Wielka, odważna, piękna podróż - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 19 września 2025Wielka, odważna, piękna podróż to film, który łączy w sobie sztukę surrealizmu i teatr. To intymna opowieść o wychodzeniu ze strefy pozornego komfortu, o odnajdywaniu siebie. Nie każdemu przypadnie do gustu. Raczej jest to historia skierowana do ludzi poturbowanych przez los.

Wielka, odważna, piękna podróż – tytuł mówiący jednocześnie tak wiele i tak niewiele. Film koreańskiego twórcy Kogonady ani przez chwilę nie daje widzowi prostych rozwiązań. Ani przez moment nie można spodziewać się niczego „normalnego”. W głównych rolach możemy podziwiać Colina Farrella i Margot Robbie. Napiszę na wstępie tak – Irlandczyk jest stworzony do tego typu produkcji. To naturalny melancholik z krwi i kości, który został wreszcie odkryty. Najpierw dał nieprawdopodobny występ w Duchach Inisherin, potem czarował w serialu Sugar, a teraz znów w Wielkiej, odważnej, pięknej podróży urzeka swoją nieprawdopodobną wrażliwością. Kogonada wyciąga z niego maksa, chce go mieć na ekranie przez niemal cały czas, chce go pokazywać, żeby robić przybliżenia jego melancholijnej twarzy.
Nie tak dawno inna Koreanka zachwyciła świat swoim Poprzednim życiem. Celine Song z marszu weszła na salony Hollywood. Kogonada jest w tej branży trochę dłużej. Dał się odrobinę poznać, nie zrobił takiego wrażenia jak jego młodsza koleżanka po fachu, ale nie można mówić, że jest całkiem anonimowy. Współpracował już z Farrellem przy okazji filmu Yang. Wielka, odważna, piękna podróż ma kilka punktów stycznych z Poprzednim życiem. Przede wszystkim jest to swego rodzaju teatralność, jakby scenarzysta był też doświadczonym dramatopisarzem. Rozmowy między bohaterami mogą co niektórych znudzić, ale może znajdą się także amatorzy takiego kina. Jeśli podobał Wam się film Song nominowany do Oscara w 2024 roku, to tutaj także poczujecie satysfakcję z seansu. Na sali kinowej po pojawieniu się napisów końcowych usłyszałem pierwszą recenzję na żywo, kobieta powiedziała do swojego męża, że to były „flaki z olejem”. I tu dochodzimy chyba do sedna sprawy. Ludziom z poukładanym, prostym, dobrym życiem ten film nie ma prawa się spodobać. To produkcja dla ludzi lubiących sobie w kinie popłakać, wzruszyć się takim banałem jak ojciec mówiący synowi, że go kocha, że jest cudem, największym szczęściem jego życia. To produkcja dla ludzi wiedzących, co to ból, co to strata, którzy żałują wielu swoich życiowych decyzji. To film głęboki, tak jak wspomniałem, niezwykle surrealistyczny. Stosujący różne sztuczki, żeby zakamuflować głębię przekazu.
Jednak Wielka, odważna piękna podróż to także w wielu miejscach bardzo zabawna komedia. I to taka, w której żarty przychodzą przeważnie w najmniej spodziewanym momencie. Jestem fanem talentu komediowego Kevina Kline'a. Tutaj pojawia się on tylko na kilka chwil, ale daje popis wyrafinowanego humoru. Jest klasą samą w sobie. To jest prawdziwie wielkie aktorstwo, które nie potrzebuje dużej przestrzeni do ekspozycji, a i tak zapada w pamięć. Czas na pokazanie swojego talentu ma za to Margot Robbie i niemal jak zwykle jest genialna. Choć z początku niewiele na to wskazuje. Najdelikatniej rzecz ujmując, zarówno aktorka, jak i jej postać nie robią w tym filmie dobrego pierwszego wrażenia. Nie wiem, z czego to wynika, ale premierowy dialog w jej wykonaniu jest bardzo, bardzo sztuczny, rwany, niekompletny. Przez chwilę myślałem, że to się nie uda, że tym razem Robbie zwyczajnie nie da rady, że przytrafił jej się słabszy okres. Nic z tych rzeczy. Z biegiem czasu doskakuje do poziomu prezentowanego przez Colina Farrella. Nie wybija się ponad niego, to było zwyczajnie niemożliwe, ale Margot ma swoje wielkie momenty.
Nie spodziewajcie się po tym filmie fajerwerków, ani zawrotnego tempa. Wielka, odważna, piękna podróż to kino powolnej zadumy. To kino problemu. Kino dialogu i to zarówno tego wewnętrznego, jak i tego z otaczającym nas światem. Film zapewniający wzruszenia, uśmiech, pole do refleksji. Tylko trzeba tego wszystkiego chcieć, trzeba oddać się seansowi w pełni, trzeba smakować niuanse poszczególnych relacji. W tym wszystkim pomaga jeszcze bardzo dobrze dobrana muzyka, która praktycznie nie przestaje przygrywać w tle. Wszystkie piosenki są adekwatne, trafiające w punkt, wszystkie są ogromną wartością dodaną. Bez nich ta produkcja sporo by straciła. A skoro jesteśmy przy muzyce, to przygotujcie się na odrobinę musicalu. Aktorzy zaprezentują swoje niemałe zdolności. Jedno z nich pośpiewa sobie minimalnie więcej, drugie mniej, ale to coś, czego naprawdę warto wysłuchać.

Nie sugerujcie się aż tak bardzo oceną, bardziej treścią recenzji i zdecydujcie, czy jesteście w stanie uronić łzę na wzruszającym filmie, czy lubicie produkcje oparte głównie na przedłużonych dialogach skupionych wokół miłości. Bo Wielka, odważna, piękna podróż to właśnie głównie dialogi, prowadzone w wolnym tempie. I to ich treść czyni film wielkim. To oraz surrealistyczne tło, zmieniające się co jakiś czas. To jak chodzenie po galerii pełnej wielkich, wspaniałych, przemyślanych abstrakcji i zastanawianie się, co też autor mógł mieć w głowie, malując to niewątpliwe dzieło sztuki.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński



naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 2002, kończy 23 lat
ur. 1952, kończy 73 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1943, kończy 82 lat
ur. 1955, kończy 70 lat

Lekkie TOP 10
