The Shannara Chronicles: sezon 1, odcinek 3 i 4 – recenzja
The Shannara Chronicles nie zwalnia tempa w kolejnych odcinkach, nadal oferując rozrywkę na zaskakująco dobrym poziomie. Wady serialu są dostrzegalne, ale nie przeszkadza to w czerpaniu frajdy.
The Shannara Chronicles nie zwalnia tempa w kolejnych odcinkach, nadal oferując rozrywkę na zaskakująco dobrym poziomie. Wady serialu są dostrzegalne, ale nie przeszkadza to w czerpaniu frajdy.
Dwa najnowsze odcinki The Shannara Chronicles sprawiają wrażenie kontynuacji wstępu do prawdziwej przygody, która dopiero nas czeka w przyszłości. Wciąż dużo niepewności w bohaterach oraz nieporozumień, które muszą zostać rozwiązane, by w końcu można było wyruszyć w podróż. Cztery odcinki wstępu to coś, co idealnie tutaj się sprawdza, bo wydaje się, że dostatecznie poznajemy postacie, by wyrobić sobie o nich zdanie, oraz wiemy już kto i jaki ma potencjał na rozwój w przyszłości. Fabuła nadal jest prosta, oparta na schematach i nie jest w stanie za bardzo zaskoczyć, ale to nieistotne, bo historia opowiadana jest w sposób wywołujący emocje i sprawiający, że bez problemu możemy przenieść się w ten świat fantasy i wyruszyć na przygodę z bohaterami. Oderwanie od rzeczywistości i budowanie emocji jest czymś ważnym, co bez problemu nadrobi wszelkie niedociągnięcia.
Po czterech odcinkach zdecydowanie bardziej obyłem się z postacią Wila, do którego miałem zastrzeżenia w pierwszych dwóch. Zdecydowanie wzbudza sympatię i w wielu momentach staje się bardziej przekonujący. Szczególnie dobrze to wygląda w klimatycznej scenie użycia kamieni elfów, która - mówiąc wprost - wywołuje ciarki na plecach. W takim chwilach The Shannara Chronicles pokazuje swoje mocne oblicze - zresztą tak samo jest, gdy Allanon atakuje Furię. Problem wciąż mam z Amberle, która jest na razie zbyt wyniosła, a jej bycie księżniczką przyćmiewa wszystkie inne cechy jej charakteru, przez co jeszcze nie jesteśmy w stanie za dobrze ją poznać. Czasem jej uparte zachowanie irytuje, szczególnie to względem Eretrii, która po czterech odcinkach wydaje się najciekawszą młodą bohaterką - ma dobrze nakreśloną historię, cechy, jest twarda i ma dużo dobrych momentów, w których jej osobowość jest odpowiednio wykorzystana. Wiem, że Amberle w trakcie tej przygody będzie zmieniać się i dojrzewać, ale liczę, że nastąpi to szybko, bo na razie jest jedyną postacią, którą trudno mi zaakceptować. Ze starszych postaci porządnie w obu odcinkach drażni syn króla, Arion, którego zachowanie poszło za bardzo w skrajność. Pomimo licznych dowodów na to, że druid mówi prawdę, a wyprawa jest ich ostatnią nadzieją, ten z uporem ciągle mówi to samo. O te kilka razy za dużo. Interesującym dodatkiem może okazać się Bandon, który przewiduje przyszłość. Postać ma już solidnie ukształtowany charakter dzięki traumatycznym wydarzeniom, a to może zaprocentować.
Nieźle prezentuje się wątek ze zmiennokształtnym, który siał zamęt w pałacu elfów na życzenie Dagda Mora. Udaje się tym napędzić akcję obu odcinków w sposób interesujący, ale z trochę dziwnym finałem. Skoro druid niby zabił tego stwora i kazał go spalić, to dlaczego ten jednak przeżył i uciekł? Jeśli z pozbyciem się ciała trzeba zdążyć w określonym czasie, to Allanon chyba powinien o tym wiedzieć. Wydaje się to trochę dziwne, tak jakby na siłę przedłużono to zagrożenie. Poza tym nadal nie działa wątek Roverów, który po prostu nie jest ciekawy; ich obecność przypomina mi te wszystkie seriale postapokaliptyczne, w których zawsze znajdowała się grupka psychopatów działających na niekorzyść protagonistów. Mam nadzieję, że scenarzyści szybko to zakończą i ostatecznie ukształtują drogę Eretrii do bycia jedną z pełnoprawnych bohaterek wyprawy.
Serial wciąż zachwyca warstwą wizualną. Piękne krajobrazy zapierają dech w piersi, scenografie nadal zachwycają, a efekty specjalne stoją na zaskakująco dobrym poziomie. Jedna ze scen też jednoznacznie udowodniła, że mimo wszystko nie jest to bajka dla dzieci - moment, gdy zmiennokształtny w brutalny sposób przebija głowę przeciwnika, jest ukazany dość obrazowo i raczej nie dla oczu młodego odbiorcy.
Na razie twórcy nieźle korzystają z elementów czysto młodzieżowych, takich jak schadzka Wila z Eretrią, ewentualna zazdrość Amberle czy piosenki w tle. Nie jest to zbytnio nachalne, nie wybija z rytmu i nie psuje klimatu. Rzekłbym nawet, że buduje pewną unikalną atmosferę, która odróżnia ten serial od innych. The Shannara Chronicles to jednak przede wszystkim emocje i frajda z oglądania fantasy opartego na magii i potworach. Naprawdę jest dobrze.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat