Survivor: sezon 33, odcinek 4 – recenzja
W czwartym odcinku 33. sezonu Survivora wracamy na Fiji. Kto odpadnie tym razem?
W czwartym odcinku 33. sezonu Survivora wracamy na Fiji. Kto odpadnie tym razem?

Nawet jeśli właściwie już po pierwszych dwóch minutach odcinka można się było domyślić, kto odpadnie na radzie plemienia, to i tak był to bardzo dobry epizod. W końcu mogliśmy bliżej poznać Lucy, która wreszcie pokazała trochę zacięcia i charakteru. Jej propozycja wyeliminowania Jess (coraz bardziej zaczynam się bać jej wytrzeszczu oczu) to był ruch na plus, ale już dyktatorskie stawianie warunków Kenowi i Davidowi niekoniecznie. W ogóle ruchy wykonane w tym odcinku przez Gen X-ów były… cóż, co najmniej nielogiczne. Lucy i jej – jak to tłumaczyła – śmiałość, Jess pytająca Lucy wprost, czy ta rzeczywiście planuje się jej pozbyć, czy wreszcie użycie Ukrytego Immunitetu przez Davida po to, by uratować wiecznie zdziwioną Jess (która na koniec i tak zagłosowała na CeCe – świetna sojuszniczka!). Trudno się nie uśmiechnąć, zauważając, że czwarta osoba, która opuściła grę, jest trzecią z kolei wyeliminowaną Azjatką w tym sezonie. #SurvivorSoWhite?
Plemię Millennialsów dostało znacznie mniej czasu antenowego, dzięki czemu mogliśmy odpocząć od wątku szkolnej miłości, ale jednocześnie straciliśmy z oczu Michelle i Willa. Całość skupiła się właściwie wyłącznie na Adamie, z krótkim wstępem dotyczącym głodu i wyprawy na polowanie. Adam kontynuował swoje poszukiwania Ukrytego Immunitetu, które zakończyły się sukcesem – najpierw znalazł wskazówkę, a potem sam Immunitet, ukryty w dużej muszli. Swój udział miała też Hannah, która pojawiła się w krótkiej, rozbrajającej scence. Niestety, chwilę później dostaliśmy coś, czego w tego typu programach nie znoszę – zapłakanego uczestnika (w tym wypadku Adama), opowiadającego swoją smutną historię i spełnianie marzeń. Może jestem nieczuły, a może po prostu nie jestem fanem użalania się nad sobą przed kilkumilionową widownią.
Odcinek zdecydowanie zyskał na dynamice, kiedy zadanie o nagrodę i immunitet plemienny zostały rozdzielone. Pierwsza konkurencja była prawdopodobnie jedną z najlepszych w historii Survivora – dramaturgia, zaciekła walka, wysoka stawka, zwroty akcji, świetna sceneria i momenty zapadające w pamięć – wszystko to złożyło się na kapitalne widowisko. Specjalne uznanie należy się dwóm MVP tej konkurencji: Michaeli, która zasłużyła na miano Amazonki, i Chrisowi, który momentami przypominał Hulka. Drugie zadanie też miało potencjał, by trzymać w napięciu – choć, jeśli ktoś nie domyślił się jeszcze, że to Gen X pójdą na radę, to chyba nie oglądał uważnie. Jedno mnie tylko zastanawia: dlaczego Chris, jeden z największych i najsilniejszych uczestników w historii programu, siedział na windzie, zamiast nią sterować? Ten wybór z pewnością kosztował Gen X-ów sporo czasu.
Po czterech odcinkach śmiało można powiedzieć, że to bardzo przyjemny sezon. CBS jak zwykle montuje wszystko dość nachalnie, więc już da się wyczuć, kto może dojść najdalej. Osobiście trzymam kciuki za Chrisa i Kena z plemienia Gen X oraz za Jaya i Adama z Millennialsów. A na kolejny odcinek czekam z niecierpliwością – w końcu nadchodzi to, co wszyscy w Survivorze kochamy: przemieszanie!
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
naEKRANIE



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1963, kończy 62 lat
ur. 1947, kończy 78 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1986, kończy 39 lat

