Timeless: sezon 1, odcinek 12 – recenzja
Timeless to naprawdę przyjemny, rozrywkowy serial, w którym jest wiele dobrych pomysłów. Twórcy wiedzą, jak się bawić konceptem, i dają sporo frajdy.
Timeless to naprawdę przyjemny, rozrywkowy serial, w którym jest wiele dobrych pomysłów. Twórcy wiedzą, jak się bawić konceptem, i dają sporo frajdy.
Cenię twórców Timeless za ciekawą zabawę konceptem podróży w czasie. Pomijam wszelkie dyskusje na temat skutków tego, co robią w przeszłości, i czy to możliwe, bo takie analizy w tego typu produkcjach łatwo mogą popsuć frajdę czerpaną z opowiadanej historii. Chodzi mi bardziej o pomysłowość twórców, którzy potrafią czerpać z popkultury oraz historii, by pokazać coś w atrakcyjnej formie. Postać Bassa Reevesa istniała naprawdę i twórcy sobie go nie zmyślili. Naprawdę ten stróż prawa był jedną z możliwych inspiracji dla popkulturowego Jeźdźca znikąd. Zabawa tym motywem dodaje temu odcinkowi trochę humoru (kwestia sceny z Tonto), ale także ma wpływ na rozwój bohaterów. Dzięki temu znaczenie wątku 12. odcinka staje się większe.
Atutem jest sprawne wykorzystywanie znanych historycznych postaci, które mogą mieć wpływ na bohaterów serialu oraz fabułę. Postać Jesse'ego Jamesa wypada poprawnie, ale nie da się ukryć, że brakuje charyzmy pasującej do legendarnego rewolwerowca. Fakt, że to Lucy ostatecznie go zabija jest niespodzianką o bardzo kluczowym znaczeniu dla Timeless. Wpływ pozbawienia życia powinien być odczuwalny w przyszłości, bo to bezapelacyjnie zmieni Lucy w jakiś sposób, tak jak miało to wpływ na Rufusa, który odczuwa pewne skutki dawnych wydarzeń. Oby był tu pomysł na wykorzystanie tego motywu do ciągłego rozbudowywania tych bohaterów, bo dzięki temu nie będzie mowy o monotonii w serialu.
Ciekawym zabiegiem okazuje się postać Emmy, zaginionej pilotki pracującej dla Ritthenhouse. Przede wszystkim intrygują jej słowa o tym, że Flynn naprawdę nie wie, z czym ma do czynienia. Dobrze rokuje na przyszłość fakt, że tajna organizacja jest czymś większym i ciekawszym, niż na razie myślimy. Mam nadzieję, że szybko poznamy nowe, emocjonujące informacje, bo samo to, że mają plan wobec machiny czasu, jest niewystarczające.
Cliffhanger z rozmową Wyatta i Rufusa jest naprawdę obiecujący, bo pozwolił zerwać ze schematem: jeden odcinek = jedna pogoń za Flynnem. Jako że Rufus potrzebuje planu awaryjnego w związku z działaniem Rittenhouse'a wobec Jiyi, można uznać za formalność jego aprobatę dla planu Logana. Ciekaw jestem, jak to zostanie poprowadzone, bo cały wątek ma wielki potencjał, który może wiele namieszać w serialu.
Timeless to naprawdę przyjemny, wesoły i ciekawy serial. Twórcy wiedzą, jak czerpać z historii oraz popkultury, by sprzedawać kolejne misje w czasie w sposób atrakcyjny i dający frajdę. I nigdy nie czuć, by wątki były zapychaczami. Zawsze wydarza się coś, co ma znaczenie dla rozwoju fabuły i może zaprocentować. Szkoda tylko, że wszystko dotyczy historii Stanów Zjednoczonych, bo podróże w czasie na całym globie mogłyby wyglądać interesująco. Może w kolejnym sezonie?
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat