Ucieczka z Dannemory – recenzja serialu
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2024Długo musieliście czekać na recenzję serialu Ucieczka z Dannemory, ale wreszcie jest. Zapraszam do lektury tekstu o jednym z najlepszych seriali ostatnich lat.
Długo musieliście czekać na recenzję serialu Ucieczka z Dannemory, ale wreszcie jest. Zapraszam do lektury tekstu o jednym z najlepszych seriali ostatnich lat.
Escape at Dannemora działa należycie pod wieloma względami, ale to jeden aspekt przesądza o ich wielkości. Serial Ben Stiller aktorstwem stoi. Gdyby nie doskonały casting i późniejsze popisy artystów wcielających się w główne role, produkcja ta być może nie byłaby tak dobrze oceniana. Zacznijmy jednak od początku.
Ucieczka z Dannemory to ośmioodcinkowy serial stacji Showtime, opowiadający prawdziwą historię, która wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych w 2015 roku. Dwóch morderców, Richard Matt i David Sweat, zbiegło wtedy w brawurowy sposób ze strzeżonego więzienia. Pomogła im w tym przedsięwzięciu Joyce Mitchell – pracownica więziennej szwalni. Serial w reżyserii Bena Stillera skrupulatnie przedstawia tę historię, analizując wiele aspektów związanych z ucieczką, takich jak wzajemne relacje przestępców, sprawy osobiste Mitchell czy warunki panujące w zakładzie zamkniętym. Wydarzenie to na zawsze zapisało się w świadomości Amerykanów, a serial rzuca światło na liczne patologie, przyczyniające się do tego szeroko komentowanego wydarzenia.
W role Richarda Matta i Davida Sweata wcielają się Benicio Del Toro i Paul Dano. Tilly Mitchell portretuje Patricia Arquette. Najistotniejsza w tym gronie wydaje się kobieta, choć to przecież wydarzenia związane z mężczyznami stanowią główną oś fabularną. W tym miejscu trzeba zaznaczyć jednak, że Ucieczka z Dannemory to nie tylko opowieść o wydostaniu się z więzienia. To również historia zdrady małżeńskiej, namiętności i pasji. Serial przedstawia bowiem Joyce Mitchell jako postać zepsutą, która wdaje się w romans z obydwoma przestępcami, a następnie pomaga im zbiec z placówki zamkniętej. Tilly bezpardonowo zdradza swojego kochającego, lecz niezbyt rozgarniętego męża, pogardzając przy okazji życiem, które razem prowadzą. Wątek więzienny jest ściśle powiązany z wątkiem obyczajowym. Gdyby elementy dramatyczne nie zostały odpowiednio zaakcentowane, opowieść nie byłaby tak sugestywna.
Twórcy z olbrzymią pieczołowitością podchodzą do wszystkich szczegółów związanych z tytułową ucieczką. W przeciągu ośmiu odcinków bardzo dobrze poznajemy najważniejszych bohaterów. Są to postacie niedoskonałe, słabe i zagubione. Ben Stiller dokładnie nakreśla podłoże społeczne wydarzeń. Joyce Mitchell z mężem żyje w nędzy. Ich egzystencja to prawdziwy koszmar. Czy to jednak usprawiedliwia poczynania Tilly? Serial nie odpowiada na pytania, ale przedstawia z dokumentalistyczną manierą całą historię, tak aby widz sam mógł wyciągnąć wnioski co do motywów i intencji poszczególnych postaci. Co ciekawe, jeden z odcinków jest całkowicie retrospektywny. Pokazuje nam morderstwa, za które przestępcy trafili do więzienia oraz wyjaśnia wszystkie niewiadome związane z przeszłością Mitchell. Dzięki takim motywom narracja jest bezbłędna. Wszystkie kluczowe informacje zostają nam przedstawione w sposób czytelny. Przede wszystkim jednak opowieść wciąga bez reszty – twórcy unikają pułapek, które niosą formy serialowe. Trudno tu znaleźć nudne czy żmudne momenty, co samo w sobie jest nie lada osiągnięciem. Z tego względu całość idealnie nadaje się do binge watchingu. Po zakończeniu jednego epizodu, nie możemy się doczekać kolejnego, mimo że o żadnych cliffhangerach nie ma tu mowy. Inni twórcy powinni na podstawie Ucieczki z Dannemory uczyć się opowiadania fabularnych historii. Kto by pomyślał, że Ben Stiller okaże się tak sprawnym reżyserem.
Wątki dramatyczne skutecznie angażują emocjonalnie widza. W momencie, gdy dochodzi do tytułowego wydarzenia, mamy bardzo ambiwalentne uczucia. Abstrahując już od tego, że wiemy, jak eskapada więźniów się zakończy, zastanawiamy się, czy kibicować ich wyprawie czy wręcz przeciwnie – liczyć na porażkę. Podobnie jest z postacią Mitchell – przez większą część serialu twórcy pokazują ją bardzo bezkompromisowo. Nie mają dla niej litości zarówno podczas retrospekcji, gdzie w brutalny sposób obchodzi się z małym synkiem, czy wtedy, gdy ruszają ją wyrzuty sumienia. Z drugiej jednak strony, serial zmusza nas do tego, abyśmy spojrzeli na sprawę szerzej. Warstwa społeczna jest kluczowa do odpowiedniego odbioru całości. Bohaterowie nie są ani źli, ani dobrzy – charakteryzuje ich człowieczeństwo, które można utożsamiać z niedoskonałością. Patologie istniejące w państwie nasilają niesprawiedliwości, sprawiając, że słabi stają się pogubieni, a nieszczęśliwi dopuszczają się niegodziwości. Zaznaczyć jednak trzeba, że Ben Stiller nie rzuca oskarżeń, nie stawia tez, nie ideologizuje. Z manierą charakterystyczną dla David Simon i George Pelecanos (The Deuce, The Wire) skupia się na faktach, zamiast moralizować.
Na koniec wróćmy do najważniejszego aspektu serialu, czyli wcześniej wspomnianego aktorstwa. Największą gwiazdą Ucieczki z Dannemory jest z pewnością Patricia Arquette, tworząca kreację życia. Kto by się spodziewał, że ta aktorka zagra jedną z najlepszych kobiecych ról we współczesnej telewizji. Mając w pamięci jej występy z lat dziewięćdziesiątych, trudno było prognozować tak wielki progres artystyczny. To jeden z tych momentów, kiedy wykonawczyni nie tyle gra postać, a nią się staje. Podobnie trzeba ocenić występ Benicia del Toro, który przypomniał o tym, jak wielkim aktorem jest. Ostatnimi czasy odgrywa on drugo- czy trzecioplanowe role w wielkich blockubusterach, które nie wymagają zaawansowanego warsztatu. Teraz zdobywca Oscara powraca w chwale, nawiązując do swoich wybitnych kreacji z takich filmów jak Traffic czy 21 Grams. Paul Dano pozostaje nieco w cieniu swoich kolegów, ale tak została napisana jego rola. David Sweat daje się zdominować silnym osobowościom Matta i Mitchell, co Dano doskonale obrazuje.
Bez tak świetnie dobranej obsady Ucieczka z Dannemory wciąż byłaby bardzo dobrym serialem. Arquette, Del Toro i Dano nadają serialowy Stillera pierwiastek doskonałości, dzięki któremu produkcja nie jest jedną z wielu, a absolutnym wyjątkiem we współczesnej telewizji. To zdecydowanie must see dla każdego fana rozrywki z małego ekranu i i jeden z najlepszych seriali ostatnich lat.
Źródło: zdjęcie główne: Showtime
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat