fot. materiały prasowe
Po wpadce jaką okazała się Śnieżka, Disney prezentuje fanom na całym świecie nowy aktorski remake swojej kultowej bajki. Czy Lilo i Stitch wypada lepiej? Krytycy wydali werdykt.
Czy Lilo i Stitch ma scenę po napisach? Nowe zdjęcie z filmu z Jumbo w roli głównej
Nowy Lilo i Stitch w chwili pisania tego tekstu ma 75% pozytywnych opinii od krytyków w serwisie Rotten Tomatoes przy łącznej liczbie 59 recenzji. Koniecznie sprawdźcie też, jaką ocenę wystawił filmowi Dawid Muszyński z redakcji naEKRANIE.pl.
Jak ten wynik prezentuje się na tle filmów i seriali animowanych z tej serii? Oto przypomnienie:
5. Stitch: Misja - 20% (krytycy), 50% (publiczność)
Wstęp do serialu animowanego. Pewnego dnia naukowiec zostaje porwany przez doktora Chomikvilla. Warunkiem uwolnienia Jookiby jest przekazanie doktorowi wszystkich eksperymentów. Lilo i Stitch bez problemu odzyskują naukowca, teraz muszą znaleźć rozproszone po całych Hawajach potworki, zanim się uaktywnią.
Recenzje krytyków pokrywają się z opiniami, które niedawno pojawiły się w sieci. To bardzo dobra pozycja dla całych rodzin, która zadowoli jednocześnie fanów oryginału, ale też przyciągnie nowe pokolenie. Jest to w większości wierne przeniesienie historii do świata aktorskiego, które oferuje kilka zmian - niektóre na plus, inne na minus. Efekty specjalne prezentują się znakomicie, a Stitch bardzo dobrze radzi sobie w nowym środowisku. To jeden z najlepszych aktorskich remake'ów Disneya.
Lilo i Stitch - recenzje krytyków
Nowy film Disneya to świetny aktorski remake, który przyćmiewa wiele dotychczasowych prób przeniesienia animacji do świata rzeczywistego. Jest w większości wierny oryginałowi, ale wprowadza kilka zmian, które ostatecznie mają dopełniać historię zabawnego, kosmicznego zbiega, a nie jej przeczyć. W recenzjach pada stwierdzenie, iż w końcu widać, że film ten tworzyły osoby, którym oryginał się podobał i wcale nie chciały go zmieniać na siłę. Mimo tego pojawia się zarzut o tym, że serce i dusza animacji zostały utracone z powodu przejścia do realiów aktorskich. Mimo wielu podobieństw są też nowości, dzięki którym osoby znające materiał źródłowy nie będą się nudzić podczas seansu.
Lilo i Stitch stawia duży nacisk na realizm i więzi rodzinne, co zdecydowanie pogłębia relacje między postaciami i dodaje stawki do ich losów. Ma to duży wpływ na postać Nani, która jeszcze bardziej wydaje się być nastolatką zmuszoną do bycia osobą dorosłą i zajmowania młodszą siostrą. Jednocześnie źle to wpływa na Stitcha. Z powodu większego realizmu jego wygłupy stają się zdaniem niektórych recenzentów bardziej frustrujące niż urocze. Uprzykrza on życie siostrom, do których los się nie uśmiechał.
"Ohana znaczy rodzina" i tak jest i w tym przypadku. Postawienie na relacje międzyludzkie doprowadziło do tego, iż wersja aktorska jest jeszcze bardziej poruszająca od oryginału i zawiera ważne lekcje dla młodych odbiorców. Przy okazji film prezentuje się o wiele lepiej od chociażby nowego Króla lwa. Stitch wygląda świetnie, animacja jest dopieszczona i mały stworek dobrze wypada we wszystkich scenach. Co ciekawe - jeden z recenzentów uważa, że było go za mało. Świetnie sobie poradziła Maia Kealoha, czyli tytułowa Lilo, która bawiła, chwytała za serce i angażowała występem podczas seansu.
Te filmy animowane zarobiły najwięcej w historii [RANKING]
Źródło: rottentomatoes.com