The Invincible - recenzja gry
The Invincible to gra przygodowa, której historia inspirowana jest jedną z powieści Stanisława Lema.
The Invincible to gra przygodowa, której historia inspirowana jest jedną z powieści Stanisława Lema.
Niezwyciężony to krążownik kosmiczny drugiej klasy. Celem jego lądowania na pustynnej planecie Regis III było odszukanie Kondora, jednostki bliźniaczej, która wylądowała wcześniej. Z Kondorem utracono łączność, a załoga Niezwyciężonego rozpoczęła poszukiwania.
Tych kilka powyższych słów wprowadzenia nie dotyczy gry The Invincible, a opowiadania Stanisława Lema o tym samym tytule. Prawie 60-letni utwór (pierwszy raz opublikowany w 1964 roku) jest jednym z najbardziej znanych krótkich dzieł literackich geniusza hard science fiction, którym bez wątpienia był urodzony we Lwowie pisarz. Lem był głęboko pod wpływem teorii naukowych i filozoficznych swoich czasów, co uczyniło go czołową postacią literatury science fiction XX wieku. W jego pracach poruszane są tematy, takie jak związek człowieka z technologią, alienacja, ludzka tożsamość, a nawet psychologiczne i etyczne badanie człowieczeństwa. Nie ma zatem sensu podkreślać, że transpozycja tych utworów nie była prostym przedsięwzięciem. Na szczęście polski zespół potraktował swoje zadanie bardzo poważnie. Dodać warto również, że to nie jest adaptacja wspomnianej powieści. To równoległa historia, którą przeżyjesz w tym "symulatorze chodzenia", zaprojektowanym tak, aby zainteresować zarówno fanów powieści, jak i tych, którzy nigdy o niej nie słyszeli.
Za wspomnianą pozycję odpowiada Starward Industries, polskie studio z Krakowa. To grupa złożona z blisko 30 osób, które brały udział w powstaniu znanych polskich gier, takich jak Wiedźmin 3, Cyberpunk 2077, Dead Island, Dying Light czy Call of Juarez. I to doświadczenie widać w omawianej przeze mnie pozycji. O czym jednak w ogóle jest The Invincible?
Wszystko zaczyna się na pokładzie Ważki, małej jednostki badawczej Wspólnoty Międzyplanetarnej. Wcielamy się w doktor Yasnę, astrobiolożkę, która budzi się niemal zupełnie pozbawiona pamięci. W początkowej części gry dowiemy się od naszego przewodnika Novika, astrogatora i kapitana Ważki, że naszym zadaniem na Regis III będzie odnalezienie członków załogi statku, którym podróżowaliśmy, i rzucenie światła na tajemniczą anomalię, która wydaje się przenikać planetę.
Z oczywistych względów nie zamierzam pisać więcej o fabule, gdyż jest to bardzo mocny element tej produkcji. Dość powiedzieć, że fabuła jest powiązana z opowiadaniem Lema i że polscy twórcy potrafili nas zaskoczyć sposobem, w jaki udało im się oddać klimat utworu pisarza. Tajemnica przenikająca całą narrację i ciągłe poczucie zagubienia prowadzą gracza do utożsamienia się z bohaterem, kwestionowania wszystkiego, a nawet zwątpienia w siebie. Warto to wszystko odkryć jednak samemu. Jeśli znacie oryginalną opowieść, dostrzeżecie tutaj wiele smaczków, które umkną osobom, które tej styczności z Lemem nie miały.
Gra została opracowana na silniku Unreal Engine 5 i prezentuje się niezwykle widowiskowo. Warto wspomnieć, że oprawa wpływa w sposób niezwykle znaczący na atmosferę i nasze postrzeganie zwiedzanego świata. Wielokrotnie zdarzyło mi się zatrzymać i podziwiać widoki. Nie było istotne, co wówczas robiłem – czy szedłem przez upalną pustynię z czerwonym piaskiem, próbując wydostać się z jaskini pełnej wąskich tuneli, czy też desperacko szukałem bezpiecznego miejsca, które ochroniłoby mnie przed burzą. Jest pięknie. Ujęcia są naprawdę przemyślane, a zabawa światłami tak zachwycająca, jak to tylko możliwe. Da się zauważyć przyjemny kreskówkowy efekt w niektórych momentach. Prawie wszystko zadziwiało mnie dbałością o szczegóły. Szczególnie widać to w projektach skafandrów kosmicznych i zastosowanych technologiach.
Również muzyka i efekty dźwiękowe spełniły moje oczekiwania. Melodie są nieinwazyjne, towarzyszą eksploracji i budują atmosferę we właściwy sposób. Angielski dubbing sprawdza się znakomicie, a polskie napisy zostały przygotowane naprawdę solidnie, bo oddają ducha Lema. Efekty natomiast podkreślają poczucie niepokoju.
W przypadku The Invincible mamy do czynienia z grą narracyjną, nastawioną mocno na eksplorację. W większości sytuacji doskonale wiemy, dokąd mamy się udać, a miejsc, w których naprawdę możemy się zgubić, jest niewiele. Gra jest doświadczeniem bardzo ukierunkowanym, mającym na celu przedstawienie historii.
W trakcie naszych długich spacerów (tylko czasem wspomaganych łazikiem) będziemy wykorzystywać sprzęt stylizowany na lata 60. i 70. XX wieku, m.in. mapę kosmiczną do oznaczania punktów orientacyjnych, teleskop wyposażony w zoom, skaner do analizy obcej flory i fauny oraz detektor zdolny dostrzec sprzęt, który przywieźli ze sobą nasi towarzysze. Jest to jednak tylko przyjemna odskocznia od dialogów, które charakteryzują spacery Yasny.
Przemierzając powierzchnię Regisa III, będziemy dokonywać różnych wyborów, które przyczyniają się do głębszego zrozumienia i poznania tajemnic planety. Jak na grę przygodową przystało – ma ona kilka różnych zakończeń. Dzięki temu tytuł jest regrywalny. Kolejne przejścia mogą zająć nam kilka godzin (niestety wydłużonych tempem chodzenia Yasny), ale większość historii i tajemnic odkrywamy za pierwszym podejściem. I to właśnie ciekawe i wciągające doświadczenie sprawia, że możemy nie mieć ochoty do niego wracać.
Od strony błędów nie natrafiłem na prawie nic, co by mogło zepsuć immersję. Czasem miałem problem z użyciem przycisku danej akcji i musiałem kombinować, z której strony podejść, ale po kilku próbach zawsze się udawało. Sporadycznie również występowały przycinki, ale na około dziesięć godzin gry były to przypadki jednostkowe.
The Invincible stanowi hołd oddany Lemowi i XX-wiecznemu duchowi science fiction. Dbałość o szczegóły i głębia historii wpłyną na Wasze wrażenia. Jest to tytuł, który nie każdemu przypadnie do gustu ze względu na mechaniki, ale dla fanów Lema, science fiction, dobrej historii przygodowej czy walking simów to pozycja obowiązkowa. Cała reszta może grę sprawdzić i – w co głęboko wierzę – dobrze się bawić.
Plusy:
+ wciągająca historia;
+ oprawa graficzna i dźwiękowa zapewniająca immersję;
+ długość rozgrywki;
+ polskie napisy;
+ drobne smaczki dla osób znających oryginalną opowieść Lema.
Minusy:
- mechanika "symulatora chodzenia" (nie dla każdego);
- regrywalność traci sens po odkryciu tajemnic opowieści;
- drobne błędy.
Poznaj recenzenta
Michał JankowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat