie, z więzienia uciekają strażnicy. Kontrolę przejmują zatem więźniowie, którzy podobnie jak strażnicy, nie mają zamiaru tam zostać. To właśnie z tym wątkiem związanych jest najwięcej scenariuszowych głupotek i dziwacznych rozwiązań, jak np. to, że chcący zabić Michaela i jego przyjaciół więźniowie mogli łatwo odnaleźć magazyn z bronią i szybko załatwić głównego bohatera, a zamiast tego dali się w tak prosty sposób załatwić. Tym razem jednak nie brakuje scen, które angażują nas w historie, które sprawiają, że zainteresowani jesteśmy losami nie tylko Michaela, ale także jego kompanów.
Ten odcinek jest także lepszy dzięki temu, że praktycznie w całości pozbawiony jest występu Sary. Ta postać nie jest wystarczająco zaangażowana w akcje, nie ma tak chwytliwego charakteru. Jeśli mniej Sary oznacza więcej T-Baga, to myślę, że wszyscy z takiego układu będą zadowoleni. Wpakowanie Kellermanowi kilku kulek jest także dowodem na to, że ten serial dalej ma coś wspólnego z poprzednimi sezonami i potrafi jeszcze zaskoczyć. Uwagi można mieć jednak do kobiety i mężczyzny w czarnych ubraniach, którzy nie wiedzieć czemu, zawsze pojawiają się tam, gdzie akurat powinni się znaleźć. Bardzo to męczące, bo można mieć wrażenie, że jeśli będzie trzeba, to wyskoczą nawet z kapelusza. T-Bag odkrywa także kolejnego gracza w całej intrydze i jest to wybór dość zaskakujący, ale na pewno tajemniczy. Warto zaryzykować i dać twórcom kredyt zaufania, bo druga połowa sezonu może wynagrodzić kiepski start.
Ostatecznie Michaelowi udaje się uciec z więzienia i spotkać z Lincolnem. Po drodze doszło jednak do dość idiotycznej sytuacji, w której jeden z przyjaciół Michaela zabija Abu Ramala, co wywołało oczywistą wściekłość reszty terrorystów. Jest to bardzo prosty zabieg, który miał na celu popchnięcie fabuły w nieco innym (pożądanym) kierunku. Chyba czas się przyzwyczaić, że tego typu tanie pomysły jeszcze nie raz będą wykorzystywane przez twórców sequela.
Wchodzimy w zupełnie inną fazę. Michael razem z Lincolnem i resztą ekipy będą musieli wyrwać się z kraju, w którym poszukiwani są przez terrorystów. Prison Break wciąż nie porywa, ale warto było obejrzeć ten odcinek chociażby po to, by zobaczyć jak T-Bag dzwoni po policję.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat