Mads Mikkelsen zrobił małą przerwę od Hollywood i wystąpił w filmie Na rauszu, który otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. Przy tej okazji udzielił obszerny wywiad dla Vulture, w którym wspomina początki swojej kariery. Wspomina początki swojej kariery i pierwszy angaż do ogromnej franczyzy, którą była seria filmów o Bondzie. Dużo jednak nie brakowało, aby skończyło się to ogromną porażką ze względu na scenariusz pozostawiony w... samolocie.
Dostałem scenariusz zanim wybrałem się na casting i to był dla mnie pierwszy raz, kiedy na każdej stronie wydrukowane było moje nazwisko. Zasnąłem w samolocie i wychodząc, zapomniałem scenariusz wziąć ze sobą. Dlatego też umieszczają tam twoje nazwisko. Spanikowałem. Wróciłem do samolotu, gdy tylko się zorientowałem, ale nie chcieli mnie wpuścić. Myślę, że miałem dużo szczęścia. Ktoś, kto czyścił samolot, nie miał pojęcia, co to jest i zapewne wyrzucił. Ale to byłaby oczywiście kompletna katastrofa, gdyby scenariusz trafił na pierwszą stronę The Sun. To najgorszy sposób, żeby zaprzepaścić swoją szansę.
Mikkelsen zwraca uwagę, że seria filmów o Bondzie nigdy nie była jego marzeniem, wszystko działo się szybko i nie miał nawet okazji pomyśleć, czy to była właśnie produkcja, w której na pewno chciałby wystąpić. Jego kariera jednak rozwinęła się znacząco od tamtego czasu i zaliczył kolejne wielkie franczyzy - Marvel, Gwiezdne Wojny, niedługo także Harry Potter i Indiana Jones. Co ciekawe, do Marvela mógł dołączyć znacznie szybciej, ponieważ brał udział w castingu do roli w Fantastycznej Czwórce z 2005 roku. Nie jest to jednak jego najmilsze wspomnienie. Tak wspomina swoje początki w Hollywood:
Niektóre z tych rzeczy były interesujące, a inne były takie, że zmniejszały moją pewność siebie jako aktora. Stojąc w biurze z osobą, która spogląda w swoje notatki, a ty udajesz, że masz długie ręce i wypowiadasz jedną kwestię. (...) Wiem, że wiele castingów to tylko pierwsze wrażenie - czy jest w tobie to, czego szukają producenci i reżyser. Ale uważam, że to niegrzeczne prosić ludzi, aby przyszli do pokoju i powiedzieli jedną kwestię, udając, że masz kilkumetrowe ręce jak człowiek z gumy. "Weź tę filiżankę kawy" - Serio? Nie ma tu nawet sceny. To było trochę upokarzające.
Chodziło oczywiście o rolę Reeda Richardsa, którą ostatecznie otrzymał Ioan Gruffudd.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj