The Boys - sezon 2, odcinek 6 - recenzja
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2024The Boys to szalony serial, który dostarcza niecodziennej rozrywki dla dorosłych. W nowym odcinku było wszystko: akcja, supermoce, makabra, napięcie, emocje i zaskoczenia. Fantastyczny epizod, który wzmaga apetyt na więcej nietypowych wydarzeń i konfrontacji z supkami!
The Boys to szalony serial, który dostarcza niecodziennej rozrywki dla dorosłych. W nowym odcinku było wszystko: akcja, supermoce, makabra, napięcie, emocje i zaskoczenia. Fantastyczny epizod, który wzmaga apetyt na więcej nietypowych wydarzeń i konfrontacji z supkami!
W poprzednich odcinkach The Boys dużo czasu poświęcano tematom budowania wizerunku superbohaterów przez korporacje, aby się dobrze sprzedawali, a także Homelanderowi. W nowym epizodzie wątki te zeszły na drugi plan na rzecz tego, na co widzowie najbardziej czekali, czyli na bezpośrednią walkę z supkami. Akcja ruszyła z kopyta, więc oglądaliśmy w użyciu więcej supermocy, a co za tym idzie, więcej makabrycznych obrazków. Nie zabrakło też scen o silnym zabarwieniu erotycznym. Ale najważniejsze, że scenarzyści również stanęli na wysokości zadania, przybliżając istotne informacje z przeszłości bohaterów, które do tej pory były owiane tajemnicą.
Najnowszy odcinek należał do Francuza (Tomer Capon). Za jego sprawą poznaliśmy dramatyczne kulisy historii Mallory, a także powody, dla których dołączył do Chłopaków. Po opowieści Cyca było wręcz wskazane, aby przybliżyć właśnie jego przeszłość. Nawet doczekaliśmy się retrospekcji, choć większość informacji pozyskaliśmy z rozmów. Mimo to historia Francuza chwyta za serce. The Boys to szalony serial, ale twórcy pilnują, aby jego bohaterowie nie byli jednowymiarowi czy płytcy. To imponuje, ponieważ to jest niespotykane w superbohaterskich produkcjach, gdzie większą uwagę poświęca się widowisku, a nie budowaniu głębszej fabuły podejmującej ważne zagadnienia, które dają do myślenia. I jeszcze twórcy przedstawiają to w niebanalny sposób, choć często przyprawiony czarnym humorem.
Również dzięki Francuzowi mógł zabłysnąć Lamplighter, który nie jest tylko pielęgniarzem w szpitalu psychiatrycznym, ale ma za sobą przeszłość w Siódemce. W tę postać wcielił się Shawn Ashmore, który zamienił supermoc z lodu na ogień. Aktor wcielał się w Icemana w filmach o X-Menach, co jest świetną ciekawostką. Jego moc prezentowała się całkiem efektownie, tak jak kostium. Z jednej strony strój był bardziej mroczny niż w komiksie, w wyniku czego wydawał się bardziej tajemniczy. Ale z drugiej strony też wyglądał nieco groteskowo, więc rzeczywiście mógł wywoływać wesołość.
Natomiast okazało się, że to właśnie Lamplighter stał za śmiercią wnuków Mallory, o której to sprawie dowiedzieliśmy się w pierwszym sezonie. To był splot nieszczęśliwych okoliczności, ponieważ superbohater popełnił błąd, a Francuza nie było w pobliżu. Ta tragedia dotknęła obu mężczyzn. Aktorzy zagrali świetnie i bardzo przejmująco, dzięki czemu ta historia wzbudzała tyle smutku. Emocji dodała jeszcze konfrontacja Mallory z Lamplighterem w końcówce odcinka, która niezwykle trzymała w napięciu. Nie poznaliśmy jego ostatecznego losu, więc to oznacza, że ten supek jeszcze powróci do serialu, co jest dobrą wiadomością.
Obok rozwijania fabuły i postaci na widzów czekało w tym odcinku dużo akcji w szpitalu psychiatrycznym. A skoro nasi bohaterowie mają do czynienia z niestabilnymi i niebezpiecznymi supkami, to musiało to się skończyć makabrycznymi wydarzeniami. Klimatu grozy dostarczyła Cindy, która mówiąc obrazowo - „malowała ściany”. Istny horror. Przy okazji też Stormfront popisała się swoimi mocami, wykorzystując błyskawice do obezwładnienia jej. One również wyglądają widowiskowo i realistycznie.
The Boys to naprawdę popaprany serial, co twórcy udowodnili, wprowadzając supka o wiele mówiącym, sugestywnym pseudonimie Love Sausage. Element zaskoczenia udał się fantastycznie, a miny Cyca i Francuza mówiły wszystko. Czarny humor najwyższej próby, który zadziałał idealnie w momencie zdania sobie sprawy, że to, na co patrzyliśmy, wcale nie było macką. Co tu dużo mówić – twórcy mieli jaja, aby zaszokować widzów widokiem, który zostanie w pamięci na długo.
W nowym odcinku doczekaliśmy się też wyjawienia zamiarów Stormfront oraz jej prawdziwej tożsamości. Trzeba przyznać, że wszystko złożyło się w jedną, spójną całość. Jej przeszłość związana z Vought zdeterminowała jej nazistowskie poglądy. To zaskakiwało. Ponadto teraz nabrała sensu zmiana płci Stormfront z mężczyzny na kobietę. W serialu działa to genialnie, ponieważ widzimy, jak duży wpływ ma na Homelandera, który z jej powodu ma ataki złości. I co ciekawe, uczucie między nimi wydaje się prawdziwe, a nie udawane ze strony Stormfront. Dzięki temu ten romans budzi jeszcze silniejsze emocje, ponieważ łączy ich wspólny cel, a do tego ich działania prowadzą do niekontrolowanej brutalności. Co staje się jeszcze bardziej mroczne i niepokojące, bo wynika też z czystej zabawy, a nie tylko z ideologii. Świetnie to sobie poukładali twórcy, ponieważ dodatkowo rośnie w siłę para niezwykle potężnych jeszcze bardziej nieustraszonych przeciwników dla Chłopców. A to ekscytuje.
Cichą, w znaczeniu również dosłownym, bohaterką szóstego odcinka była Kimiko. Jej mimika była kapitalna i rozśmieszała w każdej scenie, gdy „dogadywała” Francuzowi. Ta postać nie potrzebuje słów, abyśmy rozumieli, co jej siedzi w głowie i co ma na myśli. Wystarczą sugestywne gesty, a także oryginalne gadżety, jak ten pierścień. Szkoda, że ten mały konflikt między nią a Francuzem nie potrwa dłużej, ponieważ dodaje serialowi humoru. Z drugiej strony fabuła musi iść do przodu, a ich pewnego rodzaju pogodzenie się też budziło wiele uczuć i emocji.
W porównaniu do wydarzeń ze szpitala nieco słabiej prezentował się wątek Butchera, Hughiego i Starlight. Podświadomie oczekiwaliśmy, że Billy będzie się w swoim zgryźliwym i wulgarnym stylu odgryzał Annie, ale pozostał niewzruszony. To może dziwić, ale po obejrzeniu końcówki odcinka, gdy bohaterowie z sympatią obgadywali leżącego w łóżku szpitalnym Hughiego, ma to większy sens. To pokazuje, że Billy’emu zależy na przyjacielu i nie chce ranić jego uczuć, szczególnie po przejściach z Robin. Straciliśmy przez to nieco frajdy, którą twórcy próbowali wypełnić akcją i walką o życie Hughiego. Nie trzymało to tak w napięciu, jak wydarzenia z ośrodka Sage Grove, ale na nudę nie mogliśmy narzekać, ponieważ tu też oglądaliśmy supka w akcji, a do tego ucierpiał niewinny człowiek.
Na dalszy plan zeszła Queen Maeve, która pojawiła się w odcinku na krótko, ale za to w bardzo konkretnych scenach. Otrzymała od Deepa nagranie, które może pogrążyć Homelandera i wyzwolić ją od niego. Z drugiej strony może to zaważyć na przyszłości z Eleną, która i tak wydawała się niepewna. Aktorki zagrały bardzo dobrze i z uczuciem. Jednak bardziej ciekawią konsekwencje tego wydarzenia. Ciąg dalszy zapowiada się niezwykle interesująco i na pewno szybko do tej kwestii powrócimy.
Bardzo podobnie też przebiegł wątek A-Traina z Deepem, który wciąga go w kościół Kolektywu. Ta część historii była lżejsza emocjonalnie niż ta z Maeve, ale jednocześnie bardziej tajemnicza. Natomiast sama organizacja jest równie wpływowa i cwana, co Vought. Ten wątek to też jeden z ważnych elementów historii, który może się okazać kluczowy w walce przeciwko supkom i korporacji.
The Bloody Doors Off to znakomity odcinek, pełen akcji, czarnego humoru, krwi i emocji. Dostarczył mnóstwo niecodziennej i zaskakującej rozrywki przeznaczonej dla dorosłego widza. I co najważniejsze, twórcy nie tylko skupiają się na widowisku i supermocach, ale świetnie panują nad historią i sposobem jej opowiadania. Jest w niej wiele szaleństwa, ale również mroku związanego z przeszłością oraz z sekretem Vought i eksperymentach ze Związkiem V. Nie mogę się doczekać, jakie jeszcze twórcy przygotowali dla nas niespodzianki w The Boys w kolejnych odcinkach!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat