Dwa dni temu portal Deadline donosił, że oskarżany o wielokrotne molestowanie seksualne Harvey Weinstein zaproponował swoim ofiarom ugodę pozasądową, której postanowienia wywołały prawdziwą burzę wśród amerykańskiej opinii publicznej. Na jej mocy producent miał nie tylko uniknąć kary więzienia, ale również ewentualnie dzięki niej zarobić. Kwota ugody opiewała na 25 mln dolarów - oznaczałoby to więc, że każda z kobiet oskarżających Weinsteina w przypadku podpisania porozumienia otrzymałaby zadośćuczynienie rzędu maksymalnie 500 tys. USD. Co ciekawe, 25 mln USD miałoby pochodzić nie z kieszeni samego producenta, a od ubezpieczyciela jego firmy producenckiej Weinstein Company (ta, jak wiemy, ogłosiła upadłość). Na tym jednak nie koniec. Gdyby którakolwiek z pozywających nie zgodziła się na ugodę, pieniądze te trafiałyby na konto Weinsteina. 

Według najnowszych informacji prawnicy kobiet nie zamierzają dopuścić do takiego finału sprawy. Jeden z nich tak anonimowo komentuje propozycję Weinsteina w rozmowie z Deadline:

Reprezentujący jedną z ofiar, Alexandrę Canosę, Thomas Giuffra podsumował tę sytuację w sposób następujący:

Według źródeł Deadline, niektóre z kobiet zgodziły się jednak na ugodę - reprezentujące je kancelarie w chwili obecnej odmawiają w tej sprawie komentarza.

Warto też zauważyć, że sam Weinstein na ostatnią rozprawę sądową przybył podpierając się na balkoniku i będąc podtrzymywanym przez ochroniarzy. Jego prawnik twierdzi, że producent potrzebuje operacji kręgosłupa. 

Zobacz także:

-

Predator - Brian De Palma zdradza nowe szczegóły swojego filmu inspirowanego aferą Weinsteina

-

Sprawa Harveya Weinsteina. Paz de la Huerta uderza także w prezesów Disneya