The Walking Dead 4x08

Nie będzie to przesadą kiedy napiszę, że był to najlepszy odcinek serialu! Szczerze mówiąc to nie mam ulubionego odcinak Żywych Trupów, jakoś zawsze odbierałam ten serial jako całość, ale teraz… to numer jeden! YEAH!

Gubernator pojmał Michonne oraz Hershela i płomiennym przemówieniem przekonał swój obóz do ataku na więzienie… nic osobistego panie Gubernatorze? Tak, jasne. Ale żyć pod jednym dachem z Rickiem i Michonne to już by nie mógł. Jak dla mnie bitwę na przemówienia spod znaku "Live together, die alone" wygrał Rick (brawo Andrew Lincoln za kunszt aktorski), ale jego desperacja nie przekonała Gubernatora. Tylko krótkie "liar" i żegnamy święta… Mocna scena. Ale żeby próbować odciąć głowę Hershelowi mieczem?! I jeszcze nieskutecznie… (fechtunku to on się chyba uczył od Theona) I potem te szokujące sceny z Megan… (ale swojej córki to nie mógł zabić?) i jeszcze musiał dołożyć Rickowi (prawie jak Jack kontra Sawyer… co ja z tymi porównaniami do Losta??), ale na szczęście prawie-śmiertelne cięcie mieczem Michonne go ratuje. Ależ to były dobre komiksowe ujęcia! Ale Gubernatora – jednego z największych psychopatów w historii seriali – tak łatwo się nie zabije (drugi Rasputin normalnie) – dopiero kulka od Lily załatwia sprawę…

A bitwa rozgorzała na terenie więzienia – czołg, strzelanina, granaty i zombie jakby tego było mało (czy tylko ja miałam odruch "Daryl, za toooobą!"?). Nawet dzieci, wyszkolone przez Carol, brały w niej udział (Rick będzie musiał posypać głowę popiołem, bo uratowały Ty’a). No i co? Sielankowe więzienie – idealne miejsce do życia w czasach apokalipsy - zostaje zniszczone… no i bardzo dobrze! Nasi bohaterowie się rozproszyli i znowu w każdym odcinku będziemy odczuwać terror, że zza krzaka wyskoczy szwędacz aby kogoś zjeść na kolację!

Teraz musimy czekać "tylko" do lutego na dalszy ciąg… zadając sobie wieeele pytań w tym czasie i snuć miliony teorii. Po pierwsze – czy ranny Rick i Carl odnajdą resztę (Daryla, Beth, Maggie, Glenn). Po drugie – WHAT’S IN THE BOX?! Czyli co ukrywa Bob w pudełku (czy to on sabotował tymi szczurami? Bardzo podejrzana postać). Czy Judith rzeczywiście zginęła? (niby tak, bo była krew…) i najważniejsze – w którym kierunku teraz podąży serial? Możliwości jest wiele…

Podsumowując, odcinek 4x08 był kapitalny! Działo się, kilka postaci zginęło, w tym jednooki Gubernator, było kilka szokujących scen, świetna praca kamery (po co pokazywać za dużo? I tak działa na wyobraźnię ) i końcówka, która pozostawia nas z pytaniem: co teraz? Jak to co… ustanawiać nowe rekordy oglądalności w lutym!

Przyznaję, że od samego początku miałam duże wątpliwości co do czwartego sezonu ale ten mini-finał sezonu znowu udowodnił, że w The walking dead wciąż tkwi duży potencjał. Tylko jak tu (prze)żyć do lutego…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj