Who is America?: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
Musieliśmy na to czekać 6 odcinków i wreszcie jest – Sacha Baron Cohen definitywnie przekroczył granice dobrego smaku. Szkoda tylko, że najnowszy epizod nie należy do najlepszych.
Musieliśmy na to czekać 6 odcinków i wreszcie jest – Sacha Baron Cohen definitywnie przekroczył granice dobrego smaku. Szkoda tylko, że najnowszy epizod nie należy do najlepszych.
Znamy to z poprzednich dzieł brytyjskiego komika. Podobne motywy pojawiały się Borat: Cultural Learnings of America for Make Benefit Glorious Nation of Kazakhstan, Brüno czy ostatnio w The Brothers Grimsby, gdzie główny bohater, siedząc wewnątrz słonia, musiał doprowadzić do wytrysku kolejkę napalonych samców z wielką trąbą. Mocne? Dla niezaznajomionych ze stylem artysty być może, ale dla miłośników dowcipu Cohena to dzień jak co dzień. Teraz ta grupa może poczuć się dopieszczona do granic możliwości, bo najnowszy epizod Who Is America? zawiera kilka takich osobliwych motywów.
W szóstym epizodzie najdziwniejszą akcje funduje nam Dr. Nira Cain-N’Degeocello. Ten posthipisowski zwolennik Hilary Clinton postanawia urodzić lalkę odbytem. Jakkolwiek to źle brzmi, uwierzcie, że wygląda jeszcze gorzej, a dane nam jest zobaczyć wiele szczegółów tego procesu. Być może za wiele, zwłaszcza że w trakcie porodu lalka traci główkę w miejscu, w którym ten przedmiot w żadnym wypadku nie powinien się znajdować. Podczas tego segmentu Sacha porzuca konwencję serialu polegającą na demaskowaniu głupoty swoich rozmówców i pozwala sobie na bardzo kloaczny żart, w którym idiotą jest… no właśnie nie do końca wiadomo kto, ponieważ zachowaniu pana towarzyszącego naszemu bohaterowi w „porodzie” nie można nic zarzuć. Czy wyszło śmiesznie? Nie bardzo. Widz ogląda tę niezwykłą scenę, czekając już na kolejny skecz. W kategorii żartów przekraczających granicę dobrego smaku dużo zabawniej wypadają zapasy golasów w Boracie, seks zabawki w Bruno czy braterski seks oralny z Grimsby’ego.
Kolejny kontrowersyjny segment funduje nam były więzień Ricky Sherman, który tym razem próbuje swoich sił w branży gastronomicznej. Przygotowuje więc specjały swojej kuchni amerykańskiemu odpowiednikowi Magdy Gessler. Na talerzu, w wykwintnej restauracji, pojawia się więc mięso zapakowane w prezerwatywę, przenoszone wewnątrz odbytu, oraz fragment pewnego chińskiego dysydenta. Pan nie ma problemu, aby spożyć takie specjały. Nie dość, że czyści talerze, to jeszcze rozpływa się nad smakiem potraw. Bez zmrużenia oka połyka ludzkie mięso, co wydaje się więcej niż niewiarygodne, szczególnie że określany jest gastronomicznym specjalistą. Zachodzi więc podejrzenie, że delikwent ten orientuje się w całej intrydze i wraz z Sacha Baron Cohen próbuje wprowadzić nas w maliny.
Najwięcej czasu ekranowego dostaje tropiciel spisków Billy Wayne Ruddick. Segmenty z jego udziałem tym razem nie są zbyt śmieszne, choć motyw z AIDS jest całkiem zabawny. Bohater, chcąc udowodnić, że HIV to mit, pobiera tą samą strzykawką krew zarażonego i swoją, a następnie stara się przekonać eksperta, że przecież wizualnie próbówki nie różnią się niczym. Tamten, zszokowany, radzi Billy’emu jak najszybsze badanie na obecność wirusa HIV, bo używanie tej samej strzykawki z zarażonym to wielkie ryzyko. Pozostałe rozmowy Ruddicka nie są już tak zabawne, ponieważ opierają się na tym samym schemacie. Skonfrontujmy eksperta w danej dziedzinie z gigantycznym absurdem, a później próbujmy go przekonać argumentacją na granicy surrealizmu. Większość rozmówców Ruddicka to ludzie inteligentni, niemający problemu z rozszyfrowaniem intrygi Cohena, co da się zauważyć w kilku momentach.
Zawodzi tym razem również Erran Morad, odwiedzający niezbyt rozgarnięte gwiazdki reality show. Próba dyskredytacji pana domu w oczach jego kobiety jest dość zabawna, ale żarty o defekacji to ponownie powrót do nietaktownych i nieśmiesznych dowcipów. Taki jest właśnie cały omawiany odcinek – mało zabawny i niesmaczny. Jeśli ktoś chce rozpocząć swoją przygodę z Who is America? od tego epizodu, zrobi wielki błąd. Pozostali nie wyrządzą sobie krzywdy, pomijając go, ponieważ nie wnosi nic istotnego do twórczości Cohena. Kochający taką estetykę będą zapewne dobrze się bawić, choć w kategorii osobliwego humoru, można było pokusić się o większą kreatywność.
Źródło: zdjęcie główne: Showtime
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1996, kończy 28 lat