Akcja The Brave toczy się w typowym dla tego gatunku schemacie. Mamy podział na dwa miejsca - centrum dowodzenia i pole bitwy. Wszystko zaczyna się dość szybko, twórcy nie zamierzali czekać i od razu chcieli przyciągnąć widza przed ekran. Już w pierwszych minutach lądujemy w Syrii, gdzie amerykańscy lekarze pomagają miejscowej społeczności. Chwilę potem porwana przez terrorystów zostaje jedna z lekarek. Wywiad USA kierowany przez Patricię Campbell (Anne Heche) od razu przystępuje do misji ratunkowej, zbierając grupę specjalistycznych żołnierzy kierowanych przez pułkownika Adama Daltona (Mike Vogel). Odcinek pilotażowy przypomina momentami długą reklamę działań amerykańskiego wywiadu, ratującego rodaczkę z opresji. Nie poznajemy tutaj stron konfliktu, a co gorsza nie za wiele też dowiadujemy się o samych wybawcach. Nie istnieją tu praktycznie żadne relacje, które przez twórców zostały zaniedbane świadomie, by większość ekranowego czasu skupić wyłącznie na budowaniu wątpliwego napięcia. Był to z pewnością bardzo ryzykowny ruch, ale nie da się ukryć, że pierwszy odcinek mija bardzo szybko i w dodatku kończy się "wybuchowo", więc w tym elemencie twórcom udało się zrealizować swoje założenia. Drużyna dowodzona jest przez wspomnianego Adama Daltona, który jest wzorem amerykańskiego białego mężczyzny o blond włosach i bujnej brodzie. Dołącza do niego grupa żołnierzy o różnych umiejętnościach: Jaz (Natacha Karam) – twarda babka, Preach (Demetrius Grosse) – facet uwielbiający prawić morały (idiotycznie napisane truizmy) i Amir (Hadi Tabbal) – dumny amerykański muzułmanin, który dosłownie krwawi dla swojego kraju i regularnie uczęszcza do meczetu. No url To w zasadzie wszystko, co dowiadujemy się o bohaterach. W odcinku pilotażowym właśnie to było największym problemem. Rozumiem, że trzeba widza przyciągnąć do ekranu, ale prócz wysokiego napięcia, przydałoby się zrobić coś w kierunku zaangażowania się w dziejące wydarzenia. Chociażby poprzez pokazanie nam bohaterów, którym chcemy kibicować. Taki zabieg miałby sens, gdyby twórcy zamierzali uśmiercić swoich bohaterów. Tego oczywiście nie możemy wykluczyć przez końcówkę tego odcinka, ale tego dowiemy się dopiero za tydzień. Szybko narzucone tempo i brak ekspozycji sprawdza się tylko do pierwszego kwadransa, potem zaangażowanie tylko maleje. Brakuje też ciekawszej intrygi, bo porwanie lekarza do pomocy nad chorym liderem terrorystów nie budzi żadnych emocji. The Brave na pewno jest zrealizowany na przyzwoitym poziomie. Mamy ładne lokacje i ekipę znającą się na swojej robocie. Kuleje niestety scenariusz, który bohaterów traktuje tylko jako pionki sterowane przez wywiad i Adama Daltona (co potwierdzałoby teorię, że w kolejnych odcinkach zobaczymy zupełnie nową ekipę). Najlepsze jest jednak to, co dzieje się pod sam koniec odcinka. Dalton dostaje błogosławieństwo od Cambpell, by zabić lidera terrorystów. Problematyczna nie jest tu łatwość, z jaką udało się zabić tak ważną personę. Dziwi natomiast fakt, że specjalnie wyszkolona jednostka po zabiciu lidera terrorystów w następnej kolejności idzie pokopać z miejscowymi piłkę na plaży. Nie trzeba być ekspertem, by domyślić się, że terroryści zapragną wziąć odwet na Amerykanach. ‌The Brave prezentuje nam jedynie kilka dobrze nakręconych scen, które nie były tak emocjonujące przez brak dobrego zarysowania bohaterów i stron konfliktu. Sam przebieg wydarzeń daje chociaż namiastkę rozrywki, ale momentami jest mało przewidywalny. Całość jest jednak dynamiczna i pomimo tych mankamentów czas podczas seansu mija bardzo szybko. Realizacyjnie też stoi na wysokim poziomie, więc kto wie, co czeka nas w kolejnych tygodniach?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj