The Lord of the Rings: Gollum – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 25 maja 2023Życie Golluma jest niekończącym się pasmem cierpienia. Gra stara się jak może, żeby dołożyć swoje cegły bólu i rozpaczy do jego przeklętego losu.
Życie Golluma jest niekończącym się pasmem cierpienia. Gra stara się jak może, żeby dołożyć swoje cegły bólu i rozpaczy do jego przeklętego losu.
Zacznijmy od tego, że sytuacja licencyjna Władcy Pierścieni jest cokolwiek skomplikowana. W związku z tym ten Gollum nie może być zbyt podobny do Sméagola znanego z filmów Petera Jacksona. Stąd grzywka. Również wygląd Gandalfa może dziwić, bo brodę i owszem długą ma, ale za to brązową. Także próba uczynienia twarzy było nie było protagonisty nieco sympatyczniejszą skończyła się w mojej opinii porażką. Porażką jest też niestety cała gra, a jedyną jej zaletą jest to, że poczułem się młodszy o dobre dwie dekady patrząc choćby na „parkourową” mechanikę pokonywania poziomów niczym we wciąż czekającym na remake Prince of Persia: The Sands of Time z 2003. Czyli tu trzeba wskoczyć, tu trzeba się wspinać, tu skoczyć w tył, tu wbiec po ścianie, tu po niej przebiec, a tu pobujać się na drążku – wszystko tradycyjnie oznaczone wizualnie – a na koniec przestawić wajchę. Przy czym porównanie jest trafne wyłącznie na poziomie koncepcyjnym, bo Piaski Czasu są grą wybitną, a The Lord Of The Rings: Gollum plasuje się niestety na drugim końcu skali.
Gra na każdym poziomie i od samego początku robi wszystko, żeby zabawę była równie przyjemna, co przeprawa przez Martwe Bagna. Już prolog będący w zasadzie tutorialem jest nudny i zbyt długi. Nie rozumiem pomysłu tworzenia długich, liniowych poziomów, na których nic się nie dzieje. I to na początku gry, gdy warto byłoby zachęcić gracza do eksploracji. Albo robienia takich miejsc na poziomach, z których Sméagol nie może wyjść, bo jak się okazuje w tym miejscu odpala się scenka kończąca quest, ale dopiero po wykonaniu reszty zadania. To błąd, który trudno nazwać szkolnym, bo to obraza byłaby dla uczniów. Podczas grania facepalm goni facepalm. No ale grać trzeba – sam się zgłosiłem na ochotnika, bo na papierze pomysł jest super i ma ogromny potencjał. Zmarnowany.
Przez różowe okulary
Puśćmy na chwilę wodze fantazji – zamiast liniowych poziomów mamy open world, który możemy swobodnie zwiedzać korzystając z umiejętności Golluma. Na przykład świetnego widzenia w ciemności oraz umiejętności skradania. No ale nie, zamiast pokazać świat wyjątkowymi oczami Sméagola mamy zamknięte poziomy z poumieszczanymi co jakiś czas źródłami światła, typu świeczki czy pochodnie, żeby było coś widać. A wiecie, ile to roboty, żeby tyle świeczek nastawiać i pilnować, żeby się paliły?! Niby Gollum ma swój „szósty zmysł”, który pokazuje mu położenie strażników i przedmiotów potrzebnych do wykonania questa oraz dalszą ścieżkę, ale zwłaszcza to ostatnie działa kiepsko. Skradanie się? Przemykanie pomiędzy dogodnie rozmieszczonymi miejscami, w których Sméagola nie widać, trudno tak naprawdę nazwać skradaniem się. Oczywiście przeciwnicy mają inteligencję rodem z wiekowego Metal Gear Solid na pierwsze PlayStation – chodzą krótkimi, ustalonymi ścieżkami, a po zauważeniu Golluma nad głową pojawia się im znak zapytania, po którego zapełnieniu dostają ataku wściekłości. I choć często udaje się zwiać, bo inteligencją nie grzeszą i wystarczy wskoczyć lub zeskoczyć gdzieś się, żeby zniknąć im z pola widzenia, to często jest to Game Over.
Napis ten widywałem zresztą mnóstwo razy dzięki unikalnej kombinacji kiepskiego sterowania, spapranego wykrywania kolizji oraz kamery lubiącej uciec sobie nagle nie wiadomo, gdzie. Na klawiaturze sterowanie to dramat, ale w tego typu gry i tak lepiej grać padem. Co poprawia nieco doświadczenie, choć i tak wszystkie zadania na czas frustrują z powodu nakładania się wspomnianych przed chwilą błędów oraz dodatkowo blokowania się Sméagola na różnych obiektach. Pokonywanie przeszkód w grze powinno być płynne i przyjemne dla gracza, a tu jest drogą przez mękę i rozpaczliwe krzyki Golluma spadającego w przepaść.
Dzień z życia Smeagola
Od uwięzienia w Mordorze i tortur, na których wyjawia „Baggins!” i „Shire!”, Gollum zostaje niewolnikiem od brudnej roboty. Musi wstać, udać się na miejsce zbiórki, pójść gdzieś za kimś, wykonać misję i wrócić zameldować wykonanie zadania, jak dobry Sméagol. Czynność powtarzać do znudzenia. A już zupełnie najgorsze jest to ciągle łażenie za kimś, bo poza Gollumem wszyscy mają po kilka zapętlonych animacji ruchu, są sztywni, paskudni i dziwacznie przekrzywiają głowy. Gra jest ciemna i zaludniona brzydkimi modelami postaci pobocznych oraz kilkoma nienajgoszymi modelami istot ważniejszych dla fabuły, ale i tak patrzenie, jak ruszają wargami, a w ustach dzieją się im okropne rzeczy, jest wyprawą wprost do Uncanny Valley.
Jest w grze trochę skradania, masa skakania i wspinania, trochę wyborów pomiędzy przymilnym Smeagolem a okrutnym Gollumem oraz szczypta nawiązywania znajomości i szukania sposobu ucieczki. Z odrobiną przemocy, bo tymi długimi, chudymi łapami można zadusić nawet orka (ale nie elfa, elfa to nie), ale uwaga – wyłącznie takiego z gołą głową. Więc gdy mamy się skradać, to noszą hełmy, a wokół pojawią się głębsze cienie i reflektory, które trzeba zgasić, żeby gracz przypadkiem nie próbował samemu wymyślić sposobu przejścia dalej. Podsumowując – jest to po prostu pobyt w więzieniu, ogólnie niezbyt przyjemny, powtarzalny i będący karą. Nie tylko dla Sméagola, ale też dla gracza.
Zbyt wysokie progi
Grałem na laptopie w 1440p na ustawieniach Epic z ray tracingiem oraz DLSS dzięki karcie Nvidia GeForce RTX 4080 na pokładzie i w większości przypadków gra chodziła płynnie. Przed instalacją nowego sterownika Game Ready zoptymalizowanego pod kątem tej gry zdarzały się bugi graficzne na niezbyt bujnej grzywce Golluma i dziwne problemy z oświetleniem. Jak się okazało, po również. Niech żyje optymalizacja! Tak czy inaczej nie każdy ma najnowszą kartę graficzną, a gra ma absurdalnie wysokie wymagania nie oferując w zamian zbyt wiele jakości. Oczywiście obiekty bezwstydnie przenikają przez siebie, a Smeagol często zapada się w podłoże, ale nie jest to jakiś wielki problem w perspektywie tego wszystkiego, co się w tej grze złego zadziało. Nie wiem też skąd tak wysokie wymagania, bo gra po prostu rzadko zachwyca.
Jedyną rzeczą, do której nie można mieć większych zastrzeżeń jest muzyka i dubbing. Zwłaszcza wewnętrzne i zewnętrzne dialogi Golluma ze Sméagolem są naprawdę dobrze napisane i zagrane. Z kolei wszystkie większe orki brzmią, jak trolle z Hobbit: Niezwykła podróż, czyli mówią ciężkim, pospolitym angielskim. Jak macie ochotę, to przełączcie z angielskiego na niemiecki, żeby usłyszeć orki mówiące w tym pięknie brzmiącym języku. Polski jest tylko w napisach i dialogach. A muzykę warto sobie ściągnąć ze Steama. Gorzej jest z efektami dźwiękowymi. Rozumiem, że w grze każdemu ruchowi musi towarzyszyć dźwięk, ale Gollum głośno klapie swoimi wielkimi stopami, a Sméagol wydaje głośne jęki przy skokach i lądowaniach. Orki na szczęście słyszą raczej kiepsko, pewnie przez te hełmy.
Rozdwojenie jaźni
Z czasem pojawiają się nowe mechaniki czy zagadki logiczne, ale nie ratuje to fatalnego początku gry i nie zmienia negatywnego odbioru wykonania całej gry. Jest tu trochę smaczków dla fanów, jak taran Grond czy zupełnie odmienny od Jacksonowego, bardziej „celtycki” wygląd elfów, ale nie mogę powiedzieć, że postać Golluma została jakoś pogłębiona w stosunku do tego, co zagrał nam genialny Andy Serkis w słynnym dialogu w Dwóch Wieżach.
Mimo wszystko nawet polubiłem tę grę, choć bugów jest w niej więcej niż w diecie Sméagola. Bugów i niezrozumiałych decyzji na poziomie od pomysłu do wykonania. Jak brak ręcznego zapisu stanu gry czy choćby autosave ustawiony w takim momencie, że za kilka sekund albo złapie nas ork, albo misja skrytego podążania za postacią skończy się niepowodzeniem, więc w efekcie trzeba zrestartować cały długi poziom albo odłożyć pada. Wielu zrobi to drugie.
+ Gollum w duecie ze Sméagolem
+ dubbing i muzyka
+ angażujące zagadki
- brak ręcznego zapisu gry
- nieuzasadnione wysokie wymagania sprzętowe
- błędy uniemożliwiające skończenie gry
Poznaj recenzenta
Marcin SikoraDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat