X zaczyna się jak wiele klasycznych slasherów. Grupa młodych osób wyrusza do domku na odludziu. Bohaterowie nie będą jednak odpoczywać na łonie natury, a kręcić film pornograficzny. Wszystko idzie jak po maśle, jedynie goszczący ich gospodarze wydają się jacyś dziwni. Szybko okazuje się, że miejsce dla kilku osób stanie się nie drogą do sukcesu, a przepustką na tamten świat. I to w bardzo makabrycznych okolicznościach.
materiały prasowe
Film w reżyserii Ti Westa nie próbuje udawać, że jest horrorem, który zmieni nagle gatunek. I ta samoświadomość jest ogromnym plusem. Nie ma w nim czegoś, czego wcześniej nie widzielibyśmy w innych filmach grozy. Jednak West znakomicie wykorzystuje oklepane elementy i daje nam  coś świeżego. Bardzo dobrze miesza makabrę, gore i sporą dawkę humoru. Sprawnie bawi się kiczem. Opowieść przypomina kino klasy B, a nawet miejscami klasy Z. To wszystko stanowi dziwną, ale niezwykle fascynującą i wciągającą mieszankę. Historia, mimo że sztampowa, jest opowiadana w taki sposób, że chce się więcej. Wszystkiego jest za dużo - jakby wziąć cały gatunek horroru i podnieść go do trzeciej potęgi.  Sama produkcja jest piękną laurką dla kina grozy, zlepioną z wielu nawiązań oraz chwytów fabularnych znanych z wielu klasyków gatunku. O dziwo wszystko do siebie pasuje i znakomicie ze sobą współgra. Na papierze to, co oferuje West, nie powinno się ze sobą kleić, jednak na ekranie to działa. Po prostu widać, że reżyser kocha horror. Tutaj Teksańska masakra piłą mechaniczną łączy się z nawiązaniami do Lśnienia i Psychozy. W trakcie seansu można mieć pewne uczucie deja vu, jednak jest ono bardzo przyjemne i paradoksalnie świeże. Przy tym produkcja jest zbudowana na skrajnościach. W wielu momentach czujemy bowiem dyskomfort, obrzydzenie, ale jednocześnie fascynację. Odwracamy wzrok od makabrycznych obrazów, śmiejąc się z bardzo dobrych, pełnych czarnego humoru zabiegów reżysera. Nie lubimy niektórych postaci, a im kibicujemy. Myślę, że film nie działałby tak dobrze, gdyby nie świetny casting. Członkowie obsady grają charakterystyczne dla horroru figury osobowościowe, na czele z final girl, jednak wyciągają z nich jak najwięcej. Zdecydowany prym w produkcji wiodą bohaterki, które zostały świetnie zagrane przez Mię GothBrittany Snow i Jennę Ortegę. Goth pokazuje pazur. Jej bohaterka jest pełnokrwista i twarda, mimo sztampowości, która ją otacza. Snow wnosi sporo lekkości jako wyluzowana gwiazdka porno. Natomiast Ortega daje nam pewną wariację na temat stereotypowej bohaterki horroru.  X to horror fascynujący i wciągający w każdym calu. Reżyser Ti West nie pozwala nam się nudzić i umiejętnie wykorzystuje klasyczne motywy z tego gatunki. Jak najbardziej polecam. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj