Podczas panelu serialu "Grimm" obsada potwierdzała, że Juliette na pewno nie żyje. Sugerowali też, że 5. sezon ma rozpocząć się scenami pogrzebu. Silar Weir Mitchell (Monroe) uważa, że Juliette w pewnym sensie umarła, kiedy stała się Hexenbiest. Obsada podkreśla, że uśmiercenie tej postaci było ważne dla rozwoju serialu, bo widz może zdać sobie sprawę, że tak naprawdę każdy może tu zginąć i nikt nie jest bezpieczny.

W 5. sezonie Nick będzie szukać zemsty. Jest zniszczony przez osobiste straty z poprzedniej serii i nie będzie przez to zawsze podejmować słusznych decyzji. Przed kompletną izolacją chroni go zobowiązanie wobec jego niedawno narodzonego dziecka. Nick i Adalind będą próbować nauczyć się przezwyciężać dawne konflikty, by wspólnie wychować dziecko. Ostatnie osobiste straty mają pomóc im we wzajemnym zrozumieniu tego, przez co przechodzą. David Giuntoli, grający Nicka, dodaje, że jego bohater wyprowadzi się z domu i poszuka nowego miejsca zamieszkania.

[video-browser playlist="725595" suggest=""]

Czytaj także: Najważniejsze informacje serialowe z Comic-Con

Odtwórca roli Monroe zapowiada, że jego bohater będzie musiał powrócić do traumatycznych wspomnień. Jego pacyfistyczna natura będzie wystawiana na próbę. Na razie intencję agentki federalnej Chavez, którą widzieliśmy w cliffhangerze 4. sezonu nie są wyjawiane.

Monroe i Rosalee będą zmagać się z traumą, jaką przeżyli przez grupę Wesenrein. Będą sobie z tym radzić na różny sposób. To też będzie mieć wpływ na to, czy będą w stanie pomagać przyjaciołom.

Wu grany przez Reggiego Lee ma w kolejnym sezonie coraz bardziej interesować się światem stworów. Dojdzie do tego, że nawet będzie mieć nadzieje na przestępstwa związane z Wesenami, które pozwolą mu lepiej poznać ten świat.

Producenci mówią, że widzowie po 5. sezonie mają oczekiwać dużej dawki akcji. "Grimm" powróci na amerykańskie ekrany 30 października. W Polsce serial emitowany jest na Canal+.