Uległość - recenzja filmu
Uległość z udziałem Megan Fox jest jak nie do końca udane połączenie M3GAN, Terminatora i 365 dni. Nie wygląda jak parodia, nie wygląda też jak okrutnie zła filmowa robota, ale jednak frajda jest również towarem deficytowym.
Uległość z udziałem Megan Fox jest jak nie do końca udane połączenie M3GAN, Terminatora i 365 dni. Nie wygląda jak parodia, nie wygląda też jak okrutnie zła filmowa robota, ale jednak frajda jest również towarem deficytowym.
Po sukcesie serialu Czarne lustro nie brakowało przez długi czas filmów chętnie biorących się za historie zrealizowane w podobnym kluczu, czyli wizja niedalekiej przyszłości, w której to człowiek ulega dobrodziejstwom technologicznym. W tak utkanych fabułach zanika obowiązkowo samodzielność ludzka i wykrzywia się kompas moralny, a dotychczasowe kody kulturowe i społeczne wymagają przedefiniowania, z czym niekoniecznie radzi sobie nasz gatunek. I mimo tego, że wiele z takich historii wypadało blado, to ten trend nie wyhamował, bo w obliczu wszechogarniającej nas sztucznej inteligencji, pojawia się dodatkowe paliwo napędzające kolejne fabuły. Skorzystał z tego S.K. Dale, który wyreżyserował film Uległość. W budowie świata prezentuje najniższy poziom odcinków ze wspomnianego wyżej serialu, ale zostawia nas z poczuciem, że niezależnie od jakości i formy poruszana problematyka skłania do zastanowienia się nad naturą i kruchością człowieka.
W Uległości nie brakuje kilku interesujących wątków, jak choćby trudy radzenia sobie z chorobą nie tylko osoby zmagającej się z tą trudną sytuacją fizycznie, ale też bliskich jej osób, starających się zaakceptować, że mamy lub żony nie ma w domu. Mamy odwołania do samodzielnego zajmowania się dziećmi i łączenia tego z pracą, nie brakuje hedonizmu i niskich ludzkich odruchów, a także mamy motyw wypierania ludzi przez androidy nazywane tutaj SIM-ami. Jest tego sporo i chociaż większość z tych wątków jest wyłożona w sposób prosty i często pozbawiony większej oryginalności, to jednak potrafią zaintrygować, nawet jeśli finalnie większość z nich jest przewidywalna.
Jedną z głównych postaci jest Nick (Michele Morrone znany z serii 365 dni), który w związku z chorobą żony ulega pokusie zakupu androida domowego. Córka Nicka nadaje nowej pomocy domowej imię Alice (Megan Fox), co zainspirowane zostało oczywiście twórczością Lewisa Carrolla i jego Krainą Czarów. Banalne odwołanie? Jest tego w filmie więcej, a wręcz komiczna wydaje się scena, w której Nick ogląda Casablancę i dyskutuje o niej z Alice. Panie Dale, widzimy od pierwszych scen, że Pan dużo czytał i oglądał, ale niekoniecznie musimy się o tym dowiadywać w taki sposób. Jest to jednak ostatecznie do zaakceptowania, bo mimo jasnych odwołań i skojarzeń z takimi tytułami jak M3GAN lub Terminator Jamesa Camerona, to Dale szuka własnego stylu i tożsamości. Często nieskutecznie, ale jednak.
Uległość promowano przede wszystkim występem Megan Fox, która wciela się w androida, co jak zauważyło wielu złośliwych komentujących – pasuje do niej idealnie. I nie będę silił się na kontrowersje lub oryginalność, bo ograniczona mimika, ruchy i ciągle ten sam wyraz twarzy aktorki idealnie pasuje do roli Alice. Ba, postać ta miała spory potencjał na zapisanie się szerzej w świadomości widzów, podobnie jak wspominana już M3GAN, bo dużo dzieje się z nią na ekranie i początkowo kusi, a potem przez błąd jej użytkownika zaczyna szaleć niczym zbuntowana maszyna. Było blisko na większy status tej postaci, ale jednak całość nie pozwoli raczej na takie osiągnięcie.
W obszernym spektrum tematycznym wyróżniłbym jeszcze jasne antydeklaracje w stosunku do sztucznej inteligencji, gdzie jednak scenarzyści Will Honley i April Maguire odsłonili swoje obawy względem zastępowania ludzi w wielu zawodach przez właśnie AI. Już nawet barman zostaje tutaj zastąpiony przez SIM-a do podawania drinków, podobnie jak nianie opiekujące się dziećmi, czy – a może przede wszystkim – pracownicy fizyczni. Wielokrotnie i często łopatologicznie mamy podkreślaną przewagę maszyn nad człowiekiem, co ma też wzmacniać stawkę w finale. Tej nie czuć za bardzo, ale jak już wspominałem – przeciętność nie pozwala temu filmowi na zrobienie kroku dalej i wyjście poza jeden z tych wielu filmów dostępnych na VOD.
Sprawia to jednak, że nie powinniśmy oczekiwać niczego więcej, niż od początku nam zapowiadano. Są momenty, kiedy widoczny jest brak zdecydowania ze strony twórców i można się zastanawiać w trakcie seansu, dlaczego to nie idzie np. w pulpową i krwawą historię podobną do Terminatora, gdzie moglibyśmy zobaczyć bunt maszyn na całego, a zamiast tego mamy ograniczenie się do kameralnej historii z rodzinnym dramatem w tle, który w tej małej skali pokazuje realne zagrożenia, przed którymi może stanąć ludzkość. Co jednak warte odnotowania, film nie ugina się pod ciężarem wielu zagadnień i mimo swojej przewidywalności, jest w tym wszystkim wiarygodny i nieźle zrealizowany. Jeśli zatem porzucimy oczekiwania o dobrej rozrywce lub mocnym, inteligentnym dramacie, to może ostatecznie seans nie będzie zmarnowanym czasem.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat