Timeless: sezon 1, odcinek 16 (finał sezonu) – recenzja
Timeless to naprawdę niezły, przyjemny serial, a finał sezonu to potwierdził. Obiecał także ciekawy rozwój historii w prawdopodobnym 2. sezonie.
Timeless to naprawdę niezły, przyjemny serial, a finał sezonu to potwierdził. Obiecał także ciekawy rozwój historii w prawdopodobnym 2. sezonie.
Nie jest to doskonały odcinek, bo często wymaga od widza zawieszenia niewiary i przymykania oka na pewnie niedociągnięcia. Weźmy przykład Rufusa, który na początku ledwo żyje, by kilka minut później normalnie chodzić w scenach z Gią. Kwestia też całego zamachu na Rittenhouse ze strony Flynna pozostawia wiele do życzenia. Lucy zbyt łatwo go przekonuje do zaniechania tej czynności, co wydaje się trochę sprzeczne z jego charakterem. Niby jest nam zasugerowane, że on tak naprawdę jest dobry chłop i nie chce nikogo skrzywdzić. Gdyby jego zmęczenie tą krucjatą było lepiej zaakcentowane w kilku poprzednich odcinkach, być może nie miałbym problemu z łatwością, z jaką Lucy przekonuje Flynna do swojego pomysłu bez zdradzenia choćby jednego szczegółu. Zwłaszcza, że jej plan początkowo nie miał nic wspólnego z realizacją celu Flynna, więc widzę tutaj pewną sprzeczność.
Przyznaję, że pomysł Lucy na rozwiązanie sprawy jest sprawnie przemyślany i nieźle zrealizowany. Nadal jednak wzbudza moje zastanowienie, że przez cały sezon sugerowano nam, jak to tajna organizacja rządzi światem, a tu się okazuje, że rządy nadal mają władzę i nie ma tam ich ludzi. Nie wiem, czy w tym nie drzemie jednak pewna sprzeczność, bo finał pokazuje, że Rittenhouse obecnie nie jest taki straszny, jak go malowano. Dowody zbierane dekadami są jak najbardziej dobrym rozwiązaniem, ale w jednym odcinku obdarto Rittenhouse z całego jego majestatu. Wszystko odbywa się zbyt łatwo.
Relacja Lucy i Wyatta idzie w określonym, niebezpiecznym kierunku. Zawsze budowanie romansu pomiędzy bohaterami jest największym ryzykiem, bo relacja, która może się podobać, szybko może się popsuć i stać się sztampą. Na razie to tylko sugestia, ale nie do końca może się ona podobać. Romantyczny związek byłby wprowadzony na siłę, niepotrzebny i przede wszystkim za szybko pokazany. Wyatt jeszcze musi dojść do siebie i pogodzić się ze stratą żony, a jeśli będzie to robione z minuty na minutę, wrażenie będzie najlepsze.
Najciekawiej zapowiada się wątek dziewczyny Rufusa. Wyraźnie jest to coś budowanego pod 2. sezon Timeless. Tak naprawdę to jest pierwsza sugestia przeskoków w przyszłość. Całą koncepcję fabularną serialu ze zmianą teraźniejszości i ewentualne zwiedzanie przyszłości (choć wydaje się to naturalne) trudno będzie wytłumaczyć. Oby był tutaj jakiś pomysł, bo jednak jest jeszcze dużo potencjału w przeszłości, bez konieczności bawienia się z tym, co może być.
To jest naprawdę niezły finał sezonu, który oferuje typową dla Timeless rozrywkę. Przyjemnie, ciekawe i czasem zabawnie. To był naprawdę równy, solidny sezon, który dawał sporo frajdy. Jest wiele do poprawy i rozwoju, więc dobrze byłoby, gdyby 2. sezon powstał.
Źródło: zdjęcie główne: NBC
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat